Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Jak wrócić do wygrywu.

Opowiem wam Mirki historie mojego życia. Zaczyna się ona pod koniec gimnazjum. Mieszkam na mega małej wsi - 300 mieszkańców ale 25 km dalej jedno z największych miast w Polsce. Moi kumple z gimnazjum i podstawówki wszyscy poszli do zawodówki. Ja jako że mam geny do matematyki(ojciec po ekonomiku, matka po ekonomiku, siostra po ekonomiku) nie miałem z nią żadnych problemów więc poszedłem do nawet dobrego liceum takie 7/10(1-patola, 10- nerdy &no-lify) #wygryw. Kumple po zawodówce zaczeli jarać zioło, ja na początku w ogóle nie miałem pojęcia co to jest a że nawet papierosów nie paliłem to nie ryzykowałem ale po miesiącu się skusiłem. No i zaczeło się na początku jaraliśmy raz na miesiac, potem raz na dwa tygodnie, raz na tydzień, tylko w weekend, aż w końcu codziennie tyle na ile starczało nam kasy #bieda. Ogólnie ziomeczki to byli tacy samcy alpha tylko w wersji sebix, wyzwiska, patola, wystawianie ale o tym później. Interesowały nas tylko gry komputerowe, jaranie i melanże, #rozowe nie zwracały na nas uwagi więc i sami nie traciliśmy na nie czasu. Mimo wszystko moim priorytetem była nauka ♯polska katolicka rodzina a zmuszanie przez rodziców. W międzyczasie zakumplkowałem się z ziomeczkami z klasy z liceum. Byli wporządku zero alko, zero trawy takie troche no-lify, marzeniem każdego była dziewczyna ale niestety #przegrywy, ale spoko ziomeczki. Profil Mat-Inf wszystko wyjaśnia. No i tak leciały pierwsze 2 lata. W 3 roku ograniczyłem melanże i skupiłem się na nauce a w między czasie koledzy z zawodówki zaczeli brać białe ♯feta. Stwierdziłem, że czas ograniczyć kontakty bo #patologia za bardzo się rozwijała a że z kim przystajesz takim się stajesz więc trzeba było ograniczyć kontakty na rzecz kolegów z liceum. Mimo wszystko dalej spotykaliśmy raz na jakiś czas na jaranie a mieszkamy na takim zadupiu że jeden z tych kolegów posadził dużo krzaków więc było dużo darmowego jarania, ale kiedy zaczeli wjeżdzać z #feta mówiłem nara. Nagle ni stąd ni z owąd poznałem różową. Tutaj ważna informacja - jestem genetycznym #przegrywem - 170 cm wzrostu, brzydka twarz pokryta trądzikiem, krzywy kręgosłup. Ratuje mnie jedynie wysoka pewność siebie ale jakimś cudem udało mi się wejść w nią związek w wakcje po maturach. Po napisaniu matury jakimś cudem (straszne przymulenie od jarania) stwierdziłem, że teraz skoro mam loszkę i dobrze napisaną maturę idę na studia i będę #wygryw. Zerwałem kontakty z patologią z zawodówki, liczyłem że koledzy z liceum okażą się lepszymi znajomymi. Niestety okazało się, że byli jeszcze gorszymi #!$%@? od patologii. Wszyscy przestali się odzywać odkąd znalazłem #rozowa i z zazdrości zerwali ze mną kontakt(poznaliśmy ją wszyscy ale ona wybrała mnie) spotykali się tylko między sobą. Potem w ogóle każdy poszedł w swoją stronę. Została mi tylko różowa ale różowa 300 km dalej więc związek na odległość. Szybko się rozpadł bo wiadomo różowa poszła na studia poznała wyzwolone koleżanki więc trzeba się wyszaleć. Ogólnie różowa była bardzo toksyczna i zniszczyła mi całą moją pewność siebie. Zostałem sam bez kumpli, zabrała mi moją pewnośc siebie więc razem z zestawem genetycznym przegrywu zostałem pełnoprawnym #przegrywem. Poszedłem na studia kierunek informatyka więc większość to jeszcze gorsze przegrywy niż w liceum. Ogólnie na 70 osób tylko 5 była w miare normalnych i miała normalne życie. Po roku zostało 30 osób, zgadnijcie kto odpadł? Tak, Ci normalni nie zdali i wylecieli i zostały same nerdy i goście, których jedynym życiem są gry komputerowe a poza hardware nic o życiu nie wiedzą.
W pracy średnia krajowa więc #bieda i sami ludzie w wieku 30-50 lat więc każdy żonaty i dzieciaty = brak kolegów.
Postanowiłem pójść na siłownię i stać się ♯wygrywem, chodzę już 2 lata ale że zaczepiałem różowe bo chciałem kopulować(wskaźnik odrzuceń 100% - ciężko konkurować z 190 cm nasterydowanymi ciasteczkami z 40 cm w łapie i 20 tysięcy followersów na instagramie) stałem się pośmiewiskiem siłownii i nie mam tam też kolegów. A i po liceum się ogarnałem od 2 lat zero narkotyków, raz na pół roku alkohol. A tak to tylko szkoła, praca, siłownia i rower. Powiedzcie mi drogie mirki jak wrócić z ♯przegrywu na drogę ♯wygrywu? 0 znajomych, genetyczny pakiet przegrywu(170 cm, pryszcze, brzydka twarz), jedynie sylwetka spoko po 2 latach siłownii. Dziewczyny nie chcę, chcę po prostu normalnych kolegów i koleżanki z którymi raz na jakiś czas mógłbym wyskoczyć na domówkę albo na wakacje. Czy może jestem skazany na przegryw? Jest dla mnie jakaś nadzieja? Co robić Mirki pls help.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 6
@AnonimoweMirkoWyznania: Zmień siłownię. Jakby na mojej siłowni ktoś się z kogokolwiek zaśmiał to by mu zaraz te największe koksy #!$%@?ły. Generalnie trzeba przełamać stereotypy, bo właśnie ci kolesie 2x2 to są najfajniejsi ziomeczkowie od przerzucania żelastwa (czasami niezbyt ogarnięci, ale da się z nimi znaleźć nić porozumienia) :)
Poza tym, na siłce dużo jest kolesi <180cm, bo chyba jest tak, że rzeczywiście tacy chcą zaimponować loszkom czym innym niż wzrostem.
Co