Wpis z mikrobloga

Last.fm, czyli ja i statystyki

Absurd determinizmu

Trzy miesiące temu założyłem http://blogdawidaomuzyce.blogspot.com/ (swoją drogą mam szczęście do dobrych tytułów bloga. Kiedyś miałem http://blog-o-matematyce.blogspot.com/ ). Wpis ten początkowo miał się okazać tylko na blogu, ale doszedłem do wniosku, że wykop chyba póki co jest najlepszym miejscem na wstawianie swoich przemyśleń. Odzew szybszy. Może i niektórzy potencjalni czytelnicy nie mają konta na wykopie, ale i tak, tylu komentarzy pod swoimi wpisami nie miałem (w tak krótkim czasie) na żadnym blogu. Poza tym sama idea jest świetna. Na blogu chyba każdemu zaczyna zależeć na ilości wejść, czy komentarzy, a na youtubie ludzie nawet zarabiają na swojej twórczości. Tutaj raczej wstawia się rzeczy bezinteresownie. Liczy się tylko wymiana myśli. Może niektóre wpisy mogą ładniej wyglądać, przyciągać tytułem, czy obrazkiem, ale i tak trzeba się zmieścić w jakiejś określonej konwencji.

Omówię tutaj starannie rzecz, która zaprząta(ła) moją głowę od kilku ładnych lat, czyli... statystyki. Temat długi, ale ja postaram zmieścić się (na potrzeby wykopu) w miarę rozsądnych granicach.

Czasem mam wrażenie, że przedstawić swoją filozofię, podejście do życia mógłbym z wielką dokładnością i przejrzystością chyba tylko w połączeniu z opisami sytuacji z mojego życia. Na zbyt duży ekshibicjonizm nie jestem gotowy. Ale troszeczkę… może nie zaszkodzi.

Dlaczego piszę tę notkę?

Wierzę, że ludzie myślą podobnie i że uchwycone pojedyncze historie jednostek potrafią oddać jakąś uniwersalną prawdę.

*

Od czego by tu zacząć…
jest 31.03.2013. Eh, no dobra, 30.03.2013. Też fajnie wygląda.
Koleżanka pisze:
- załóż sobie last fm.
Ja korzystam z jej rady: https://www.last.fm/pl/user/Dawidk01 , choć może jakiś głos przyszłości, mój głos mówi: last.fm zmieni Twoje życie w sposób, jaki sobie nie wyobrażasz. Pewnego dnia, po kilku latach dojdziesz do wniosku, że wplątałeś się w coś, co Tobą owładnęło i przyprawiło o poczucie niemocy. W przypływie złości skasujesz swój profil, po czym dzięki temu po raz pierwszy od dziś poczujesz się wolny.

Już 5.05.2013. koleżanka pisze:
- CHOLERA SKONCZ Z TYM LAST FM BO ZACZNE ZALOWAC, ZE CI TO CHOLERSTWO POKAZALAM.

Co to w ogóle ten last.fm? Pewnie wielu wykopków go ma, no ale tak w skrócie, można sobie wyobrażać, że pozwala nam przejrzeć jakiej danego dnia o danej godzinie słuchaliśmy muzyki. Wystarczy zainstalować jakąś wtyczkę do przeglądarki, która będzie na bieżąco zapisywać w last.fm (scrobblować) jakich utworów słuchasz. Zakładając konto byłem w okresie przedmaturalnym i teraz fajnie jest, że mogę wrócić wspomnieniami do tych dni. Czyli wszystko fajnie.
No nie do końca.

Lubię być dokładny. W samochodzie, słuchając radia usłyszałem jakąś piosenkę. Zacząłem się zastanawiać, czy ją też wklepać do last.fm? Stwierdziłem, że tak. Przecież są takie dni, że słucham tylko muzyki z różnych innych źródeł, niż internet. Albo jak będę na koncercie, to potem we wspomnieniach na last.fm nawet tego nie zauważę.

I tak to się wszystko nakręcało.

*

Ogólnie do statystyk mam słabość. Od gimnazjum, a może już od podstawówki robiłem na przykład jakieś symulacje karier piłkarzy. Kto, ile goli, w którym sezonie strzeli. Weźmy takiego Messiego i jego sezony w La Liga (za wikipedią):

Sezon Mecze Gole
04/05 7 1
05/06 17 6
06/07 26 14
07/08 28 10
08/09 31 23
09/10 35 34
10/11 33 31
11/12 37 50
12/13 32 46
13/14 31 28
14/15 38 43
15/16 33 26
16/17 34 37
17/18 34 34
18/19 36 34
19/20 28 22
20/21 31 24
21/22 33 25
22/23 34 26
23/24 30 22
24/25 33 18
25/26 27 13
26/27 34 17
27/28 22 7

No dobra, od sezonu 17/18 to już sam wymyśliłem. No ale czemu by tak nie miało być? Na podstawie różnych statystyk, analizowania, można dojść nieraz do ciekawych wniosków. Na przykład u niektórych zawodników ciekawie widać cykle czteroletnie. No ale na to nie miejsce tutaj. W każdym razie takie zabawy towarzyszą mi już od długiego czasu i, można powiedzieć, rozwijam je ciągle. Ale nie wracam do statystyk, które kiedyś zrobiłem, żeby czasem nie myśleć o sobie, że coś przewidziałem. To tylko zabawa.
Choociaż. Takie skoki narciarskie. Dzięki cyklowi 27 konkursów (często tyle jest w sezonie) czasem trafiałem na podstawie wcześniejszych występów, co będzie w następnym. A zawodnicy tłumaczą się potem, że w sumie nie wiedzą dlaczego konkurs im nie wyszedł, bo robią wszystko dobrze. Zabawne...

Szkoda, że próbowałem w statystyki ubrać swoje życie.

Już w 2014 po pierwszym roku studiów, dostrzegając że ludzie się uczą dużo i w ogóle jakoś to ich życie jest uporządkowane stwierdziłem, że wymyślę jakiś algorytm, który pozwoli mi prowadzić subiektywną statystykę życia. Po prostu w każdym dniu będę dawał sobie jakieś punkty za poszczególne części życia. Na przykład za naukę na studiach punkty w skali 0-50. Za muzykę, gdy odkryję coś ciekawego, albo pójdę na jakiś koncert dam sobie 0-15 punktów. Za niektóre rzeczy będą punkty minusowe.
No i nawet prowadziłem tę statystykę kilka ładnych miesięcy. A więc oprócz codziennego zaprzątania sobie głowy muzyką na last.fm, dochodziło jeszcze myślenie w ciągu dnia o tym, ile punktów na koniec dnia sobie przyznać.

Potem stwierdziłem: bez przesady! W sumie to z tych statystyk życia zrezygnuję i po prostu będę sobie zapisywał ile danego dnia poświęcam czasu na naukę.
Oczywiście, w tej kwestii również byłem skrupulatny.
Postanowiłem, że jednostką czasu będzie pół godziny. Siedziałem z zegarkiem w ręku i nabijałem kolejne godziny… średnia w ciągu kilku miesięcy, o ile pamiętam wyniosła jakieś 1,5 godziny dziennie nauki. Łącznie z czasem na uczelni. Jakim cudem? Akurat był okres, że zajęć było mało. Poza tym, gdy na przykład na 1,5 h wykładzie nie uważałem za bardzo, dałem sobie tylko 0,5 h do statystyk. I... tak... dalej…
Często kończyło się na tym, że kończyłem zmęczony trudami dnia z jedną sesją nauki. To było straszne.

Kiedyś postanowiłem, że trochę podgonię statystyki. Uczyłem się kilka dni ostro, ale… zachorowałem na grypę. Jak nie byłem chory od trzech lat, akurat wtedy złapałem grypę.

“Czy to nie jest użalanie się maszyny, że jest maszyną? Niektóre maszyny mają większe możliwości. Inne uczą się stopniowo. Ale pod wpływem chwili nie można zmienić niczego. Gdy raz coś ci się uda, choć na to nie zasłużyłeś, potem będzie ci szło kilka razy jeszcze gorzej, niż byś mógł się tego spodziewać. Suma szczęścia i pecha się zawsze wyrównuje.” - myślałem czasami.

Ale w czasie dużego kryzysu, który trwał jakieś pół roku, gdzie niesamowicie ciężko było mi się uczyć, doszedłem do wniosku, że człowiek został stworzony przez Boga z pewnymi możliwościami. Nie każdy może latać, nie każdy może być geniuszem. Choćby nie wiadomo jak się starał, los może z nim zrobić co chce. I warto zastanowić się, jaką misję mam ja do spełnienia. I nie próbować poprawiać się we wszystkim, bo tak się nie da. Ani też nie stresować się, że się nie poprawiło. Trzeba zaufać Bogu, że wie, co jest dla nas dobre. Dziękować za to co się ma, ewentualnie prosić o jakieś dary. Ale warto pamiętać, że Bóg zawsze o nas się troszczy, że Bóg żyje, że nas kocha. O ile pamiętam, był taki fragment w Ewangelii, że skoro lilie wodne wyglądają tak pięknie, choć nie troszczą się specjalnie o swój wygląd, to o ileż bardziej człowiek piękniej wygląda, człowiek, którego Bóg kocha.

Ta myśl pozwoliła mi zdać jeden z egzaminów. Ale potem i tak wróciłem do statystyk.
Znowu chciałem kontrolować swoje życie. Bałem się teraźniejszości. Bałem się działania, nie wiedziałem, gdzie mnie ono zaprowadzi. Znów przestałem ufać Bogu.

Kiedyś na wykopie pisałem, że może w ramach eksperymentu artystycznego zostanę na miesiąc “Yuppie”. Po prostu, zmienię tożsamość… eh.

*

Powyższy opis mojego podejścia do różnego rodzaju statystyk pozwoli pewnie lepiej zrozumieć clou sprawy, związane z portalem last.fm.

Bo, oczywiście, portal last.fm oferuje wgląd do statystyk. Możemy zobaczyć ile w danym okresie słuchaliśmy danego utworu, albumu, czy wykonawcy. W sumie przez większość czasu użytkowania portalu tymi statystykami za bardzo się nie przejmowałem. Ale w ostatnim półroczu mocniej się nimi zająłem. Pewnie wyobrażacie sobie, z jakim skutkiem.

Oto kilka statystyk, na które zwracałem szczególną uwagę:

a) statystyki łączne odtworzeń, roczne i miesięczne,
a) statystyki roczne i miesięczne odtworzeń dla poszczególnych wykonawców,
c) statystyka, na ile odkrywam nowe utwory, czy wykonawców, oparta na swoim algorytmie.

Oczywiście chciałem ciągle poprawiać swoje statystyki (no bo jak inaczej). Najłatwiej było w przypadku c). Po prostu poznawałem nową muzykę. Niby fajnie, ale po jakimś czasie ciągłego odkrywania człowiek dochodzi do wniosku, że gdzieś się zagubił. Może ta nowa muzyka jest fajna, ale nie ma szans na to, by na przykład dany poziom emocjonalny związany z jakimiś fajnymi wydarzeniami w moim życiu, który towarzyszy mi na przykład przy słuchaniu, ot, chociażby piosenek Brodki z płyty Granda, towarzyszył również randomowym piosenkom odtwarzanymi ze Spotify. Nie da się we wszystkim znaleźć siebie. Oczywiście, pewnie poznałem mnóstwo nowych, ciekawych wykonawców, do których z chęcią będę wracał. No i też może trochę związana, ciekawa, estetyczna rozkmina.
Czy może podobać się równie mocno sto utworów na raz, czy sto dziewczyn na raz? Dopiero mając konto na instagramie zrozumiałem, że oglądając wkoło zdjęcia pięknych ludzi można, dosłownie, mieć odruch wymiotny, zacząć rzygać tęczą.

Co do a). No może i łatwe zadanie. Ale… gdy wyśrubujemy statystyki, i na przykład rok temu słuchaliśmy 200 utworów (w sensie, że może jeden utwór cały czas, ale po prostu 200 scrobbli, 200 odtworzeń. No wiadomo o co chodzi), co przy założeniu, że piosenka trwa 3 minuty daje dziesięć godzin słuchania muzyki dziennie (!!!), no to, aby poprawić te statystyki trzeba się trochę namęczyć. Więc co robi Dawidk01?

Słucha krótkich utworów.

Spotify nie pozwala scrobblowania tych, trwających poniżej 30 sekund. A ręczne scrobblowanie mimo wszystko nie należy do przyjemnych (bo ja nigdy nie chciałem oszukiwać, i wklepywać czegoś czego nie słuchałem. Taka konsekwencja!). Na szczęście natrafiłem na… Johna Cage’a.

Eh… jeżeli nie znacie jego muzyki to posłuchajcie. Jest tego dużo na Spotify, nie polecam.

Jego 30-sekundowe utwory na pianino polegające na tym, że pianista wciska jakieś (wydaje się) losowe klawisze (bo melodii to tam raczej nie było) pozwoliły mi podreperować statystyki. Ale po raz pierwszy zacząłem odczuwać, że to co robię jest absurdalne, a wręcz głupie.
W końcu też przeczytałem o jakimś utworze "There's a Riot Goin' On”, niby jakiś najkrótszy na świecie, czy coś. Na Spotify niby go przesłuchałem… 155 razy. I wklepałem ręcznie w last.fm.

No i wreszcie, podpunkt b). Zrobiłem sobie statystyki miesięcznych odtworzeń poszczególnych (tych co lubię) wykonawców. No i gdy widziałem, że na przykład Eric Prydz ma zdecydowanie za mało odtworzeń (u mnie. Pamiętajcie, tylko u mnie!), postanawiałem, że będę tę liczbę z roku na rok powiększał.

Ale że co? Mam prowadzić te statystyki do końca życia? A jak będę żył do setki, to mam ciągle być wyczulony na to, jakiego utworu słuchałem dzisiaj? I liczba odtworzeń Erica Prydza będzie się ciągle zwiększać… a jak umrę? Nagle spadnie? BEZ SENSU!

Wreszcie nastąpił jakiś przełom!!!

Nie samym last.fm żyje człowiek. To już te statystyki subiektywne życia były lepsze, bo próbowały ogarniać całe życie.
No dobra, nie będę wybierał mniejszego zła.

Ze statystyk można czasem wyczytać coś ciekawego. Z mojego profilu last.fm może wynikało w które dni lubię słuchać muzyki, może dało się przewidzieć mniej więcej jacy wykonawcy się mi jeszcze spodobają. A co wynika ze statystyk ulepszonych?

Wincyj scrobbli, wincyj!
Czyli nic.

Mam też tak, że oglądając filmy zastanawiam się jak ocenię go na filmwebie, albo oglądam krótkie filmy. Wybieram krótkie książki, żeby dać ocenę na lubimyczytać.

Każdą statystykę można oszukać. Podobnie miałem z grami komputerowymi. Gdy znajdowałem bug, który pozwalał łatwo wygrywać, od razu się zniechęcałem do grania.
Zainspirował mnie również otwarty świat Gothica 3. Grając, trochę mnie to denerwowało, że równie dobrze mógłbym zabić wszystkie postaci i zostać sam w tym ogromnym świecie. I co wtedy? Czy taki bohater nie znudziłby się? Jedyny sens postaci dawała fabuła, a gdy fabuła się skończyła, postać przestała już mieć sens (co jedno jedno z zakończeń Gothica 3 na pewno mogło sugerować). Zresztą sama fabuła w świecie otwartym może mieć mało sensu, gdy odwiedzi się na początku nie te miejsca co trzeba.

Mam wrażenie, że współczesne społeczeństwo ma pełno bugów, a prawdziwej sławy i bogactwa dobija się ten, kto te bugi znajduje.
Chyba sztuka współczesna często opiera się na takim podejściu (a przynajmniej niektóre jej przejawy). Nieważna jest idea. Liczy się oryginalność, zaszokowanie, trywializacja.

W sumie śmieszne, że last.fm zabugowałem totalnie utworami Johna Cage’a. Robiłem to w sumie dosyć świadomie. Wiedziałem, że to absurdalne, dlatego wolałem zrobić to takim muzykiem.

*

Wracając do last.fm.
Niby skasować można. Ale stracić to wszystko, nad czym “pracowałem” cztery lata? Toż to grzech.

Miewałem wątpliwości, czy to co robię ma jakąkolwiek wartość. Próbuję od jakiegoś czasu obejść się bez typowej pracy, od marca nie studiuję. Wydaję mi się, że kroczę mniej więcej przemyślaną drogą życiową, i gdy z niej zbaczam, zaczynam wariować. Mam wrażenie, że, daję z siebie naprawdę bardzo mało. Może już teraz rozumiecie skąd ta moja fascynacja skokami w nieznane. Każde podjęcie wysiłku ma dla mnie jakieś znamiona takiego skoku.

Zrozumiałem, że żadne siłowe rozwiązania nie dadzą rady, jeżeli nie będę po prostu podejmował decyzji spontanicznych. Nic nie da patrzenie się w statystyki i mówienie sobie, że aby poprawić się trochę, to jutro muszę siąść na godzinę, a pojutrze na półtorej, ale już potem mogę sobie tydzień pozwolić na luzy, bo analogiczny tydzień miesiąc temu też przebimbałem. A może lepiej sobie teraz odpuścić, to potem te statystyki będą się ładniej powtarzać.
TO TAK NIE DZIAŁA! To jest lenistwo. Próbujemy dać egzystencji czas na wytchnienie, mówiąc: spokojnie, mam wszystko pod kontrolą.

Nie masz.

Liczy się tylko teraźniejszość. Żyjemy w chwili. Myślenie o nieteraźniejszości jest roztrwanianiem energii, która jest nam potrzebna do życia tu i teraz. Myślimy na przykład, że jutro o 15 weźmiemy się za trening. Po co jednak marnować energię na myślenie o tym, skoro jutro o 15 od nowa musimy podjąć trud decyzyjny i podjąć trening. Tutaj łączy się filozofia Krishnamurtiego z egzystencjalizmem. Mamy wolę i ciągle dokonujemy wyboru, więc nie możemy podjąć teraz wyboru wiążącego na całe życie. Powiedzieć: od jutra przestanę palić jest proste. Ale jeżeli nałóg w nas jest silny, to w końcu chcąc nie chcąc możemy zacząć myśleć o paleniu i od nowa podjąć decyzję, że nie palimy. Wtedy, gdy myśli na nas naciskają dokonać wyboru jest trudniej i to co mówiliśmy wczoraj przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.

Przemyślenia z powyższego akapitu umieściłem w swoim wpisie o J. Krishnamurti (którego filozofią inspirował się mocno Bruce Lee).

To ja powinienem wykorzystywać formę, nie forma mnie!

*

9.05.2017. mówię dość! Przed wciśnięciem przycisku “Zamknij konto użytkownika Dawidk01” przypominam sobie dzień, w którym konto założyłem. Dziwne trochę, że go pamiętam, ale czasem, i wtedy także, pamiętam, czuję, że dany dzień, czy sytuację będę pamiętał. Może wtedy naprawdę odczuwa się siebie z przyszłości? Może “wieczny powrót” ma miejsce?

*

Czy po śmierci będziemy mieli dostęp do wszystkich statystyk swojego życia? Może w Raju będziemy mieli dostęp do każdej piosenki czy książki, jaka kiedykolwiek powstała (bo często prowadząc last.fm, filmweb, czy lubimyczytać było mi ciągle mało muzyki, filmów, książek).
Może i tak. A może i nie. Bo:
"Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują" (1 Kor 2, 9)

Ależ emocje mną targały, gdy ten wpis pisałem.

Na last.fm wróciłem (odzyskałem konto). Scrobbluję tylko ze Spotify. Statystyk nie robię.

Claude Debussy - Clair de lune

#dawidk01 #przemyslenia #piszzwykopem #filozofia #muzyka #lastfm #gruparatowaniapoziomu
Dawidk01 - Last.fm, czyli ja i statystyki
 
Absurd determinizmu 

Trzy miesiące t...
  • 28
Też mam lekkiego hopla na punkcie statystyk, ale nie aż tak bardzo jak Ty (bez urazy :)). U mnie polega to przede wszystkim na tym, że zapisuję tytuły przeczytanych książek / obejrzanych filmów / ciekawych piosenek / dobrych albumów. Na początku każdego roku robię sobie roczne podsumowania. Myślę, że pozwala mi to być bardziej świadomym czytelnikiem / widzem / melomanem :) ale oczywiście trzeba się pilnować, żeby nie wpaść w pułapkę nabijania
@kulmegil: nie wiem, jakiś mój wpis poprzedni polubiłeś.

@eagleworm:

Też mam lekkiego hopla na punkcie statystyk, ale nie aż tak bardzo jak Ty (bez urazy :)).

xd

U mnie polega to przede wszystkim na tym, że zapisuję tytuły przeczytanych książek / obejrzanych filmów / ciekawych piosenek / dobrych albumów. Na początku każdego roku robię sobie roczne podsumowania. Myślę, że pozwala mi to być bardziej świadomym czytelnikiem / widzem / melomanem
@Dawidk01: uwielbiam statystyki ale próbuje się nie dać zwariować. Miałam już dłuższe fazy na używanie wszelkich aplikacji - do liczenia kroków, tętna, myfitnesspal, endomondo, jakichś do sprawdzania aktywności na komouterze, na telefonie, objawów w różnych dniach cyklu, wydatków, oceniam książki, filmy, kosmetyki. A wiec oczywiście tez miałam długo uzależnienie od lastfm. Tylko ze moje pierwsze konto założyłam... pewnie w 2005 roku. Gdy owczesne odtwarzacze mp3 były jeszcze pendrivami ze słuchawkami musiałam