Wpis z mikrobloga

@blekitny_orzel: Odcinanie od bliskości zapewne jest nieszczęśliwe, ale czy od razu zniewalające? Być może nawet pozostawanie w relacji ogranicza nas bardziej. Dzieląc życie z innymi skazujemy się na nich. A także upodobniamy (co bywa dobre bądź złe; oddajemy kontrolę nad życiem przypadkowi). Bliscy, jak by nie patrzeć, mają na nas wpływ nieoceniony.
@biliard: Ja też się boję bliskości. Ale zaufanie i miłość mogą ułatwiać. Myślę, że jest pewnym faktem naturalnym, że jesteśmy zwierzęciem stadnym i osobnik samotny ma życie takie dziwne trochę. Patologiczne nawet z punktu widzenia psychologii.
@blekitny_orzel: Nie chodzi o lęk przed bliskoscią, przeciwnie, poświęcenie może wynikać że świadomej, odważnej decyzji. Mimo to odejście najpewniej jest frustrujące. Ale nie mogę wykluczyć, czy wybrany typ osobowości nie zyskałby więcej niż stracił, ma się rozumieć w pewnych okolicznościach. Wszyscy posiadamy potrzeby niespełnione, jednak wcale nas to nie skreśla z możliwości samorealizacji. Jesteśmy elastyczni, ale trudno wskazać receptę dobrą dla wszystkich. Bywa, że porażkę przekuwamy w sukces, albo że poświęcenie
@blekitny_orzel: Nie twierdzę, że są szczęśliwi, a tylko tyle, że to nieszczęście nie musi zniewalać. Bo człowiek to istota elastyczna - jesteśmy zdolni do substytucji pragnień, do naginania drzewa potrzeb. I znowu powtórzę, że jeśli nawet, to dotyczyć to będzie nielicznych. Bywa chociażby, że artysta rezygnuje z uwspólniania życia, ale w efekcie dostrzega coś więcej i autentycznie to przeżywa. I niewątpliwie wzloty przeplatają upadki, ludzka to rzecz, ale nie mogę deninitywnie
@jakiezycietakiarab: to słabo trochę. Wiesz że z wiekiem zaprzyjaźnić się jest coraz trudniej? Żyjemy w bardzo niesprzyjających miłości i szacunku do człowieka czasach. Ludzie się nie przyjaźnią. Nie kochają się. Żyją w pogłębiającej się izolacji. Taka izolacja jest czegoś symptomem...