Wpis z mikrobloga

W skrócie: Uczę ludzi grać na gitarze i mam pod sobą grupę 10 uczniów.

Od jakiegoś czasu interesuję się generalną psychologią nauczania. Nie tyle jak ludzie funkcjonują, ale też jak się uczą. Jak szybko łapią nowe rzeczy i jak daleko są w stanie się rozwinąć. Nie mam żadnego pedagogicznego wykształcenia, ani też psychologicznego (Informatyk here), ale jeżeli chodzi o ogólne poznanie i efektywne nauczanie, to ta dziedzina od jakiegoś czasu całkiem mocno mnie interesuje.

I tak jak z początku próbowałem to wykorzystać na własnym polu (ucząc się nowych rzeczy), tak zauważam, że na pewnym etapie każdy z nas (jeżeli chce uzyskać pewien poziom perfekcji w swoim fachu) musi zacząć uczyć innych.

I nie ważne, czy to jest programowanie, gra na gitarze, rysowanie, czy taniec.

A to wszystko za sprawą tej książki:
https://www.amazon.com/Give-Take-Helping-Others-Success/dp/0143124986

Ogólna zasada polega na tym, aby robić jakieś rzeczy pomagając innym, ale i pomagając sobie. Czyli nie robić rzeczy bezinteresownie, a szukać sytuacji win-win, gdzie obydwie osoby czerpią z tego jakieś korzyści.

I tak jak wydaje mi się, że po 7 latach programowania wciąż umiem to programowanie słabo. Podobnie jak rysowanie... Tak po 10 latach grania na gitarze, graniu w ponad 10 zespołach i zagraniu setek koncertów (małych i dużych) chyba przyszedł czas na naukę innych.

I tak jak z początku trochę się obawiałem (mieszkam od 4 lat w Niemczech i uczę ludzi grać na gitarze w języku niemieckim), tak po wczorajszych warsztatach doszedłem do wniosku, że to był świetny pomysł.

Pomysł zgłosiłem do domu kultury 3 miesiące temu. Zrobiłem plan, plakat, ulotki. Oni mi też trochę w tym pomogli. Potem dom kultury wrzucił artykuł, że takie coś ma miejsce do gazety.
I tym sposobem stworzyłem 8 tygodniowe warsztaty, po 1 godzinie w każdą środę.

Nie jest to duża inwestycja czasowa, bo 2,5 godziny tygodniowo ze wszystkim, ale koniec końców, myślę, że mogę się dużo z tego nauczyć ;)

Czemu 2,5 godziny? Bo mam dwie grupy. Początkujący i ci co już coś umieją.
Pierwsza grupa to nauka akordów, bicia gitarowe, nazwy strun, zmienianie akordów, strojenie gitary, a druga to techniki gitarowe, budowa akordu, skale, poprawianie szybkości gry na gitarze itd.

Dodatkowe pół godziny schodzi na sprawy organizacyjne.

Pytając na pierwszym spotkaniu o to skąd się o warsztatach dowiedzieli, okazuje się, że 80% wie o nich z gazety, a 20% z internetu.

Nie jestem pewny jak efektywne są ulotki i plakaty, ale odnoszę wrażenie, że ich efektywność w moim przypadku to 0%.

Jeżeli chodzi o podział to jest 8 osób w grupie początkującej i 2 osoby w "zaawansowanej".
I muszę przyznać, że 8 osób to trochę przy dużo, bo jednak godzina czasu na 8 osób to trochę zbyt mało. Ale jednak zauważyłem ciekawą rzecz. Ludzie uczyli się od siebie. Jak ktoś nie umiał złapać akordu to patrzył na partnera obok jak łapie on akord i próbował go naśladować.

Więc generalnie jak pierwsza osoba miała problemy i próbowałem jej wytłumaczyć krok po kroku, to reszta słuchała i zaraz potem już to umiała. Czyli to nie jest tak, że musiałem uczyć każdego oddzielnie, a wystarczyło, że nauczę jedną osobę, a reszta uczyła się od siebie.

I to jest ciekawe doświadczenie, bo fakt ten uświadomił mi, że grupy 1 osobowe, czy zajęcia indywidualne mogą być mniej efektywne, niż zajęcia w grupie. Jest to oczywiście zależne od wielu współczynników. Jedni potrzebują więcej czasu... i wydaje mi się, że u nich zajęcia indywidualne pomogą więcej. Ale jeżeli grupa osób jest mniej więcej kumata, to tworzenie grup 2-3-4 osobowych jest świetnym pomysłem.

Koniec końców wydaje mi się, że ludzie naprawdę świetnie się bawili, dodatkowo się czegoś nauczyli i sam kurs wydaje mi się odnieść sukces, mimo że dopiero był jeden dzień.

Jak wygląda to z kosztami? Koszt warsztatów to 10 euro za 8 terminów.
Czyli 1,25 euro za godzinę. Na polskie jakieś 5 złotych za godzinę lekcji w grupie.

Czemu tak mało? Bo jak już powiedziałem, nie nastawiałem się na zysk, a bardziej naukę.
Szczególnie, że nie mam wykształcenia pedagogicznego, ani muzycznego ;)

Jakie korzyści materialne będę miał z tego na koniec? To już będzie zależne od efektywności warsztatów.

Ale jeżeli teoria w książce się sprawdzi, to korzyści materialne (kasa) nie są aż takie ważne, jak inne czynniki i korzyści. I w pewien sposób korzyści przychodzą pod inną formą, ale też w formie pieniędzy, ale jakby z opóźnieniem.

Wiem, że to brzmi szalenie, ale wydaje mi się, że coś w tym jest.

I w sumie można by powiedzieć, że inwestuję 20 godzin, aby sprawdzić czy teoria z książki ma sens :D

W sumie od jakiegoś czasu robię eksperymenty i sprawdzam teorie z książek, czy też sprawdzam sprawę ze sportem, czy odżywianiem i muszę przyznać, że efekty są zadziwiające. Ale to w innym wpisie ;)

#gitara #rozwojosobisty #ksiazki #nauka #niemcy #zagranico
  • 4
@Rezix uczyłem gitary parę lat indywidualnie w różnych prywatnych szkołach muzycznych oraz przez rok grupowo też w prywatnej szkole muzycznej. Grupowe nauczanie to niestety skok właściciela szkoły na kasę, bo w jednej godzinę upcha kilka osób, a nauczyciel dostanie kasy za 1h pracy, nie ważne z iloma uczniami. Indywidualne nauczanie jest znacznie bardziej efektywne, można się skupić na konkretnych problemach, dostosować tempo do predyspozycji itp. Widziałem znaczną różnicę w tempie pracy grupy