Wpis z mikrobloga

#katolicyzm #chrzescijanstwo #psychologia #bardzowaznepytanie
Zastanwiam się jak nazwać świętego Piota, czyli skałę, na której jest zbudowany kościół. Na pewno jest żałosny, jest hipokrytą, nawet obłudnikiem, RiGCzu w nim za grosz, ale nie chodziło mu o zyski, a po prostu był słabym, skrzywionym człowiekiem (chodzi o dzieje apostolskie i konflikt między rezańcami a poganami, a nie ewangelię, gdzie najpierw się wypiera, potem chowa w domu, a jak nie ma ciała to idzie łowić ryby). Skąd wziąć sobie tyle siły, by koleżanki która aż tak źle się nie zachowuje (po prostu traci kontakt z rzeczywistością w otoczeniu bardziej lubianych przez nią kolegów) nie porównywać do św. Piotra, a jednocześnie nakłonić do podjęcia terapii, aby załagodzić rozrywające ją konflikty? (opisywany jest najmniejszy, jest jeszcze konflikt między firmą a kolegami, synem prezesa, który do ślubu się nie śpieszy, a dla niej już zegar coraz głośniej tyka itd. a w dodatku ja jej życia nie ułatwiam, nakłaniając do obniżenia wartości wpajanych jej od dzieciństwa dogmatów i form kultu, a zwłaszcza wyleczenia się z indoktrynacji złej sekty do której należy na rzecz prawdziwego Chrześcijaństwa lub też ateizmu).
  • 1