Wpis z mikrobloga

Kolejna część filmów na podstawie prozy HPL, lata 90: (o co dokładnie chodzi pisałem w częściach poprzednich tu)

Uwaga, będzie sporo tekstu, jeśli ktoś nie chce czytać moich wypocin, to pod każdym filmem jednozdaniowe podsumowanie + ocena.

Słowo wstępu, które można pominąć.

Ogólnie, chyba momentami trochę zawyżam średnią ocen. Wynika to z faktu iż występują znane mi postaci świata filmu i podświadoma (bo świadomie staram się tego unikać) nostalgia. Końcówka XX wieku to także mocno dopracowane tzw. efekty praktyczne, przez co produkcje nawet z niskim budżetem wyglądają lepiej niż niejedno CGI. Wydaje mi się, że w latach 80 to, co było zarezerwowane dla droższych produkcji, w latach 90 zaadoptowali pasjonaci pracujący przy tańszych horrorach.
Zauważyłem też, że wyżej oceniam filmy, których nie znam literackich pierwowzorów. Może za mocno próbuje się dosłownie doszukiwać w nich opowiadań, bo w wielu wypadkach mają tylko wspólny tytuł ( ͡° ͜ʖ ͡°)

1. Wskrzeszony (1992) 4/10

Kolejna, uwspółcześniona adaptacja „Przypadku Charlesa Dextera Warda".
Zaskakująco dobrze oddaje treść opowiadania. Momentami całkiem niezła scenografia. Niestety plusy się na tym kończą, bo większość scen musi popsuć jakaś żenująca tandeta, a całość jest kręcona w odpychający dla mnie sposób. Niby można, ale u mnie przeważyły minusy.

Amatorom polecam (głównie dla wyrobienia własnego zdania) reszcie odradzam.

2. Powrót nienazwanego (1992) 3/10

Jeden z nielicznych przypadków, gdzie dwójka jest lepsza od jedynki. Nie jest to dużą sztuką, ponieważ jedynka była ścierwem. Twórcy poprawili jednak warsztat (może większy budżet?:)), więc wypadli nieco lepiej.
Potwór jest mniej żenujący, obsada nawet daje radę. Kuleje mocno scenariusz, który jest przeładowany bzdurami, tak, że nie chce mi się nawet strzępić ryja.
Jest lepiej, ale ocena pozostaje taka sama.

Nie warto, chyba, że podobał Ci się „Nienazwany”

3. Necronomicon 1993 7/10

Z tym filmem wiązałem największe nadzieje i o dziwo nie zawiodłem się. Trzy historie, trzech reżyserów. Podejrzewam, że był niezłym hitem na VHS ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Zaczyna się od wątku łączącego wszystkie opowieści, w którym Lovecraft przybywa do biblioteki i czyta tytułową księgę.

Pierwszy segment opowiada historię typową dla pisarza: nowy właściciel przyjeżdża do odziedziczonej rezydencji. Ona okazuje się zamieszkała przez złe moce. Standard.
Fabuła nie powala, ale też nie nuży. Nie ona jest najważniejsza. Ujęcia i styl kręcenia jak w klasycznych horrorach. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że w stylu Hammera, ale jestem trochę ignorantem jeśli chodzi o to studio :)
Z biegiem czasu akcja się rozkręca, dostajemy trochę niezłych (jak dla mnie :)) efektów. Może reżyser przegina nieco ze światłami, ale taki urok tamtych czasów. Zdecydowanie na plus motywy marynistyczne, tak rzadko podkreślane w filmach inspirowanych twórczością HPL.

W drugim segmencie dostajemy ekranizację opowiadania "Cool air", które niestety czytałem. Twórcy jego treść zmienili w dość dziwny sposób ( jako przykład podam, że dwie kobiety rywalizują ze sobą o względy nieumarłego ( ͡º ͜ʖ͡º)). Częściowo rozumiem ten zabieg, ponieważ w całym filmie trzymają się podręcznikowych technik kręcenia horrorów. Czyli trochę nagości też musi być :)
Poza całym durnym przerobieniem tego na romans reszta jest w porządku. Finał na szczęscie rekompensuje wcześniejszą "kreatywność" scenarzystów.
Najsłabszy ze wszystkich, ale któryś być musi.

Trzeci segment zaczyna się typowym, dobrym, kinem klasy B. Pomimo "taniego" wyglądu, niezłe teksty oraz powolne wsiąkanie w temat.
Policjantka rusza, żeby pomóc koledze rannemu w wypadku. Po drodze trafia na urocze małżeństwo, które oferuje pomoc.
Wtedy właściwie zaczyna się akcja, jest całkiem krwawo i kolorowo. Obłęd rozkręca się dość szybko i już do końca mamy akcje bez zbędnego gadania. Efekty też na plus, chociaż mogą wydawać się dość śmieszne z perspektywy czasu. Jest tam jednak jeden lubianych przeze mnie elementów, czyli mutacje :)
Całość zamyka jeszcze sekwencja w bibliotece.

Produkcje oceniam zdecydowanie pozytywnie. Przez większość czasu wyglądała solidnie, czego nie można powiedzieć o reszcie „dzieł”. :)

Polecam, nie tylko amatorom. Jak na razie jeden z top 5.

4. Przyczajona groza (1994) 5/10

Ten obraz jest raczej tylko dla wytrwałych. Jeśli jednak przymknąć oko na bardzo budżetowe wykonanie, można doszukać się kilku mocnych plusów.
Historia jest dość złożona jak na horror tej klasy, powiedziałbym nawet, że ma coś z sensacji/thrillera.

Jeden z bohaterów dowiaduje się, że ojciec-zbój zostawił mu sporo kasy. Jest jeden problem: kasa jest ukryta na cmentarzu. W tym samym czasie do kościoła wybiera się wojskowa (nie pamiętam już czy pani porucznik czy jakiś inny stopień, a może tylko najemniczka, nieistotne :)), razem z doktorem. Udają się tam w celu pozbycia się zła zalęgniętego w kościele. W tym celu zamierzają wysadzić cmentarz (tak ten sam). Ciężarna pacjentka doktora uważa, że będzie najbardziej bezpieczna z doktorem, więc rusza razem z nimi (świetny pomysł, bulwo :)). Na miejscu dołączają się jeszcze inne strony konfliktu, każdy chce zrobić swoje, nie zważając na innych.
Moim zdaniem wyszło całkiem dobrze. Mamy wyraziste postaci (szczególnie na uwagę zasługują doktorek, ksiądz oraz pani wojskowa i z mafii). Może jest trochę przegadany, jednak nie nuży, no i Combs nie zamula swoją rolą.

W końcówce zaczyna się akcja właściwa, nie jest najgorzej. Stwory wyszły całkiem udane (lekko przypominają tego gościa z opowieści z krypty) za to efekty pirotechniczne to (łagodnie to ujmując) żenada. Na filmwebie jadą na ten film, ale mi się nawet podobał.

Polecam zaprawionym w bojach, chociaż nic specjalnego.

5. Potwór na zamku (1995) 5/10

Fabuła: Odziedziczenie posiadłości z "niespodzianką" czyli standard :)
Niby jest wiele elementów, które powinny pozytywnie wpłynąć na film: trio Combs, Crampton, Gordon; akcja w mrocznym zamku; widoczna kooperacja z włochami. To ostatnie jest również minusem, ponieważ poszli o krok za daleko i za efekty odpowiedzialna była także włoska strona. Skutkuje to ukrywaniem potwora pod prześcieradłem przez większość filmu.
Końcówka jest całkiem znośna, chociaż z fajnych akcji to były może ze dwie sceny. Pod koniec widzimy także potwora w całej okazałości.
Cały film bardzo rozlazły i nudny, pomimo, że cała obsada wypada całkiem dobrze, postaci są dość jednowymiarowe i nie rozwinięte pomimo dużego potencjału (np niewidoma córka). Mała ilość krwi (chociaż jak już się pojawia, jest całkiem ciekawie).
Niewykorzystany potencjał, chociaż wizualnie nieźle.

Średniak. Można obejrzeć, ale na granicy „straty czasu”.

6. Hemoglobina (1997) 5/10

Znowu mocno budżetowa produkcja. Gościu cierpiący na rzadką, genetyczną chorobę, przybywa do miasta w którym podobno się urodził, w celu znalezienia lekarstwa. Oczywiście przeszłość kryje mroczne tajemnice....
Sam film, pomimo że widać taniość, kręcony jest całkiem znośnie i nie czepiam się strony technicznej. Mocno czuć Lovecraftem dzięki temu, że akcja dzieje się na amerykańskiej prowincji. Znów większość filmu przynudzają, jednak końcówka rekompensuje czekanie. Dodatkowo gra Rutger Hauer, jego postać nie powala, ale działa na korzyść filmu.


Podsumowanie takie samo jak w tytule powyżej.

Jako bonus polecam
Cool Air (1999) (nie ma go na liście)

Właśnie tak sobie wyobrażałem ekranizacje HPL. Widać, że można zrobić kawał dobrego kina mając bardzo skromny budżet.
Trójka aktorów (plus reżyser), jedna lokacja i czarno białe zdjęcia. To ostatnie dodaje klimatu oraz maskuje braki w scenografii. Dosłowne przełożenie opowiadania jest sukcesem.
Produkcja nie powala ilością akcji, za to trzyma w napięciu, poza tym krótki czas (43min) nie powoduje znużenia.

Następne części powstaną, jednak niech nikt nie liczy, że szybko ( ͡° ͜ʖ ͡°)
21 stulecie będę relacjonował co 5 lat, nie co dekadę. Spowodowane jest to dużą ilością filmów powstałych w tym okresie.

#lovecraft #filmy #horror #ogladajzwykopem
  • 9
Wskrzeszony (1992) 4/10


(òóˇ)

@Duke_Nukem:

Jakby zamienić oceny Necronomiconowi (którego nie pamiętam, widzę że oceniłem) i Wskrzeszonemu to prawie tak samo oceniłem. Najlepiej kojarzę Hemoglobinę i Potwora..., oglądałem je za dzieciaka i maszkary wryły mi się w pamięć, ale blondyna w kuchni(?) na stole też była niczego sobie. Też finał Hemoglobiny do dzisiaj pamiętam, dość ohydny, a przez to ciekawy. Lovecraftowski taki.
@hacerking: Po 1. Jestem długoletnim użytkownikiem Filmwebu, gdzie panuje przekonanie, że można ocenić film obiektywnie. Do pewnego stopnia tak, ale każda ocena jest subiektywna. Cieszę się, że rozumiesz to, pomimo tak różnego gustu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
po 2. To nie mają być tak do końca recenzje. Raczej poradnik, co wybrać w gąszczu ekranizacji. Sam czuję, że nie do końca sprawiedliwie traktuję te filmy.
Daję Ci pierwszego
@sejsmita: Dla mnie wskrzeszony to taka telewizyjna masówka (nie wiem do końca dlaczego ale mam takie wrażenie), natomiast Necronomicon to jedna z lepszych ekranizacji. Bardzo klasyczny i trzymający się wszystkich schematów horrorowych, które lubię.
Finał Hemoglobiny też mi się podobał, zwłaszcza happyend :) Dodatkowo jakby Rutger latał więcej z pukawkami, pewnie ocena jeszcze by skoczyła :)
@Duke_Nukem: Heh, Rutger już taki jest. Sam nie wiem, czy to dlatego, że zagrał w kilka kultowych filmach, czy facet ma prostu dobrą aparycję, ale nawet jak gra w jakimś skończonym gównie, to traktuję ulgowo, bo w końcu Hauer to Hauer. On naprawdę musi się dobrze bawić planie, niezależnie od jakości filmu.
@sejsmita: Jeszcze co do blondyny to dziwiłem się, że aż taką długą tą scenę w kuchni zrobili. Niemniej dobrze się oglądało ( ͡° ͜ʖ ͡°) Bardziej jednak przemawia do mnie scena z dziwką w Potworze. Chociaż aktorka dużo mniej urodziwa, następuje później jedna z niewielu scen akcji w tym filmie. Jest bardzo włoskie połączenie sexu, krwawej jatki i humoru. Zdecydowanie bardziej wole takie klimaty w horrorach niż
@hacerking: Pudło. Nigdy nie chciałem od Ciebie żadnych filmów. Na liście "do obejrzenia" mam zapas na długi czas. Poza tym, nie obraź się, ale jak dla mnie dla mnie to oprócz produkcji Smitha polecasz same gówna.
edit no i jeszcze Bronsona czy Choppera polecasz z dobrych filmów ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Duke_Nukem:

Najlepszą rolę Rutger miał w Split Second ( ͡ ͜ʖ ͡)


Muszę odświeżyć. Sto lat minęło, ale coś tam nadal pamiętam. To że pił cukier z kawą, potwora i bezbłędny klimat, deszczowo-postapo stylistykę miasta. Ech, "sentymentnęło" się.

Zdecydowanie bardziej wole takie klimaty w horrorach niż zwyczajne ruchanie w kuchni ( ͡º ͜ʖ͡º)


W sumie tak, ale ta laska wtedy mi
Pobierz s.....a - @Duke_Nukem:
 Najlepszą rolę Rutger miał w Split Second (⌐ ͡■ ͜ʖ ͡■) 

Mu...
źródło: comment_cp9EPHD3x8BAxLxBFko6Lo6OB0juCGKk.jpg