Wpis z mikrobloga

Kurde mirki trzymajcie mnie bo nie wytrzymie. Idę sobie rano na spacer z psem. Miałem więcej czasu wiec poszliśmy do takiego parku bliżej dużego osiedla i spotkałem tam około 15 osób z psami. Nikt #!$%@? nie sprzątnął kupy. Stare prukwy, młode siksy, #!$%@? seby i janusze... Już nie mam siły. Zwracam uwagę, czasami #!$%@? lekko. Ale #!$%@? większość albo zlewa albo łaskawie sprzątnie jak pozycze swoje worki.

Jedyne co mogę zrobić w takiej sytuacji zgodnie z prawem to zadzwonić po straż miejską, ale po pierwsze pewnie nie przyjada bo mają to w dupie, a po drugie jak dostanie seba jeden z drugim mandat i skumają, że to prezent dzięki mnie to mnie połamią przy nabliższej okazji.

Jakieś porady?

Taguje #psy i #patologiazmiasta
  • 3
@r2d2_tiriri: Załóż hodowle rottweilerów i wyprowadzaj taką parkę to Cię nikt nie połamie xD Tak szczerze, to raczej nie ma zbytnio co zrobić, sam jak biegałem widziałem milion razy jak ktoś wysrywa psa, a jadąca SM/policja ma to w dupie i nawet nie zwalnia, a szansa że patrol pieszy kogoś złapie są znikome bo najwyżej ktoś posprząta w razie przypału, to taki jeden z "martwych" przepisów który zależy głównie od kultury