Wpis z mikrobloga

2 618 - 2 = 2 616

Tytuł: Głębia. Powrót
Autor: Marcin Podlewski
Gatunek: scifi/posapo
★★★★★★★★

Tytuł: Głębia. Skokowiec
Autor: Marcin Podlewski
Gatunek: scifi/postapo
★★★★★★★

Rzadko tu się udzielam bo zwyczajnie mi się nie chce recenzować wszystkiego, a przerób mam spory. Tym razem zrobię jednak wyjątek bo przedstawie wam coś co jest raczej niezbyt znanym działem ale wartym wypromowania. Szczególnie że autorem jest Polak a książka niczym nie ustępuje a wręcz przebija większość swoich gatunkowych braci z zachodu..

Tak więc mamy dość ciekawe połączenie typowej space opery z nutą postapo. Akcja ma miejsce tysiące lat w przyszłości, większość naszej galaktyki została wypalona przez wojny z obcymi i maszynami. Obcy zostali wygnani za granice galaktyczną, maszyny pokonane a ludzkość żyje na skrawkach ocalałych układów. Ziemia, wypalona jako pierwsza w wojnie maszynowej jest już tylko legendą.

Główną osią akcji jest skokowiec pewnego doświadczonego życiem kapitana-alkoholika o swojskim nazwisku Grunwald i jego zwichrowana załoga, która wchodzi w posiadanie pewnego artefaktu z czasów wojny z maszynami...

Dobrze napisani bohaterowie, szczegółowo przedstawione uniwersum z chwiejnym układem politycznym, świetny pomysł na przedstawienie podróży między okładami.

Są planowane 4 tomy, wyszły trzy, ja przeczytałem dwa. Ze strony na stronę jest coraz lepiej a akcja w drugim tomie zaczyna pędzić jak #!$%@?. Dla fanów gatunku - absolutny must have. Dla reszty - warto, nie pożałujecie. A jest co czytać bo tomiszcza konkretne.

#scifi #sciencefiction #postapokalipsa #spaceopera #bookmeter
Pobierz
źródło: comment_WzgwlsWT3oC3XDJSi5YoniORDhft0neW.jpg
  • 9
@LibertyPrime:
"Statek był stary, szarobłękitny i stanowczo za duży. Brakowało mu kilku ton, by uznać go za pełnoprawną fregatę. Lecąc przez próżnię, musiał wyglądać pięknie, błyskając żółtymi plamkami pozycyjnych świateł i błękitem bulwiastych dysz plujących energią rdzenia. Nieco podpity Myrton Grunwald oglądał go ze wszystkich stron i nie mógł dojrzeć jakichś drastycznych wad. Ot, lekko porysowany kadłub, komputery do odświeżenia, a w jednej z kwater śmierdziało.
– Co tak drogo? –