Wpis z mikrobloga

Zagadał do mnie pewien Mirek w kwestii pracy inżyniera w UK i mam trochę bekę a trochę radę dla inżynierów uczących się języka z myślą o wyjeździe - po jakiego ch..a płacicie spore pieniądze za certyfikaty ?

Jakieś tam ESOL, IELTS ? Każdy Anglik (a nawet każda osoba pracująca w UK więcej niż rok-dwa) po 5 minutach rozmowy będzie wiedział czy i na jakim poziomie władacie językiem. Papierek możecie sobie co najwyżej oprawić ładnie w ramkę i pokazać babci jacy to jesteście zajebiści, bo w pracy inżyniera / technika nie przyda się on Wam nic a nic.

Zamiast bulić 500-1000PLN na gównodający certyfikat, idźcie lepiej na zajęcia metodą Callana/Direct, pomogą Wam o wiele bardziej.

Uprzedzając napinaczy szukających dziury w całym - nie mam fioletowego pojęcia jak ma się sprawa w medycynie/prawie etc. Piszę o UK i pracy okołoinżynierskiej.

#uk #emigracja #anglia #inzynieria
  • 23
@Wujek_Fester xD kiedyś pilnie mnie ściągano na remont do tłumaczenia, bo obecny na miejscu student filologii angielskiej, który miał być tłumaczem był kompletną noga z techniki i nie odróżniał wiertła od frezu. Nie mówiąc już o tym, że połowy tłumaczeń nie znał
@Wujek_Fester: stary, ale i tak próbujesz się śmiać z tego ze ktoś pewnie umie więcej od Ciebie ( ͡º ͜ʖ͡º) i w dodatku ma na to dowód. Od przybytku wiedzy nikt nigdy nie ucierpiał ( ͡° ͜ʖ ͡°) dlatego ja uważam, ze warto.
@motoinzyniere: Nie mam problemu z tym, że ktoś umie więcej ode mnie. Chodzi mi o użyteczność papierka która - o ile nie emigrujesz do USA, Kanady albo Australii - jest zerowa. Nieużywany język zanika szybciej niż nieużywany narząd i postawisz kogoś kto sobie klepnął papier 2 lata temu 'bo papier ważna rzecz' i nie używał języka na codzień przeciwko komuś kto nie ma papierka a używa języka codziennie to łatwo przewidzieć
@direktor_interneta: 40% znałem, 40% się douczyłem, 20% to było jedno wielkie WTF bo żaden słownik nie pomagał. Wtedy koniec języka za przewodnika (no i sposób na zagadanie i zyskanie sympatii ludzi - ludzie czują się ważni jak mogą komuś coś wytłumaczyć). Było parę śmiesznych sytuacji bo pierwszą pracę znalazłem w Essex, a oni sami nawet twierdzą że mówią nie po angielsku ale w essex ()
@Silvervend: Dla mnie język to narzędzie komunikacji i dlatego jestem przeciwnikiem 'szkolnej' nauki języka (słówka, gramatyka) i wielkim fanem Metody Callana (czyli gadaj, błędy poprawimy). Serio - wolę rozmawiać z człowiekiem, który gdy zapomni jakiegoś słowa to poradzi sobie 'na okrętkę' niż z człowiekiem, który musi sobie zaplanować całą wypowiedź i gdy nagle zabraknie mu słowa to ma ze stresu krople potu na czole.
@Wujek_Fester: @Silvervend: to ze nikt nie pytał o certyfikat nie znaczy ze to jest dobre. Znam problem od strony wykładowcy i o ile na wykładzie nie ma problemów to w momencie gdy trzeba zrobić ćwiczenie, napisać esej czy zrobić prace w grupach - to jest dramat. Niestety obecna polityka jest pieniądze ponad wszystko. Dopóki się to nie zmieni dalej będę widywał kwiatki w stylu całej pracy na bachelora napisanej przez
po jakiego ch..a płacicie spore pieniądze za certyfikaty ?


@Wujek_Fester: Ja nie mam certyfikatu, nigdy nie potrzebowałem i pewnie nigdy nie będę potrzebował, ale nigdy nie doradzę nikomu "nie rób, nie potrzebny".
Certyfikat przydaje się i jeśli ktoś ma możliwość i chęć to lepiej zrobić i mieć na później niż się stresować gdy okazuje się, że jest potrzebny i trzeba douczać się na szybko.

A przykładami takich sytuacji jest np.:
-
@Wujek_Fester: zgadzam się.Dobra droga do opanowania słownictwa to np. pisanie syplomu na podstawie artykułów i innej literatury, które są w obcym jezyku - przerabiając x razy powtarzające się słowa nie ma szans nie ogarnąć. A co do reszty, to trzeba gadać. Nawet z błędami, ale gadac. Wiele rzeczy tez sie #!$%@? od tubylcow, wlasnie w rozmowie. Przecież jak masz certyfikaty, ale nie umiesz się odezwax, to i tak będą patrzeć spode