Wpis z mikrobloga

Nie tak dawno odbyła się w Cambridge konferencja poświęcona relacjom między nauką a religią, na której przedstawiłem argumentację określoną na powyższych stronach mianem "dowodu z ostatecznego boeinga". Miałem nadzieję, że uda mi się tam wywołać dyskusję wokół pytania o "prostotę" Boga. Łagodnie mówiąc, nieco się rozczarowałem. Było to jednak doświadczenie interesujące na tyle, że chciałbym się nim podzielić z moimi czytelnikami.

Po pierwsze zmuszony jestem wyznać (to chyba właściwe słowo w tym kontekście), że konferencja była sponsorowana przez Fundację Templetona. Naszą publiczność stanowić miała grupa starannie wyselekcjonowanych dziennikarzy naukowych z Wielkiej Brytanii i USA, ja zaś byłem jedynym ateistą spośród osiemnastu planowanych mówców. Jeden z dziennikarzy, John Horgan, poinformował później, że on i wszyscy jego koledzy za udział w konferencji otrzymali po 15 000 dolarów (sumka całkiem przyzwoita), nie wspominając o zwrocie kosztów. W konferencjach naukowych uczestniczę od bardzo wielu lat, ale po raz pierwszy zetknąłem się z tym, by płacono publiczności — zwykle honoraria otrzymują prelegenci. Gdybym wiedział o tym wcześniej, nabrałbym pewnie jakichś podejrzeń — czyżby Templeton chciał użyć swoich pieniędzy, aby skorumpować dziennikarzy i skłonić do odejścia od zawodowej uczciwości? John Horgan miał najwyraźniej podobne wątpliwości, tak przynajmniej wynika z jego artykułu poświęconego tej konferencji Napisał w nim zresztą — ku mojemu głębokiemu zawstydzeniu — iż to moja obecność w gronie uczestników konferencji pozwoliła mu (i nie tylko jemu) przezwyciężyć początkowe obawy:

Brytyjski biolog Richard Dawkins (którego obecność sprawiła, że ja i paru moich kolegów uznaliśmy że cała impreza zasługuje na zainteresowanie) był jedynym spośród zaproszonych mówców, który wprost odrzucił wierzenia religijne jako niezgodne z nauką, irracjonalne i szkodliwe. Pozostali relerenci trzej agnostycy, jeden żyd, jeden deista i dwunastu chrześcijan (zaproszony muzułmański filozof odwołał przyjazd w ostatniej chwili) — prezentowali poglądy wyraźnie skrzywione na rzecz religii, a chrześcijaństwa w szczególności.


Artykuł Horgana jest zresztą ujmująco wręcz niejednoznaczny. Wyraźnie, mimo wątpliwości, Horgan uznał pewne aspekty konferencji za ważne(ja zresztą też, o czym za chwilę). Posłuchajmy jednak samego Horgana:

Rozmowy z osobami religijnymi, jakie tam prowadziłem, pomogły mi lepiej zrozumieć, jak to sie dzieje, że inteligentni i wykształceni ludzie opowiadają sie po stronie religii. Ktoś opowiadał o doświadczeniu "mówienia językami", ktoś inny opisywał osobiste kontakty z JezusemMoje przekonania nie uległy zmianie, ale innych tak — przynajmniej jedna osoba przyznała, że jej wiara zachwiała sięPod wpływem krytycznej analizy religii przeprowadzonej przez Dawkinsa. A jeżeli Fundacja Templetona może sprawić, byśmy przybliżyli się choćby o tak maleńki kroczek w stronę bardzo mi bliskiego świata bez religii, to co w tym złego.


Artykuł ponownie przyciągnął uwagę gdy został umieszczony na stronach "Edge", witryny internetowej Johna Rockmana (często opisywanej jako salon naukowy on-line)Reakcje na tekst Horgana były dość liczne, głos w dyskusji zabrał też fizyk-teoretyk Freeman Dyson. Odpowiedziałem Dysonowi za pomocą cytatów z jego własnego wystąpienia, które wygłosił, przyjmując Nagrodę Templetona (Dyson bowiem, czy tego chciał, czy nie, zgadzając się przyjąć tę nagrodę, wysłał ważny sygnał dla świata — bez wątpienia zostało to odebrane jako wyraz poparcia dla religii ze strony jednego z najwybitniejszych współczesnych fizyków):

Szczęśliwie należę do bardzo licznego grona chrześcijan, którzy nie przejmują się nadmiernie dogmatem Trójcy Świętej czy historyczną autentycznością ewangelii.


Czy to nie jest dokładnie to, co powiedziałby każdy naukowiec-ateista, gdyby chciał zabrzmieć "po chrześcijańsku"? (...)

Dyson mógłby łatwo odrzucić możliwość takiej interpretacji swojego wystąpienia, gdyby tylko zechciał wyjaśnić, jakie powody sprawiają, że wierzy w Boga, a raczej, że jego wiara obejmuje coś więcej niż Boga w einsteinowskim rozumieniu (jak pokazałem w Rozdziale 1., na takiego boga bez problemów zgadzamy się wszyscy). Jeśli dobrze rozumiem Horgana, uważa on, że pieniądze Templetona korumpują naukę. Oczywiście nie mam żadnych wątpliwości, że Dyson jest o wiele ponad takie podejrzenia, ale nie zmienia to faktu, iż swoim wystąpieniem daje zły przykład innym. Nagroda Templetona to kwota przewyższająca o dwa rzędy wielkości łapówki, jakie wręczono dziennikarzom przysł#!$%@?ącym się konferencji w Cambridge; pod względem finansowym to także więcej niż Nagroda Nobla. Mój przyjaciel, filozof Dan Dennett, zwrócił się kiedyś do mnie w iście mefistofelesowskim duchu (choć rzecz jasna żartem): "Pamiętaj, Richardzie, gdybyś kiedyś popadł w finansowe tarapaty...".

W każdym razie, skoro już się zdecydowałem, spędziłem na konferencji w Cambridge dwa dni, wygłosiłem referat i brałem udział w dyskusjach po kilku innych wystąpieniach. Nie omieszkałem skorzystać z okazji i rzuciłem wyzwanie obecnym tam teologom — chciałem wiedzieć, jak wyjaśnią mi to, iż Bóg zdolny do zaprojektowania Wszechświata (czy czegokolwiek innego) sam musi być istotą niezmiernie złożoną, a zatem, statystycznie rzecz biorąc, nieprawdopodobną. Najmocniejsza odpowiedź, jaką usłyszałem, to stwierdzenie, że brutalnie wmuszam właściwą dla nauki epistemologię teologii, która w najmniejszym stopniu jej nie potrzebuje . Kimże bowiem jestem ja, naukowiec, by pouczać teologów o złożoności Boga. Wszak naukowe argumenty (a do takich przywykłem w mojej własnej dziedzinie) są nieadekwatne, jako że teologowie zawsze utrzymywali, iż Bóg pozostaje poza zasięgiem nauki. Nie wydaje mi się zresztą, by teologowie, którzy wysuwali na swą obronę tak wymijające argumenty, byli w tym świadomie nieuczciwi. Mam wrażenie, że oni naprawdę tak myślą. Nie mogę jednak w tym kontekście nie wspomnieć zapewne najwspanialszej krytycznej recenzji wszech czasów. Oto, co Peter Medawar napisał o książce ojca Teilharda de Chardin Le Phenomene Humain: "Jeśli cokolwiek broni autora przed zarzutem nieuczciwości, to tylko to, że nim zaczął zwodzić innych, przecierpiał straszliwy ból, by oszukać siebie samego". Teolodzy, z którymi zatknąłem się na konferencji w Cambridge, ex definitione umieszczali się w epistemologicznej strefie bezpieczeństwa, gdzie nie mogły ich dosięgnąć żadne racjonalne argumenty, gdyż na mocy wiary nie mogły tam one dotrzeć. Kim bowiem jestem ja i co pozwala mi twierdzić, że racjonalna argumentacja to jedyna dopuszczalna forma argumentacji? Są inne wiedze niż naukowa i właśnie te inne wiedze prowadzą do poznania Boga.

#dawkins, #bogurojony, #bogurojonynadzis, #teologia, #religia, #ateizm, #wiara, #filozofia
  • 10
@Wujek_Mietek: Odniosę się tylko do ostatniego akapitu, bo to on podpada pod tag #filozofia.
Oczywiście, że nauka nie jest jedyną formą poznania. Poznanie może mieć charakter mistyczny tudzież religijny. Wszystko rozbija się tylko o poprawność udzielanych odpowiedzi, lecz z drugiej strony, jak wykazać, że wiedza mistyków jest błędna? Banalnie proste, kiedy ich twierdzenia dotyczą np. grawitacji, ale kiedy wychodzą poza aksjomaty naukowe?

Dawkins sam jest wierzący, choć w boga może
Oczywiście, że nauka nie jest jedyną formą poznania.


Pytanie czego dotyczą inne formy poznania.

Dawkins sam jest wierzący, choć w boga może nie wierzyć. Musi wierzyć w wyższość racjonalności, bowiem nijak nie może tej wyższości wykazać.


@Turysta_Onanista: Nie musi wierzyć. Racjonalność z każdym naszym działaniem jest potwierdzana rezultatami. Wszystko co robimy w materialnej rzeczywistości jest konsekwentne i logiczne i do tej pory nie znaleźliśmy ani jednego zjawiska, które racjonalności przeczyłyby. A
@Turysta_Onanista: Nauka nie jest jedyną formą poznania. Na przykład Tolkien, żeby poznać swój świat musiał go najpierw stworzyć. Poznanie mitologii świata Tolkiena wymaga również studiów. I droga do poznania jest taka sama jak w przypadku innej teologii. Jednak jakoś fani Tolkiena nie mają wpływu na świat rzeczywisty a fani Biblii jak najbardziej.
@wrrior:

Pytanie czego dotyczą inne formy poznania


Tego to nie wiem. Głównie dlatego że sam je odrzucam.

Nie musi wierzyć. Racjonalność z każdym naszym działaniem jest potwierdzana rezultatami. Wszystko co robimy w materialnej rzeczywistości jest konsekwentne i logiczne i do tej pory nie znaleźliśmy ani jednego zjawiska, które racjonalności przeczyłyby.


No właśnie musi wierzyć. Argument dobry, mnie jako empirystę przekonuje, ale właśnie, żeby uznać jego wartość trzeba poczynić szereg założeń, którym
@Wujek_Mietek: To nie żaden argument w dyskusji (żeby mi ktoś nie mówił, że znowu ad personam ( ͡° ͜ʖ ͡°)), tylko taka refleksja na temat Johna Horgana: widziałem jakieś jego teksty o fizyce i wywiady i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to jeden z głupszych ludzi parających się pisaniem o nauce.
@Turysta_Onanista:

No właśnie musi wierzyć.


To zwykła ekwiwokacja. W kwestii bezpośredniej obserwacji rzeczywistości musi wierzyć, że rzeczywistość jest przewidywalna. Ale z każdą próbą przekonuje się, że tak jest. Więc nie musi wierzyć, wystarczy, że ekstrapoluje. Oczywiście może być jakaś zmyłka i możemy np. odkryć, że gdzieś po bardzo dużej liczbie np.: 1928410510924810924801924 nie następuje 1928410510924810924801925 tylko 192841051092481092480192

-----
****
-----
durny wykop wciął mi pół komentarza bo wkleiłem znaczek kotka na
@Turysta_Onanista: Napiszę jeszcze raz:

To zwykła ekwiwokacja. W kwestii bezpośredniej obserwacji rzeczywistości musi wierzyć, że rzeczywistość jest przewidywalna. Ale z każdą próbą przekonuje się, że tak jest. Więc nie musi wierzyć, wystarczy, że ekstrapoluje. Oczywiście może być jakaś zmyłka i możemy np. odkryć, że gdzieś po bardzo dużej liczbie np.: 1928410510924810924801924 nie następuje 1928410510924810924801925 tylko 192841051092481092480192kotek.

Ale wiesz co jest najlepsze? Że wiele z tych przypadków, w tym te które podałem
@wrrior: Skądże. Rzekłbym nawet, że bliżej ekwiwokacji jest próba ograniczenia wieloznaczeniowości słowa wiara. Aby nie być gołosłownym (za SJP):

1. «określona religia lub wyznanie; też: przekonanie o istnieniu Boga»

2. «przekonanie, że coś jest słuszne, prawdziwe, wartościowe lub że coś się spełni»

3. «przeświadczenie, że istnieją istoty lub zjawiska nadprzyrodzone»


Jeszcze czasownik wierzyć:

1. «uznawać coś za prawdę»

2. «wyznawać jakąś religię»

3. «być przekonanym, że ktoś mówi prawdę»
@Turysta_Onanista:

Dodatkowo jasno wskazałem, w jakim znaczeniu używam tego pojęcia, pisząc:

(można zastąpić słowo "wiara" zaufaniem)


Ale zacząłeś od stwierdzenia, że "Dawkins jest wierzący". Nikt nie używa takich określeń w innym kontekście niż religijny. Oprócz tego to co podajesz świadczy na rzecz popełnionej przez Ciebie ekwiwokacji gdyż istnienie kilku równoległych znaczeń jednego terminu wcale nie uprawnia do wymiennego stosowania tych znaczeń.

Sam przyznałeś, że nie można mieć pewności, a skoro brak