Wpis z mikrobloga

Dziś zaczyna się moja wielka przygoda w USA. Minęło 10 lat od pierwszej myśli o podróży, sporo wody upłynęło więc w Missisipi przed napisaniem tych słów. Wiele osób prosiło mnie o relacje na bieżąco. Dla nich między innymi tworzę tag #usamusictrip. Mam przy tym nadzieję, że Wam też przyda się na coś moje doświadczenia.

Plan podróży zakłada, że USA połknie mnie w Nowym Jorku, a wypluje w Los Angeles. Aby znaleźć się w Kalifornii, czeka mnie wyprawa przez m.in. Waszyngton, Nasvhille, Austin, Albuquerque, Death Valley i San Francisco. Na całość podróży mam 25 dni. Po co tak duży obszar, skoro na wschodzie jest najwięcej zwiedzania, a na zachodzie kanion i Golden Gate? – ktoś mógłby zapytać. Bo nie o to chodzi. Chodzi o klimat, o ludzi, o inne tempo życia i poczucie przestrzeni, którą trudno znaleźć w Europie. I jest to podróż muzyczna. Nie East Coast, nie West Coast – Południe.

Nie jest to też typowy road trip, choć chcę przemierzyć pustkowia, i te bardziej, i te mniej zamieszkane, poznać miasta, w których rodziły się sławy legendarnych artystów i prowincję, która swoją prostotą wychowała wybitnych muzyków.

Wpisy postaram się dodawać codziennie.

#usa #music #rock #country #podrugiejstroniebajora (@Taco_Polaco mam nadzieję, że się nie obrazisz)
  • 7
@aldrael: USA można przejechać w 2-3 dni ;) wiec na pewno ci starczy te 25 dni na zwiedzanie. Jest dużo fajnych miejsc na West Coast. Ja na przykład mieszkam w North Carolina i tez jest dużo atrakcji, np. na wybrzeżu latarnie morskie, miejsce gdzie wystartowal pierwszy samolot. Nasze góry Great Smoky Mountains sławne na cala Ameryke. Mamy tez Wioske prawdziwych Indian Cherokee (jakiez to amerykańskie). Tego nie zobaczysz w LA. W