Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
A'propos argumentu "a kto ci poda szklanke wody na starość" w kwestii nieposiadania dzieci, mam parę słów, które muszę z siebie wyrzucić. Sytuacja autentyczna.

Jest matka, która wychowała trójkę dorosłych facetów. Porozjeżdżali się po świecie: jeden za pieniędzmi, drugi za wódą, a trzeci za edukacją. Pomagała wszystkim po równo, zero faworyzowania. Ojciec zmarł dość szybko i nie żyje już parę ładnych lat, więc większość ciężaru i pomagania dzieciom (wtedy już nawet dorosłym) przejęła na siebie. Było ciężko, nie muszę chyba mówić. Wyobraźcie sobie, że znalazła po latach (wszystkie dzieci również już dorosłe) faceta. Nie idealny, wiadomo. Mercedesem nie jeździ, ale jakieś prawko jest i jakieś rzeczy w domu zrobi i matce pomoże. No i, że nie ma tego mercedesa ani żadnego interesu, to się tym dzieciom nie podoba (chociaż gówno im do tego - tu pierwsza notka warta uwagi). Matka podupada na zdrowiu, oczywiście żaden nie zaoferuje się wrócić i samemu pomóc (PODOBNO z rodziną raźniej). Dochodzi do trudnych sytuacji, gdzie szklankę podaje facet, którego sama musiała sobie znaleźć, którego jej dzieci znoszą tylko z grzeczności, chociaż w domu pojawiają się średnio raz na rok.

Teraz sedno pierwszego problemu, bo nie tylko trójka dzieci nie poda szklanki, a wręcz na sygnał o problemach zdrowotnych zaczęli się żreć o podział majątku. Owa Pani wraz z mężem się dorobiła i jest co podzielić. A jak mnie to #!$%@?ło, kiedy wyobraziłem sobie, że miałbym być na jej miejscu i słuchać jeszcze wyrzutów o to co komu się więcej należy i to w ogóle pisz już testament! To złota kobieta jest, a ja autentycznie chyba bym się #!$%@?ł i przepisał to wszystko na radio maryja. Nosz #!$%@?. Ile tych dzieci trzeba żeby tą szklankę przynieść? Ryjesz kilkadziesiąt lat i nadskakujesz i jeszcze dostajesz taki pocisk w twarz... ehhhh

Drugi problem, to że miałem okazję poprzebywać z takimi 8-10 latkami. Jakie one są #!$%@? rozpieszczone. Już kij, że nie mają żadnego szacunku do rzeczy, bo przecież konsumpcjonizm i kupi się nowy tablet i komputer hehe, to można rzucać. Ale nie mają za grosz szacunku do ludzi. Takie bezczelne teksty jakie słyszałem w moją stronę i stronę rodziców, to uwierzcie mi, nikogo w życiu nie uderzyłem i dopóki nie poznałem dzieci, to byłem stanowczo przeciwko nawet mocniejszemu szturchnięciu. Ale #!$%@?łbym takiemu aroganckiemu grzdylowi raz, porządnie żeby się obrócił o co najmniej 180 stopni, to było by nie tylko lepiej dla niego, ale dla całej ludzkości. A taki typek jeszcze bedzię straszył ojca, że on zadzwoni na policje jak tata na niego krzyknie albo zabierze tableta. Czaicie to?

Zawsze wiedziałem, że dzieci drą mordy, ale jezus maria, nie miałem pojęcia jak często, długo i bardzo. Jeszcze to wszystko co pisałem, to może można by znieść jakby to były Twoje dzieci, ale te dzieciaki są tylko państwowe.

A związki damsko-męskie trwające dłużej niż parę miesięcy to już w ogóle równy rak. I może zdechnę w piwnicy, ale tego gówna nakręcał nie będę. To wszystko jest chore.

#antynatalizm #dzieci #rodzina

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
  • 12
żaden nie zaoferuje się wrócić i samemu pomóc


@AnonimoweMirkoWyznania: jak wychowała tak ma, dziecko to nie paprotka i jak nauczysz takie będzie. Zdarzają się wyjątki, ale zasadniczo reguła jest taka że empatii i szacunku dziecko się uczy i rozwija ją od małego. To co opisałeś to często klasyczne konsekwencje tzw. matki-lodówki.
Więc zgodzę się na pewno że jeśli ktoś o wychowaniu gówniaka nic nie wie i nie zamierza się nauczyć, wychowa
x=1: Ja to się zawsze dziwię stawianiu na piedestale rodziny, ponad przyjaciółmi czy partnerami. Rodziny nie dobierasz sobie wg swoich kryteriów i oczekiwań, tylko dostajesz losową grupę ludzi, którzy z definicji mają być ci najbliżsi i najważniejsi. Żonę/męża, przyjaciół i znajomych możesz sobie filtrować, trzymać się tylko z ludźmi wartymi tego. Oczywiście rodzina też może być wartościowa, ale nie masz na to wpływu, w przeciwieństwie na grono znajomych. Dlatego moim zdaniem
@wilku1984: nie do końca się zgadzam. Wychowanie gra dużą rolę, ale każdy ma swoją osobowość, którą żadne wychowanie nie zmieni. Mogła ich dobrze wychować a potem mogli się też zmienić. Jak dla mnie obwinianie matki, że ich źle wychowała nie jest słuszne.

Matka podupada na zdrowiu, oczywiście żaden nie zaoferuje się wrócić i samemu pomóc (PODOBNO z rodziną raźniej). Dochodzi do trudnych sytuacji, gdzie szklankę podaje facet, którego sama musiała sobie
OP: > Zacząłeś ciekawie, ale potem odjechałeś w skrajność. Są ludzie i ludziska.

@abstrakcyjna0: to i tak nieźle. Wiadomo, że to nie jest 100% populacji tylko opis obserwacji jakiegoś typa, który tyle tego widział u znajomych/rodziny, że już nie może sobie z tym poradzić jeszcze przy natłoku codziennych obowiązków i bardziej realnych problemów.

Ejj, ale związki mogą być bezdzietne.


@kot_behemot: mogą. Jednak to chyba rzadkość. Ktoś by musiał być
dobre domy, z których wyszli patusy


@AnonimoweMirkoWyznania: bo najczęściej diabeł tkwi w szczegółach, w tym wypadku w definicji "dobrego domu". Wielu osobom wydaje się że wystarczy żeby był hajs, rodzice kochali dzieci i nie wychowywali ich "bezstresowo". Tymczasem wszystko rozbija się bezpośrednio o umiejętności wychowawcze rodzica/rodziców.

Ktoś może mieć wywrotkę hajsu, masę czasu dla dzieciaka etc. a i tak być ch**ym rodzicem. Umiejętności pedagogiczne są jak każde inne - nie każdy