Wpis z mikrobloga

@khamillez pracowałem kiedyś w guest housie w Glasgow. Tak jak mówisz, miałem nawet policję w cywilnych ciuchach o 6 rano aresztującą jednego z gości, wariatkę chcącą nas podpalić, kolesia co wyszedł, zostawił rzeczy i zaginął, bułgarską ekskluzywną prostytutkę dokarmiajacą mnie falaflami, pakistańską reprezentację w babingtona robiącą syf i chcącą uprowadzić koleżankę z pracy, a sam raz zatrzasnąłem master Key w swoim pokoju zostając w przysłowiowych samych gaciach cały ranek, nie mogąc nawet