Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
14 sierpnia zacząłem kolejny challenge - 90/90. Próbowałem dotąd dwukrotnie i udawało mi się wytrzymać kilka tygodni albo ponad 2 miesiące, jednak nigdy nie dotarłem do 90. dnia. Po co to robię? Mój problem z masturbacją i porno trwa od kilkunastu lat. Początkowo nie zwracałem na niego uwagi, jednak w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że traktuję masturbację po pierwsze jako łatwo dostępny zamiennik "seksu" (brak ochoty na poznawanie i zbliżanie się do kobiet), a dwa jako sposób na rozładowanie stresu i fatalnego nastroju.
Siedzę w piwnicy, jest smutno i źle, więc zwalę i dostarczę sobie takiej formy rozrywki. Z racji, że zaobserwowałem u siebie taki mechanizm, zgadzam się z teoriami że masturbacja jest formą dostarczenia dopaminy, czy czegokolwiek innego co przybiera formę nagrody. Po co gdzieś wychodzić, po co uprawiać sport, po co wdrażać jakąś aktywność, która przyniesie szczęście, jeśli wystarczy odpalić porno i zwalić. Brzmi to okrutnie słabo. Do tego dochodzi częstotliwość takich zachowań. Gdybym masturbował się raz w tygodniu to pewnie nie zwróciłbym na to uwagi, ale codziennie albo kilka razy dziennie - mam problem. Sytuacją która sprawiła, że zacząłem na to tak patrzeć był dzień, w którym umówiłem się z jedną dziewczyną. Byłem dziwnie zestresowany przed tym spotkaniem (mimo że nie było pierwszym), więc postanowiłem zwalić 2-3 godziny przed. Nie muszę dodawać, że resztki energii które miałem uciekły w niebyt, a ja w tym momencie stwierdziłem że w sumie nie mam specjalnej ochoty na to spotkanie. I wtedy właśnie pomyślałem, że mam cholerny problem.
Tak jak pisałem próbowałem już challengu, więc wiem czego się spodziewać i jakie pozytywne/negatywne efekty on ze sobą niesie. Dwukrotnie dokładnie 7 dnia (kojarzycie wykres ze wzrostem poziomu testosteronu 7 dnia? U mnie za każdym razem się sprawdził) był najlepszy moment. Ogromny wzrost pewności siebie, chęci do działania i pozytywnego nastawienia. Potem chyba pojawiał się flatline i "supermoce" znikały. Z czasem ciśnienie robiło się ogromne i wpływało dosłownie na fizyczne samopoczucie (miałem taki syndrom "słabych nóg", takie zmęczenie że przejście 2 km powodowało wyczerpanie). Dodatkowo czułem cały czas rozdrażnienie. Na przykład nie mogłem skupić się tak jakbym chciał na rozmowie. Zobaczymy jak będzie tym razem. Z plusów na pewno poprawiła mi się wówczas cera. Mam problemy z losowymi wypryskami, jakimś zaczerwienieniem itp., które mam od lat i żaden dermatolog nic nie potrafił na to poradzić. Po około 2 miesiącach challengu miałem skórę jak niemowlę. Do tego ciągła chęć działania napędzana chyba tym podminowaniem. Kto nie spróbował ten nie będzie widział o czym mówię. To taki stan proaktywności. Nie ma ochoty siedzenia bezczynnie, coś chce się porobić. To ogromna odmiana w przypadku mojej osoby.
Może będę uzupełniał informacje w tym wpisie z upływem czasu, ale wiem też że nie należy myśleć o challengu tylko go robić, bo inaczej jest jeszcze trudniej.
Pozdrawiam i życzę powodzenia wszystkim, którzy też podejmują wyzwanie.

#nofapchallenge

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Pobierz AnonimoweMirkoWyznania - #anonimowemirkowyznania 
14 sierpnia zacząłem kolejny challe...
źródło: comment_BEunJfZ5XN7dfUcGUNIPUmxwYyjdvmeZ.jpg
  • 7
ChytraLoszka: @AnonimoweMirkoWyznania: Ja od porno jestem czysty ponad rok ale powiem ci że przez ostatnie kilkanaście dni miałem taką chcicę aby obejrzeć filmik z "ulubioną" aktorką. Na szczęście do niczego złego nie doszło, bo wiem że doprowadziłoby mnie to do punktu wyjścia tak jak doprowadziło jedno fapnięcie. Po około 7 miesiącach bycia na #nofapchallenge uległem pokusie i zrobiłem sobie dobrze (bez porno jak wspomniałem, ponad rok nie tykam porno). I
OP: To nie żadna zarzutka z seminarium, ale niestety szczera prawda. Jeśli nie uprawiasz seksu od kilku lat, wszystkie znajomości kończą się na kilku spotkaniach, a ty rozładowujesz napięcie waleniem, to chyba mi nie powiesz że wszystko jest w porządku. Na mnie #nofap działał w przeszłości, dlatego chcę spróbować kolejny raz.

Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)
Zaakceptował: kwasnydeszcz
OP: Najgorsze są pierwsze tygodnie - ze dwa, trzy. Potem u mnie szło już z górki. Zamiast chęci masturbacji było tylko (albo aż) takie właśnie specyficzne napięcie. Z jednej strony faktycznie człowiek jest trochę rozkojarzony, ale równocześnie daje ono chęć do działania. Mam naturę osoby trochę zbyt wiele analizującej, a wtedy po prostu ruszałem i coś robiłem, bez spędzania czasu na kompulsywnym myśleniu i życiu fantazjami.

Ten komentarz został dodany przez