Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Ok, pewnie to niezbyt profesjonalne żeby pisać o taki pierdach tutaj, ale to jedyna spolecznosc na której notabene spędzam dużo czasu.

Mam ogromną niechęć do małżeństw. Przeszłość ukształtowała we mnie obraz, że małżeństwa są dużym problemem, bo dają pewną gwarancje kobietom, poczucie bezpieczeństwa, które potem robią różne rzeczy za naszymi plecami których prawdopodobnie nie zrobiliby gdyby tej gwarancji nie miały w obawie przed utratą właśnie tego poczucia bezpieczeństwa jakim jest dla kobiet małżeństwo - bo nie ważne co, zawsze w kwestiach rozwodów kobiety są górą.

No więc życie często pisze rożne scenariusze. Jak np. ten że już kiedyś byłem żonaty i po rozwodzie który mimo wszystko ostatecznie zakończył się polubownie nie mam zamiaru drugi raz przez to przechodzić.

Zmierzam więc do sedna. Rozwód miałem w wieku 28 lat, czyli 3 lata po ślubie i w zasadzie po prawie 6 latach znajomości. Byłem głupi żeby wejść w malzenstwo tak wcześnie, ale wydawało mi się to naprawdę rozsądne i nei wierzyłem że może coś się spieprzyć po drodze. Teraz mam 32 lata, od 2 lat mam nową dziewczynę. Świetnie ułożona, dobrze nam się żyje, kobieta która też jest po przejściach. Jesteśmy wobec siebie bardzo otwarci. Ja również zwierzyłem się jej z mojego poprzedniego małżeństwa i już w pierwszym, może nawet drugim miesiąciu znajomości podkreśliłem, że teraz małżeństwo kompletnie mnie nie interesuje. Wtedy jej to nie przeszkadzało, ale teraz po tych 2 latach jak już mieszkamy razem pojawiają się z jej strony właśnie te tematy, że ona jednak by chciała, że ona chciałaby tez dzieci (aktualnie ma 29 lat, więc wiem że ma na to niezłe parcie) ale ja jej mówiłem już wielokrotnie że nie i tyle. Raz, calkiem niedawno, tak wywróciła mnie z równowagi po dosyć długiej wymianie zdań że powiedziałem "jak chcesz, to możesz #!$%@?ć, znajdź sobie kogoś innego", po czym nastała cisza a po dwóch dniach mnie przeprosiła mówiąc że nie powinna wywierać na mnie takiej presji biorąc pod uwagę co przeszedłem.

Czy jestem frajerem? #!$%@? mnie ten nacisk z jej strony. Nie chciałbym z nią zrywać, ale też nie chciałbym małżeństwa. Sądziłem, że skoro wiedziała jakie jest moje nastawienie to zrozumi, że ono się nie zmieni. Moja była tak się zmieniła prawie 6 miesięcy po małżeństwie, że zaczęła się nudzić często mówiąc że to za szybko chyba poszło, aż w końcu dowiedziałem się że mnie zdradzała nie raz bo ona "chciała poszaleć, a ja jej tego zabroniłem" i że w zasadzie nie czuje się z tego powodu winna. Można powiedzieć że wchodząc ze mną w małżeństwo "ukończyła" pewne zadanie, więc bierze się za kolejne. Szmata. Dlatego przez to głupią frajerke nie widzę sensu znowu w to wchodzić.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: dope
  • 8
już w pierwszym, może nawet drugim miesiąciu znajomości podkreśliłem, że teraz małżeństwo kompletnie mnie nie interesuje.


@AnonimoweMirkoWyznania: Kwestia zawierania/nie zawierania małżeństwa, oraz posiadania/nie posiadania dzieci, to kluczowy element każdego związku. Nie da się na dłuższą metę w nim funkcjonować, mając odmienne poglądy na tak strategiczne sprawy. Skoro już na początku sprawę postawiłeś jasno i nic się nie zmieniło, to trzymaj się tego. Robienie czegoś wbrew sobie, tylko dlatego że ktoś tego
@taktoto:

Wasze potrzeby względem siebie się zmieniły


Yyyyyy, albo mam problem z czytaniem ze zrozumieniem, albo tam jest jak byk napisane, że OP od początku był szczery i swojego zdania nie zmienił, w przeciwieństwie do tej dziewczyny.

No ale zgadzam się z resztą, bo tak jak @GoSiulKa: napisała, to są strategiczne sprawy i moim zdaniem coś zbyt poważnego, by iść na zgniłe kompromisy. Albo idziecie w tym samym kierunku, albo