Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#braciawniewierze oraz #dlaczegoateizm i nie tylko, to moja spowiedź.

Jak wyleczyłem się z #depresja?

Była oczywiście powiązania z #religia, #katolicyzm - przez to do końca życia będę uważał, że to jest sekta. Może dalej mi zostało coś z tej "depresji kościelnej" jak ja to mówię.

Od kiedy pamiętam, czyli ok. 3 rok życia było mi tłuczone przez babcię co mam robić, a czego nie bo "Bozia widzi i jej smutno" albo radykalniej "trafię do piekła". Po śmierci dziadka, gdy miałem 4 lata tłukła mi te niebo, czyściec, piekło, że traktowałem to jako prawdę. Każdą historię z Biblii brałem dosłownie. Wszystko. To co mówiono mi na katechezach także. Miałem ostro zryty beret.

Piszę o tym, bo to coś co pamiętam. Spędzając u babci czas prawie 5 dni w tygodniu (rodzice w pracy, odbierali mnie zazwyczaj od razu po pracy) - modlitwa na rano, koronka o 15:00, modlitwa na sen, do jedzenia. Chore.

Następne co pamiętam to zostanie ministrantem. Przeszedłem przez wszystkie etapy oraz stopnie, niektórzy widzieli we mnie księdza. Znałem/znam wielu księży, po bierzmowaniu nawet rozmawiałem sobie bez problemu w jednym pomieszczeniu z biskupem i proboszczem o drodze jaką powinienem wybrać. Tak bardzo byłem wysoko w hierarchii ministrantów. Trwało to 12 lat, tak tylko na marginesie.

Hierarchii? Tak, jest hierarchia. Nie tylko wśród ministrantów. Jedni księża dogadują się z innymi, inni z innymi nie. Jedni są przenoszeni w jedne miejsca, drudzy nie. Wiąże się to z lepszymi parafiami w których są lepsze kwatery i pojazdy to swoją drogą. To normalni ludzie. Dwóch moich opiekunów ministrantów - księża oczywiście, ożenili się i są ojcami. Ksiądz od religii w szkole poszedł tą samą drogą, zabawne co? Również piją i palą. Oczywiście nie nałogowo. Znam może dwóch księży, którzy mieli problem z alkoholem. Biorąc pod uwagę ilu poznałem na różnych wyjazdach uważam to za małą liczbę.

To ciekawe, bo pierwsze papierosy oraz libacje alkoholowe (ponad tydzień na kursie lektorskim), a także kradzież zaliczyłem w środowisku ministranckim. Wybaczcie, że mogę tak skakać opisując coś z wieku 10 lat czy 18 lat, dla mnie to jedno i to samo, a już trochę pamięć mnie myli. Nawet nie tylko w mojej parafii tak było, ale także w innych. Mimo wszystko wmawiałem sobie do pewnego momentu, że jestem od nich lepszy bo nie przyjmuję "komunii", a oni tak mimo grzechów i czy nie boją się Boga. Rozumiecie to? Miałem wkodowany system kary od kogoś kogo nie ma podczas gdy jako LSO (Liturgiczna Służba Ołtarza) chlałem, ćpałem, kradłem i uprawiałem seks.

Także naoglądałem się trochę od środka i wiem jak to funkcjonuje. Bóg, wiara i tak dalej? Z czasem uświadamiasz sobie to, że to tylko instytucja. Że chodzimy dla pieniędzy z kolęd, wycieczek za pieniądze parafian (nawet do Włoch) oraz innych profitów. Będąc starszym zrozumiałem, że tym jest religia.

Myślę, że babcia obrzydziła mi wiarę swoim podejściem, a całego kościoła trzymałem się bo MUSIAŁEM. Nie dało się zerwać. Rozumiecie, rodzice, rodzina, a co sąsiad powie i tak dalej? Czasem wychodziłem z domu do kościoła na mszę. Czyli po prostu spacerowałem, nawet w zimę -20 przez ponad godzinę i wracałem do domu na czas. Wpadłem, kiedy rodzice przepytywali mnie z Pisma Świętego i się okazało, że jednak nie chodzę. Od tej pory chodziłem.

I wyobraźcie sobie jaki byłem nieszczęśliwy, kiedy wszyscy od rodziców po babcię kazali mi chodzić do kościoła na wszystkie msze i tak dalej, kiedy już nie chciałem. 3 razy w tygodniu. Kurde ile? Różaniec + msza wieczorna wybranego dnia tygodnia + niedziela. Wpadłem przez to chyba w kompleksy, spadła mi samoocena i tak dalej. Wiecie, w klatce byłem, pułapce czy coś. W dodatku nie ważne co bym zrobił to przerypane, nikt nie doceniał, wszyscy karali.

Zrobiłem coś dobrze? Dzięku Bogu!
Przeskrobałem coś? Do spowiedzi, piekło!

Religia była moim problemem od zawsze, byłem do tego zmuszony. Przez to odreagowywałem w alkohol, masturbację oraz narkotyki. Seks też przez to zacząłem szybko, bo w wieku 13/14 lat. Żeby nie było, nie z żadną dziewczyną ze środowiska katolickiego. Aczkolwiek w wieku 18/19 lat już były chętne.

Moment kryzysowy nastąpił w wieku 17 lat, kiedy praktycznie zwariowałem przez to. Straciłem wiele kilogramów, miałem problemy psychiczne, dosyć tego wszystkiego. Kompletnie odleciałem. Było to krótko po jednej z alkoholowych i ćpuńskich libacji. Powiedziałem to wszystko rodzicom, jaki jestem i tak dalej. I co? Uznali mnie wtedy za niepoważnego, głupiego i że będę odpowiadał przed Bogiem. Tak, dokładnie to uważają. Nie o moich wybrykach, o tym co robiłem. O tym, że jestem ATEISTĄ!

Obecnie nie rozmawiamy na te tematy, ale są obecni w moim życiu i mimo wszystko ich kocham. Chociaż powiedzieli, że jak nie wezmę ślubu kościelnego to mnie wydziedziczą. Wiecie jednak co? W dupie mam dom i kilkaset tysięcy złotych, naprawdę. O takich dobrach materialnych mowa. Jestem jedynakiem swoją drogą. Nie wrócę do tego, nigdy! Po wybraniu #ateizm po prostu czuję się lepiej od kilku lat. Nic nie męczy mi głowy, kończę zaocznie dobry kierunek studiów, mam pracę za pieniądze, które pozwalają mi wynająć kawalerkę w jednym z większych miast i zostaje na życie, a także żeby odłożyć. I to po szkole średniej! Cieszę się, bo to znaczy dla mnie wiele. Pozytywne podejście, nie muszę o tym już myśleć od lat. Po wybraniu ateizmu i zerwaniu z siebie brzmienia katolicyzmu stałem się kimś. Uprawiam sport, czytam książki, spełniam się zawodowo. Miałem kilka związków i jestem z nich zadowolony, aczkolwiek sam obecnie. PO PROSTU ŻYJĘ!

W sumie miałem ochotę o tym napisać, bo się z kimś mocno pokłóciłem na temat tego jakim odszczepieńcem jestem, więc musiałem to wyrzucić. A czemu macie tego nie poczytać?

I chciałbym dodać coś jeszcze, bardzo mnie dziwi i brzydzi gdy ktoś jest wielce zachwycony i szczęśliwy katolicyzmem. Ponieważ ja jedyne co o tym wiem to jedna wielka machina niczym polityka, dużo wmawiania winy, robienia z człowieka gorszego i słabszego i tak dalej. Brzydzę się osobami religijnymi. Nie rozumiem jak w mojej rodzinie mogą wychowywać w tym dzieci.

To jest okropne.

Dziękuję za dotrwanie do końca, nawet tego nie czytam, bo trochę emocji tu zostawiłem, a i tak napisałem skrótowo.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 21
I chciałbym dodać coś jeszcze, bardzo mnie dziwi i brzydzi gdy ktoś jest wielce zachwycony i szczęśliwy katolicyzmem. Ponieważ ja jedyne co o tym wiem to jedna wielka machina niczym polityka, dużo wmawiania winy, robienia z człowieka gorszego i słabszego i tak dalej. Brzydzę się osobami religijnymi. Nie rozumiem jak w mojej rodzinie mogą wychowywać w tym dzieci.

To jest okropne.


@AnonimoweMirkoWyznania:

Co do Twojej wypowiedzi i doświadczeń jest mi jedynie
OP: @Nalejmiwina: Mnie z czasem przyłapali i skończyła się sielanka.

@Wobbuffet: Wielce umęczone społeczeństwo głównie starych ludzi już tak ma. Bez nakazów i zakazów nie czują, że żyją.

@Daxxx: Wolę skupić się na medytacji, aniżeli wprowadzaniu w swoje życie Słowa Bożego. Poza tym czy ktoś trzyma się dobrych rad Słowa Bożego? Spowiedź i żal za grzechy - sprawa załatwiona.

@Sweet_acc_pr0sa: Jako rodzice są w porządku.

Ten komentarz
@AnonimoweMirkoWyznania: Trafiłeś na katolicyzm w wersji hard. W większości rodzin wychowuje się w wersji soft, czyli "wierzący ale niepraktykujący".

Poza tym, masz rację. Religia to głównie druga strona monety, bardzo efektywny sposób kontrolowania ludzi, znany od starożytności obok władzy świeckiej. Nie mniej jednak, ten bat jest potrzebny aby utrzymać ludzi razem.

Główny problem dziś jest taki, że "nie chcesz mieć swojej religii, będziesz miał obcą", używane też w formie "nie chcesz
@AnonimoweMirkoWyznania: to co opisujesz ma niewiele wspólnego z dojrzałą wiarą.

Gdyby rodzice nadali taki rygor jedzeniu lub graniu na komputerze, to byś też te rzeczy znienawidził.

Pora na zburzenie posągu zbudowanego przez rodziców, zbuntowanie i odkrycie siebie samego. Może tam spotkasz wiarę a możnie nie. Ale przynajmniej będzie to Twój wybór.
OP: @Sweet_acc_pr0sa: Ponieważ nie bili mnie? Dawali mi jeść, spać, ubierali mnie? Do szkoły mnie wysłali zawsze zapakowanego i przygotowanego? Do lekarza mnie zawozili i leki mi kupowali? Na zachcianki jakieś pieniądze dawali?

To, że w kwestii religii są jacy są to już inna sprawa. Poza tym nie są źli. Nie chodziło mi we wpisie, że oni są największym złem jakie mnie spotkało! Po prostu oni sami są zarażeni katolicyzmem
OP: @sadsadasdasd: To nie było wyłącznie zmuszanie do chodzenia do kościoła... Okłamywanie siebie samego, hipokryzja i trwanie w zasadach, które są narzucone i nikt nie wie dlaczego ktoś w to wierzy.

Mimo nauk Kościoła? Uwierz, mało kto się przejmuje naukami Kościoła.

Nie tknąłeś alkoholu do 18 roku życia, bo wiara? Dobrze, gratuluję. To z wiarą nie ma nic wspólnego.

W każdej parafii jaką poznałem na wyjazdach byłą spora grupa ministrantów,