Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#rozowepaski #tfwnogf #zwiazki #podrywajzwykopem

Cześć Miraski.

TLDR: Na poczatku roku wpadłem na swoją niespełnioną miłość z licbazy (2. rok studiów aktualnie), a zamiast iść za ciosem wyszło jak wyszło i wylądowałem w brutalnym friendzone

W styczniu byłem na Rouge 1, po filmie wychodząc z sali miałem wrażenie, że zauważyłem różowego, w którym kochałem się calutkie liceum. Ten sam rocznik, równoległa klasa.

Może trochę o różowym - miałem o tyle szczęścia/nieszczęścia, że już na obozie integracyjnym do liceum nasze klasy bardzo się zgrały. Kamilę zobaczyłem dosłownie po minucie po przyjeździe na zbiórkę. Trudno było jej nie zobaczyć. Jej figurę, biust porównałbym z dzisiejszych czasów do Emily Ratajkowski, tylko że była blondynką. A do tego jej twarz - nie ordynarna, taka zawadiacka, non stop uśmiechnięta, z rysów twarzy bardzo podobna do rachelc00k na instagramie. Trudno było opisać to co wtedy przeżyłem. Po prostu zauroczenie, pociąg jakiego nigdy dotąd nie odczułem. Miała tą kapitalną seksualność, połączenie kobiecości z dziewczęcością.

Bardzo szybko zgraliśmy się w naszej klasie plus trzymaliśmy fajną relację z równoległa klasą, w której była ona (z innymi klasami mniej). Już wtedy wiedziałem, że chciałbym spróbować z nią czegoś więcej. Tylko wiadomo,łatwiej myśleć, trudniej działać, szczególnie będąc takim młokosem. Zresztą zanim się zorientowałem Kamilą zainteresowały się starsze roczniki.

Tu zaczął się mój problem. Codziennie na korytarzu musiałem oglądać jak obściskuje się ze swoim chłopakiem z maturalnej. Nie będę ukrywać, często wracałem do domu i wyobrażałem sobie, że jestem na jego miejscu. To uczucie, gdy rano stałem pod klasą i pierwszy raz danego dnia ją zobaczyłem, jak przechodziła obok idąc na swoje lekcje. Jak ja jej pragnąłem... A ona rzucała tylko cześć z uśmiechem, i nie było to cześć do mnie, tylko ogólnie do ludzi z naszej klasy...

Ale w końcu! Dowiedziałem się, że Kamila zerwała po pół roku ze swoim 3. klasistą. Stwierdziłem, że teraz albo nigdy. Zaprosiłem ją na łyżwy. To był chyba najfajniejszy moment mojego życia. Całość jak ze snu. Ja, ona non stop śmiechy, żarty, docinki, mega klimat. Po łyżwach poszliśmy na gorącą czekoladę. To jak się zachowywała, jaki luz przekazywała plu jej zainteresowania (mega ogarnięta jeśli chodzi o kino, do tego tak jak u mnie sport jest jej wielką pasją). To było to. Powstrzymałem się wtedy jeszcze przed jakimś gwałtownym ruchem, ustaliłem sam ze sobą, że spróbuję ją pocałować na następnej randce. Rzuciłem pomysł kolejnego spotkania, zgodziła się od razu, mega happy była. No więc postanowiłem wziąć ją na spacer. Powtórka z rozrywki, kapitalna gadka, 100% te same wibracje, stwierdziłem, że to jest ten moment. Stanęliśmy a ja spróbowałem ją pocałować. Odsunęła się. Ja się spytałem, czy coś nie tak, a ona, że nie spodziewała się, że podchodzę do tego w TEN sposób. Ogarniacie? Ja do niej, że w jaki myślała, że podchodzę, a ona że myślała, że jesteśmy po prostu dobrymi znajomymi. Że uważa, że jestem przystojny i mega fajny, ale że ona dopiero co skończyła związek i totalnie nie jest przygotowana na nic nowego i że liczy, że zostanie tak jak jest. No cóż, musiałem przyjąć to na klatę... I przyjąłem...

Stwierdziłem, że dam jej troszkę czasu, wtedy zrobię drugie podejście. Tylko że ona chyba tak naprawdę nie potrzebowała czasu, 2 tygodnie potem wychodząc ze szkoły zauważyłem, że wsiada do samochodu do jakiegoś ziomka. Parę razy sytuacja się powtórzyła, okazało się, że to jej nowy facet, 5 lat starszy. Swoją drogą niezły tupet mając 21 lat wpadać po 16stkę pod szkołę...

Wtedy coś we mnie pękło. Zrobiłem unfollow na FB, postanowiłem, że nie będę śledzić jej życia, ogólnie stwierdziłem, że wyeliminowanie jej z mojego życia byłoby najlepsze. Tylko że niestety bardzo trudne do zrobienia mając w perspektywie parę lat wspólnego liceum. Jedyny plus, to że nie byliśmy w jednej klasie.

Ale bardzo często widząc ja na korytarzu wszystko odżywało. Trochę szczeniacko po powrocie do domu często maturbowałem się przypominając sobie jak danego dnia wyglądała. Była tak seksowna, że nie potrzebowałem niczego więcej.

Potem parę razy mieliśmy jeszcze okazję porozmawiać, było parę wspólnych wycieczek szkolnych, ale nasze kontakty ograniczyły się do minimum. W sumie ona chyba wyczuła, że poczułem się lekko zraniony. Co ciekawe ten kolejny facet okazał się być poważną częścią jej życia, była z nim przez całe liceum. Ja byłem tylko dumny z siebie, bo udało mi się przez 2 i pół roku ani razu nie sprawdzić jej profilu na fb, co uważam za spory sukces. Ale nie będę też ukrywać miałem chwile słabości. Chyba największą złość mam do siebie za to, że gdy robiłem to pierwszy raz (dziewczyna poznana na wakacjach) w tyle głowy myślałem o Kamili. W zasadzie zawsze kiedy spotykałem się z jakąś panną to mimochodem porównywałem ją do Kamili...

W końcu LO się skończyło, to pozwoliło mi totalnie o niej zapomnieć, półtora roku koncentracji na nowych studiach, nowych zajawkach, trochę świeżości jeśli chodzi o towarzystwo. Ogólnie piękna sprawa. Do stycznia.

Wpadłem na nią w styczniu w kinie. Była z koleżankami, poczekałem na nią przy wyjściu i się przywitałem. Jej reakcja przy koleżankach niesamowita, mega ciepła. Przytuliła mnie i wyściskała. Od razu przedstawiła mnie koleżankom jako mega dobrego znajomego jeszcze z liceum. Rozmawialiśmy chwilę, a ona powiedziała, że się odezwie na fb to pogadamy co tam u mnie, co tam u niej.

Wszystko odżyło... Od razu po wróceniu do domu wszedłem na jej profil, okazało się, że z gościem, z którym była w liceum już nie jest (wyjechał do UK z tego co wystalkowałem). Sporo zdjęć na FB, sporo informacji. Z tego co ogarnąłem to była sama, widać, że sporo imprezuje, bo masa zdjęć otagowanych z klubów etc. Ale postanowiłem, że to nie ja się odezwę. Zapowiedziała, że napisze na fb to zobaczymy. I co było zajebiste? Napisała dosłownie po 3h od tego jak widzieliśmy się w kinie. Przegadaliśmy z 4h, sporo powspominaliśmy, sporo mi powiedziała, sporo ja jej. Rozmawialiśmy o tym, że się w niej kochałem w czasach liceum. Jej tok rozumowania był taki, że we mnie czy w innych rówieśnikach nie widziała facetów, tylko kolegów. Że fajnie, że odnowiliśmy znajomość. Stwierdziłem, że zaproszę ją do kina, tym razem we dwójkę. Powiedziała, że super i jeśli chcę to możemy jutro, ona i tak wybierała się do galerii, bo musi zrobić zakupy przed wyjazdem na ferie i czy ewentualnie nie chcę jej potowarzyszyć. Zgodziłem się.

Okazało się, że wybiera się na wypad do Tajlandii w przerwie międzysemestralnej i że musi kupić masę rzeczy "wakacyjnych". Przyznam się, że dla mnie ten dzień to był kosmos, trochę jak spełnienie marzeń, trochę jak sen, trochę inna rzeczywistość. Ogólnie jak zaczęliśmy zakupy to zapomnięliśmy o kinie. A to uczucie jak zawołała mnie do przebieralni, żebym zobaczył jak wygląda w jeansowych spodenkach nie mając na sobie nic poza nimi i stanikiem - wizualizacja gówniarskich marzeń. Troszkę się wyrobiłem przed ten czas studiów, więc rzuciłem tekstem, że mnie tutaj tortutuje i że najchętniej bym ją pocałował:) a ona, że "dajesz":) i w śmiech. Pocałowałem ją, mega klimat. Po pocałunku powiedziała, że widze, że to nic strasznego, #!$%@? stał na baczność, a ona oczywiście to od razu wyczaiła i rzuciła, że widać, że mi się podobało. Może to głupie, może to kwestia tego, że to moja "dream girl", ale miałem wtedy wytrysk... Stojąc przed nią, normalnie ubrany, bez dotyku, po prostu po tych słowach nie ogarnąłem. Pierwszy raz w życiu coś takiego...

Spędziliśmy ze sobą z 5 godzin, śmialiśmy się, zjedliśmy, przypomniała mi się ta randka z licbazy, wszystko ponownie zaczęło układać się zajebiście. Problemem była sesja. Nie za bardzo było jak się spotkać, czy to ja nie za bardzo mogłem, czy ona. Ale udało się jeszcze raz przed feriami. Ogólnie rzuciła hasło, bym dołączył do jej ekipy po jakimś egzaminie. Poznałem jej towarzystwo, bardzo fajna ekipa. Było bardzo miło. Po spotkaniu zaproponowałem, że odprowadzę ją do domu. Zamiast wziąć busa poszliśmy na piechotę, prawie półtorej godziny. Usłyszałem masę info o niej, o tym, że tęskni za swoim eks, że wyjechał i zostawił ją dla jakiejś angielki. Już wtedy poczułem, że zaczyna mnie troszkę friendzone'ować i zareagowałem od razu mówiąc, że nie za bardzo uśmiecha mi się rozmowa o jej eks i szczegółach ich związku. A ona na to, że nie jestem sprawiedliwy i że umiem rozmawiać tylko o tym o czym mi wygodnie. Przyznałem jej rację. Odprowadziłem ją pod jej dom, a ona powiedziała, że jesteśmy w kontakcie i pocałowała w policzek, nawet nie miałem czasu zareagować.

Potem przyszły ferie i jej wyjazd.Non stop siedziałem na fb i patrzyłem kiedy wrzuci nowe fotki. Była ich masa. Nie wiem czemu myślałem, że jedzie z rodzicami. W rzeczywistości wyjechali większą ekipą, której totalnie nie znałem (to nie była ekipa studencka). Podpytałem na FB, odpisała, że to ekipa jej ex, z którą cały czas trzyma mega kontakt, bo to jej ex wyjechał i w zasadzie zaczął nowe życie. Po jej powrocie zaproponowałem spotkanie. Powiedziała, że chętnie i czy między nami wszystko ok po naszej ostatniej rozmowie. Ja powiedziałem, że jasne, że tak. Spotkaliśmy się na kawie. Po wyjściu z lokalu spróbowałem ją pocałować, a ona odsunęła głowę (powtórka z rozrywki) i powiedziała, że to nie jest najlepszy pomysł. A ja się spytałem, czemu nie. Odpowiedziała, że trudno jej to wytłumaczyć, że w tym momencie życia nie jestem tym kogo szuka. Wkurzyłem się masakryczie. A ona na mnie, że ja się wkurzyłem. Poszedłem w cholerę.

Po 2 dniach ona odpisała. Napisała, że nie chciała, żeby była złość między nami, że widzi we mnie zajebistego faceta. Że bardzo ceni moje zdanie, że do tej pory nie umiała się z żadnym gościem tak dogadać jak ze mną. Tylko że wkurza ją u mnie mój egoizm. Kiedy spytałem się co ma na myśli to powiedziała, że patrzę na nią tylko w kontekście kobiecym, że za nic mam wszystko oprócz tego. Zaprzeczyłem. A ona powiedziała, że nie wierzy, że nie jestem w stanie patrzeć na nią jako na koleżankę, dlatego też nie wie jak ze mną rozmawiać. Przyznałem, że nie patrzę na nią jak na koleżankę. A ona się spytała, czy nie jestem w stanie, czy znowu tak się skończy jak w liceum.

Stwierdziłem, że będę ponad to. Powiedziałem, że jestem w stanie zostać jej kolegą. Od lutego do dziś, czyli już parę miesięcy, to zaszło niesamowicie daleko. Jestem jej głównym powiernikiem. Opowiada mi dosłownie o wszystkim. Ja słucham i w 100% szczerze komentuję wszystko to co mi opowiada. 2 czy 3 razy spytała się mnie, czy to nie za dużo dla mnie, czy taki układ mi odpowiada. Nie umiałem z tego zrezygnować. Móc czytać o tym co robi z facetami, to jaki typ facetów ją pociąga, jak do niej podchodzą i traktują to dziwne uczucie. Ale nie umiem z tym skończyć. Z jednej strony jestem lojalny, sam się na to zdecydowałem, moje zdanie i opinie, o które mnie pyta są w 100% szczere, a z drugiej strony łapię się na tym, że czerpię z tego egoistycznie...

Cholera rozpisałem się, nie wiem czy w ogóle zostanę zrozumiany... Ale to taki paradoks, z jednej strony nie jestem z nią, a z drugiej strony jestem tak blisko.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: dope
  • 12
@AnonimoweMirkoWyznania: Ja #!$%@?ę, aż wyplułem kawałek Snickersa gdy doczytałem do momentu gdzie czekałeś na wiadomość od niej po tym jak Cię osrała w licbazie. A wcześniej ją wywaliłeś z FB.

Jesteś zwykłym #!$%@? i nigdy jej nie zaruchasz, zapomnij o tym. Ona bardzo cwane zagrywki zrobiła z tym, że jesteś egoistą (zarzucanie Ci winy), by Cię urobić na swego #!$%@? powiernika.

Ja bym jej kazał spadać już w liceum, a w
@AnonimoweMirkoWyznania: Jeśli to nie bait, to powiem Ci tyle, KLASYK. Zmanipulowała Tobą i jesteś na każde jej posyłki. To Cię wyniszczy. Stracisz dla niej kilka lat swoich najlepszych lat i jedyne co usłyszysz, że jesteś egoistą. Musisz się odciąć, powiedzieć, że to koniec i nie dać się jej gadkom. Jeśli po jakimś czasie się odezwie i powie, że zmieniła zdanie i chce być z Tobą to ten związek nie przetrwa pół
@AnonimoweMirkoWyznania: musisz zaakceptować, że nigdy z tobą nie będzie. I albo się od niej odetniesz, albo serio zostaniesz jej kumplem/powiernikiem (ale to jest o wiele trudniejsze od odetnięcia się). Ja nie zgadzam się z osobami powyżej, ze ta laska to suka. Pytała ci się pare razy czy jest ci okej w takim układzie, a to, że się wygłupiała z tobą i przekomarzała się o niczym jeszcze nie świadczy o tym, że