Wpis z mikrobloga

Parę lat temu miała w moim miejscu ciekawa sytuacja, której nie mogę się pozbyć ze swojej głowy.
Ja wtedy lvl 21-22, moja droga do pracy składała się z przesiadki do autobusu podmiejskiego. Takie podróże zazwyczaj wiążą się z tym, że pasażerowie z tej samej godziny znają się dobrze z widzenia; oprócz mnie jechało nim parę osób z firmy, ale to już detal.
Wśród ludzi pracy szukających o 7:14 na przystanku szczęścia w życiu, była tam pewna dziewczyna - żadna miss piękności, raczej szara myszka dla mireczka. W jej oczach widać było jakiś taki schowany smutek, jednak gdy się uśmiechała, uśmiechała się przepięknie i szczerze. Była zauważalnie starsza ode mnie, jednak przez dość dziecięcą buzię nie byłem w stanie określić jej wieku zbyt dokładnie.
Zazwyczaj siadała ze starszymi (40+) i rozmawiała na jakieś tematy, ja ze słuchawkami na uszach przypatrywałem się wszystkiemu dookoła. Po pewnym czasie zauważyłem, że wyjątkowo często szuka ze mną kontaktu wzrokowego - niewiele się zastanawiając nad tym, po którymś dniu po prostu podszedłem, przedstawiłem się i zacząłem rozmowę. Nic szczególnego z tego co pamiętam - nie wyglądała na zbyt pewną siebie więc ja mogłem pozwolić sobie na sporo pewności. Warto tu nadmienić, iż już wówczas miałem dziewczynę, dlatego nie byłem zainteresowany "przygodami" - chętnie po prostu rozmawiam z ludźmi.
Okazało się, iż dziewczyna ta mieszka niedaleko mnie, dlatego szybko zaczęła przychodzić na moją przesiadkę ( ͡° ͜ʖ ͡°) i od tego momentu całą drogę jeździliśmy razem.
Nic nie mówiłem o tym mojej dziewczynie - nie dlatego, że liczyłem na coś więcej, bo tak nigdy nie było. Po prostu na 100% czułaby się zagrożona. Rozmowa z obcą kobietą to zawsze pewnego rodzaju miła odskocznia od rozmów domowych, podczas których najczęściej porusza się problemy i jakieś prozaiczne sprawy.
Jeździliśmy sobie codziennie przez parę miesięcy razem do pracy, okazała się być w porządku babką - już dokładnie nie pamiętam tematów rozmów, jednak pamiętam, że grała na pewnym instrumencie (tu zachowam milczenie), skończyła studia muzyczne i grała w całkiem ciekawym zespole (choć zespół raczej bez sukcesów). Strasznie szanuję takich ludzi, którzy mają pasję do muzyki - ewidentnie było to po niej widać. Sam też interesuję się muzyką (choć biernie), dlatego szybko złapaliśmy wspólny język i w sumie buzie nam się nie zamykały. Codzienne podróże do pracy mijały w fajnej atmosferze, a ja zawsze się dobrze czuję rozmawiając z fajnymi ludźmi. Poznałem ją trochę bardziej - z charakteru raczej nieśmiała dziewczyna, raczej nieco nieporadna - pytałem parokrotnie czemu nie zrobi czegoś więcej w życiu, bo taka fajna osoba nieco się marnowała mieszkając we współdzielonym mieszkaniu z ludźmi których nie lubi... Według opowieści swoją pracę nawet lubiła, jednak to ewidentnie nie było to, co chciała robić - nic nie zapowiadało jednak jakiejkolwiek zmiany. Nie chciałem jej wprost pytać o wiek, dlatego sprawdziłem za pomocą internetu ( ͡º ͜ʖ͡º) okazało się, że jest sześć lat ode mnie starsza, więc nawet w jednej podstawówce byśmy się nie spotkali. Nie żeby to był dla mnie jakiś wyznacznik rozmówcy, jednak czułem, że to będzie trochę problematyczne ze strony kobiety
Zmieniałem pracę, dlatego moja przygoda z podróżami linią podmiejską dobiegała końca. Powiedziałem koleżance o zbliżającym się końcu, jednak trochę wyglądało to tak jakby nie przyjęła informacji.
W trzeci od końca dzień mojej współpracy z firmą atmosfera między nami była jakaś wyjątkowo napięta. Rozmawialiśmy ale czuć się dało, że niezbyt to wszystko się składa. W ostatniej chwili przed moim wysiadaniem wyjęła swój dowód osobisty i z złością pokazała mi datę urodzenia - nie miałem wiele czasu na reakcję (choć wcześniej już byłem przygotowany na jakąś logikę rózowych pasków w tym temacie), więc powiedziałem jedynie, że co to ma dla mnie za znaczanie ile ma lat? I jak chce też jej mogę dowód pokazać ale to nic nie zmienia. Od tego momentu atmosfera stała się jeszcze gorsza, bo mając dziewczynę nie mogłem sobie pozwolić na sugerowanie, że jestem nią zainteresowany, a nie mówiąc nic potwierdziłbym jej obawy. Musiałem wysiadać, więc pożegnałem się ze szczerym uśmiechem i wysiadłem
Dzień później już jej w autobusie nie było.

Sytuacja ta dała mi do myślenia nie tylko dlatego, że dwoje obcych ludzi poznało się zupełnie przypadkowo w autobusie, po czym nieco naginali swoje nawyki żeby jechać i wracać razem. Przypadkowy człowiek w autobusie okazał się być szalenie ciekawą personą, a wkroczenie do życia takiej osoby mogłoby potencjalnie uczynić jej świat lepszym - bo zastanawiałem się jak mogę jej pomóc.
Przez jeden moment przeszło mi przez myśl, że byłaby dobrą partnerką - choć nieco życiowo nieporadną (bo trochę tak ją odbierałem), wyglądała na bardzo ciepłą i miłą osobę. Różnica wieku, wychowania, kultur, temperamentów i statusu sprawiała, że myślałem sobie "jakby to było"...
Co sądzicie?
#logikarozowychpaskow #rozowepaski #niebieskiepaski #zwiazki
  • 5
@rastinka: dzięki ;) zgadza się. Typ kobiety totalnie inny od tej poznanej w podmiejskim - odważna i bardzo mocno stąpająca po ziemi. To chyba nieco usprawiedliwia i wyjaśnia przemyślenia pojawiające się w mojej głowie.... ;)