Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
To będzie długi wpis, ale nie zamierzam się tu żalić czy pytać o porady. Po prostu chcę z siebie wyrzucić to, co siedzi we mnie od lat, a nie mam nikogo komu mógłbym to opowiedzieć. Na co dzień raczej w ogóle o tym nie rozmyślam, ale czasem wspomnienia zatlą się z tyłu głowy i pewnie tak tlić się będą do końca życia, już nic na to nie poradzę, chociaż część z was uzna, że to szczeniacka historia nie warta uwagi.

Naszło mnie na wspomnienia, bo dzięki web archive odkryłem swojego bloga, którego prowadziłem w wieku 15 lat i przypomniało mi się jaką byłem wtedy #!$%@?ą, a dodatkowo jakieś 2 tygodnie temu minęło dokładnie 15 lat od opisywanych przeze mnie wydarzeń. A było tak...

Zamiast grać w gry jak wszyscy kumple, ja odkryłem znajomości internetowe i wmówiłem sobie, że za wszelką cenę potrzebuję mieć dziewczynę, a że byłem bardzo wrażliwym młodzieńcem i lubiłem wygłaszać górnolotne teksty o wielkiej miłości, to nie mogło się dobrze skończyć ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Spotkałem się wówczas z kilkoma dziewczynami (oczywiście nie jednocześnie), po parotygodniowej korespondencji i zapewnianiu siebie o obopólnym uczuciu, na spotkaniach było drętwo (głównie przez moją nieśmiałość i #!$%@?) i znajomość urywała się po jednym, maksymalnie dwóch, spotkaniach, nad czym ubolewało moje wrażliwe serduszko, a #!$%@? tylko się powiększało.

Najbardziej jednak zabolało mnie "rozstanie" z Olą. Była bardzo dojrzała, jak na swój wiek, i darzyłem ją uczuciem, którego już chyba nigdy potem nie poczułem i nie poczuję, chociaż od kilku lat jestem w związku.
Przyjechała nawet do mojego miasta (ok. 350 km) z rodzicami i mogliśmy się spotkać sam na sam. Chociaż przez internet wyznawaliśmy sobie miłość, to przed spotkaniem nie robiliśmy sobie nadziei, że zaraz padniemy sobie w ramiona. Chcieliśmy się spotkać, pogadać, zobaczyć jacy jesteśmy na żywo i wtedy się okaże co dalej. Nie mieliśmy dużo czasu, ale i tak było cudownie, dostałem od niej coś na pamiątkę (pewnie kurzy się do dziś w pudle w mieszkaniu rodziców), a po spotkaniu utwierdziliśmy się oboje w przekonaniu, że chcemy kontynuować znajomość już bardziej zażyłą ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Moje serce chciało wybuchnąć z radości, że taka dziewczyna chce ze mną być. Jako, że właśnie wyjeżdżała z rodzicami na wakacje, umówiliśmy się, że pod koniec wakacji tym razem to ja przyjadę do niej. Z wielkim trudem odważyłem się powiedzieć o wszystkim rodzicom, bo przecież musiałem się tam jakoś dostać, a nie łudziłem się, że pozwolą 15-latkowi samemu wyruszyć taką drogę.

Wreszcie nadszedł dzień wyjazdu. Przy okazji rodzice chcieli odwiedzić po drodze dawno nie widzianą rodzinę, gdzie zabawiliśmy 2 dni, a ja niecierpliwie odliczałem czas do spotkania.
Dzień przed spotkaniem rozmawialiśmy przez telefon i okazało się, że jest u niej kolega, którym miałem się nie przejmować, bo "to tylko kolega". No ok.

W końcu spotkaliśmy się. Spędziliśmy ze sobą prawie cały dzień, zaprosiła mnie nawet do siebie do domu, gdzie jej mama poczęstowała mnie obiadem ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Kręciliśmy się trochę po mieście, poszliśmy na jej działkę pod miastem. Niestety moje #!$%@? dało znać o sobie i całe spotkanie było przegadane bez praktycznie żadnego kontaktu fizycznego (poza lekkim objęciem do zdjęcia), choć bardzo chciałem sprawić, żeby doszło do pocałunku lub chociaż przytulenia, ale nie potrafiłem się przełamać przez moją nieśmiałość.
Ostatecznie, gdy spotkanie miało się powoli ku końcowi postanowiłem zrobić krok ku naszemu zbliżeniu i spróbowałem ją pocałować, gdy wracaliśmy polną drogą z działki. To była jedna najbardziej niezręcznych chwil w moim życiu. Nachyliłem się nad nią, a ona stała jak wryta, bez żadnej wzajemności z jej strony, a nawet chyba lekko odsuwając się ode mnie, nie mówiąc przy tym ani słowa. Po trzech próbach dałem za wygraną i w cholernie niezręcznej atmosferze poszliśmy dalej, ale zaraz zaczęliśmy jakąś rozmowę i jakoś udało się tę niezręczność odpędzić. Doszliśmy na rynek gdzie mieliśmy się rozstać i po krótkiej pożegnalnej rozmowie wreszcie się pocałowaliśmy. Nie były to żadne fajerwerki i nie wiadomo jak namiętny pocałunek, po prostu najzwyklejszy pocałunek w usta, ale ja byłem w tym momencie w raju.
Całą drogę powrotną rozmyślałem o tym, jak cudowną mam dziewczynę i już planowałem jak będziemy teraz do siebie regularnie jeździć.

Następnego dnia po powrocie do domu dostaję od niej wiadomość, że jednak nie mamy przyszłości i to koniec naszego "związku". Możecie sobie tylko wyobrazić jaka była moja rozpacz, miałem ochotę odebrać sobie życie (wiem, szczeniackie gadanie), a po nocach płakałem. Podejmowałem żałosne próby "przekonania" jej, żeby jednak jeszcze spróbować, które oczywiście nie odnosiły żadnego skutku.
Po niedługim czasie (tydzień-dwa?) dowiedziałem się, że oficjalnie jest z tym "kolegą", który był u niej dzień przede mną, co tylko jeszcze bardziej mnie dobiło.
Do dzisiejszego dnia nie wiem czy przed naszym spotkaniem naprawdę nie było się o co martwić, tylko ja tak koncertowo #!$%@?łem, czy już wtedy wiedziała, że woli jego, ale robiła dobrą minę, żeby mnie nie zranić skoro już do niej jadę, czy może wahała się i nasze spotkanie miało przesądzić którego wybierze.

Z dzisiejszej perspektywy uświadamiam sobie jak bardzo #!$%@? byłem i zachodzę w głowę jak w ogóle mogłem się łudzić, że jestem atrakcyjnym dla kogokolwiek młodzieńcem tak się zachowując ( ͡° ͜ʖ ͡°) zwłaszcza, że miała ona przede mną 18-letniego chłopaka, a różnica 3 lat jednak jest ogromna w tym wieku.
Wtedy jednak to była dla mnie czarna rozpacz przez długie miesiące i wpłynęło to bardzo negatywnie na moją samoocenę i kontakty z płcią przeciwną na długie lata. Skutki zauważam nawet po dziś dzień, bo od lat unikam głębszych relacji z ludźmi, tłumiąc wszystko w sobie, ze strachu przed odrzuceniem czy niezrozumieniem. Nawet ze znajomymi utrzymuję coraz rzadszy i płytszy kontakt, a to, że od kilku lat mam dziewczynę zakrawa na cud ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Olę mam po dziś dzień w znajomych na fejsie, chociaż nie utrzymujemy żadnego kontaktu poza życzeniami urodzinowymi. Co najciekawsze teraz w ogóle nie marzę o niej, chociaż jest atrakcyjną kobietą (zresztą i tak jest że dwie ligi za wysoko - została prawniczką), nie czuję zazdrości czy smutku widząc jej zdjęcia z mężem, pogodziłem się z losem. Tylko te cholerne wspomnienia cały czas się tlą...

THE END
Jeśli dotarłeś do tego momentu to gratuluję i proszę o plusa ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#gorzkiezale #feels #przemyslenia #wspomnienia #rozowepaski #niebieskiepaski #przegryw

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 9
@AnonimoweMirkoWyznania: znamy to uczucie, ale uważaj z tym, bo cię to od środka rozpie%#rdoli, u mnie bylo tak ze postanowilam ze nigdy wiecej #!$%@? i w efekcie zamiast wyjsc z tego cos dobrego zaczniesz starać się nie tracić okazji i będziesz krzywdzić i wykorzystywac ludzi, u mnie to przerodziło się w coś złego, z drugiej strony 15 lat hoho kupa czasu, to juz nie minie do końca