Wpis z mikrobloga

Obejrzałem wyścig indy500 tylko ze względu na Alonso. Zawsze wydawało mi się, że to straszne nudy tak jeździć w kółko, a co dopiero to oglądać. Okazało się, że tak naprawdę to wyprzedzanie non stop, ciągłe ataki i widowiskowe wypadki. Gdy się ma komu kibicować, ogląda się to świetnie - tym bardziej, że Alonso jechał w oczojebnym bolidzie, a obsługa toru wyglądała, jak jego załoga ;). Widać było, że Alonso ciągle się uczy, każdy z komentatorów w abc mu kibicował i nie mogli się nachwalić "żółtodzioba". Każde zdanie kończyło się tekstem "a Alonso tymczasem jest szósty/pierwszy/dwunasty - zobaczmy powtórkę, jak do tego doszło". Jak przełączyłem na Hiszpańską telewizję, bo nie mogłem już wycierpieć reklam na abc, to nie rozumiejąc nic wiedziałem, że komentatorów zaraz rozsadzi - tak się podniecają Ferdkiem. Całe to indy500 było nakręcone, tym bardziej, że Ferdek jednak nieźle ogarniał robiąc niektóre rzeczy po raz pierwszy. Dużym zaskoczeniem dla komentatorów był fakt, że Alonso się prawie nie odzywa, a po pierwszym picie zmienił tylko ciśnienie w oponach. No i tak się ten pociąg pełen podniet i marketingowego szczęścia rozpędzał...

...no ale na 23 kółka przed końcem typowa honda jest typowa. Aż mam ochotę chodzić od salonu do salonu hondy, udawać, że kupię hondę, a na końcu powiedzieć sprzedawcy "aaaaa wie pan, jednak nie - wasze silniki ciągle wybuchają, bo wasi inżynierowie nie potrafią go dobrze zaprojektować". Alonso nie musiał wygrać - nawet lepiej dla indy500, gdyby został mu niedosyt i chciał tu wrócić. Zamknęłoby to też usta Hamiltonowi. No ale...

Ciekawi mnie, co teraz chodzi po głowie Alonso. Ciekawią mnie pierwsze reakcje. Co gościu zrobi?

#indy500 #indy #f1
  • 8
@retsam84: tak, pewnie nie zalega cisza w eterze przez spottera ale Alonso jak to kierowca f1 skupia się na jezdzie. W f1 chyba więcej rzeczy jest do ogarnięcia - kierownica z wszystkimi guzikami, ustawienia, nonstop zakręty
@retsam84 Musisz mieć naprawdę amerykański gust skoro Ci się to podobało :D
Indy 500 było tragiczne. Cały wyścig losowy, nie warto jechać jako pierwszy, bo psują się opony i zżera paliwo, reklamy co chwila (nawet na torze z głośników), trzymanie safety cara tak długo ile się da (nawet gdy tor był czysty od 6 okrążeń), wyprzedzania wiecznie takie same (trzymaj się w tunelu za kimś na zakręcie, to po wyjściu będziesz miał
@Medioholik: Narzekanie na nudne wyprzedzanie w dobie DRS to naprawdę wyższa szkoła czepialstwa. W przeciwieństwie do F1 gdzie jakiekolwiek zdarzenie na torze powoduje ból głowy u strategów, w indycar dostosowanie się do dynamicznej sytuacji na torze to klucz do sukcesu i esencja tego sportu. Mnie tam Indy nawet się podoba, ale jednak niemal 4h wyścigu i godziny dla amerykańskich widzów przeszkadzają,
@Medioholik: ja podszedłem do tego po amerykańsku i dlatego mnie to cieszyło - na gp f1 nie poszedłbym się odlać, bo bym przegapił jakąś walkę albo cokolwiek, a na indy mogę się wyłączyć z oglądania na 10-20 kółek i wiem, że pokażą mi wszystko w stu powtórkach, z czego 70 będzie w slo-mo ;). Przy gp f1 co najwyżej palę, a przy indy coś sobie wcinałem, coś popijałem, pogadałem... Na luzie