Wpis z mikrobloga

Dodam wpis jeszcze raz. Moż zainteresuje Was na tyle że będziecie zainteresowani innymi historiami tego typu

Dorywczo i z zamiłowania do motoryzacji zdarza mi się obracać samochodami. W ciągu ostatnich kilku lat i kilkunastu samochodów zdarzyło się wiele ciekawych sytuacji które mogą się nadawać na Mirko i dla zabicia czasu w majówkowe weekend( ͡° ͜ʖ ͡°)

#samochody #licytacjekomornicze #mirekhandlarz #longerautomenu #motoryzacja #januszebiznesu

Opowiem Wam dzisiaj historię jak kupiłem „pół samochodu” i sprzedałem go po pół godziny
Historia rozpoczęła się od zobaczenia obwieszczenia komornika sądowego o sprzedaży połowy udziałów w samochodzie Jeep Grand Cherokee 1998 r. Oczka mi się zaświeciły ponieważ kocham terenowe samochody, a 2 lata wcześniej kupiłem w drodze licytacji bardzo podobny i zainteresowanie moją ofertą sprzedaży było bardzo duże. Jeśli chodzi o udział w licytacjach z racji towarzystwa w którym się obracam i branży w której pracuje zdarzało mi się już wiele razy w takowych uczestniczyć.

W dniu licytacji zjawiłem się w kancelarii, obwieszczenie dotyczyło ½ udziału więc wiedziałem że nie będzie dużego zainteresowania, ale co najlepsze oprócz mnie nikt się nie zjawił. Bałem się że obecny właściciel nie stawi się ponieważ bardzo często tak bywa, ale ku mojemu zdziwieniu zjawiła się dosyć pewna siebie Pani prezentując asesorowi dokumenty do samochodu. Potem już krótka piłka: wadium, licytacja, zakup! (sam brałem udział i nie wyglądało to niestety jak w wojnach magazynowych na Discovery). Była właścicielka chyba nie do końca miała świadomość że w tym momencie nabywam nie tylko udział ale też prawo do użytkowania ruchomości i po otrzymaniu takiej informacji od asesora nerwowo zaczęła z nim dyskutować, niestety było już za późno została zmuszona do oddania mi kluczyków. Szybko wpłaciłem do kasy całą kwotę, skompletowałem dokumenty i wyszedłem pobrykać nowym nabytkiem.

Chwilę po mnie z kancelarii wyszła była już właścicielka terenówki i z propozycją „dogadania” się wsiedliśmy do auta. Drugim właścicielem w dokumentach był jej syn którego natychmiast wydzwoniła żeby ratować sytuację. Zaproponowałem że nawet nie muszę odpalać auta i jeśli zapłacą mi o 2 tysiące więcej niż wylicytowałem jeszcze za kilka minut mogą odzyskać samochód. Właścicielka sprawiała wrażenie bardzo inteligentnej i ogarniętej życiowo, znając wartość tego auta i świetny stan w jakim było bez wahania zgodziła się na propozycję. Sytuacja skończyła się z korzyścią dla obu stron. Syn przyjechał, podjechaliśmy do banku, podpisaliśmy umowę i dobiliśmy targu.

Zarobek 2 tysiące w ok. godzinę, niby nie ma czym pogardzić, ale autko było na tyle fajne i jeszcze przez jakiś czas żałowałem że nie przetrzymałem go parę tygodni ( ͡° ʖ̯ ͡°)
Kilka informacji o samochodzie:

Jeep Grand Cherokee
Srebrny
od 2 lat w Polsce (sprowadzony z Austrii)
Silnik 5.2 V8
stan idealny jak na swój wiek
Pobierz
źródło: comment_6s4md97y7TK61dFY9ToP3DTqQUzXEplu.jpg
  • 13
Jeśli chodzi o udział w licytacjach z racji towarzystwa w którym się obracam i branży w której pracuje zdarzało mi się już wiele razy w takowych uczestniczyć.


@longermenu: a co to za branża? :>

Fajne historię, oby więcej!
@longermenu: i jeszcze jedna dziwna rzecz - jakim cudem samochód trafił na licytację komorniczą, skoro właściciele mieli niemal dwukrotność kasy, za którą poszedł i to od ręki? Sami by go mogli wylicytować od razu :)