Wpis z mikrobloga

@Guzkow:

op napisał, ze dokona rezerwacji, a dopiero po pewnym czasie ją odwoła, to raczej wystarczające by uznać, że jakiekolwiek negocjacje treści umowy istniały, ba będą już raczej zakończone (a przynajmniej zaawansowane) gdy dokona rezerwacji, oczywiście nie mówię o tym czy ktoś mu coś udowodni, bo nie zwierzał się jak wykona to technicznie
@Garindor: Co nie zmienia faktu, że nie ma tu negocjacji, jedynie wymiana oświadczeń woli skutkująca zawarciem przedwstępnej umowy ustnej. Nie było tu wspólnego ustalania brzmienia umowy. Zresztą "Karpatia" nie poniosła żadnej szkody. Ten przepis jest stosowany w sytuacjach w których dany podmiot przy negocjacjach dokonał niezbędnych ekspertyz na swój koszt czy zmuszony był do dojeżdżania na miejsce negocjacji, a druga strona prowadziła negocjacje bez chęci zawarcia umowy. Wtedy można dochodzić zwrotu
@Guzkow: że szkoda nie byłaby symboliczna (hmm, może opłata za telefon czy smsy które by ponieśli do niego dzwoniąc), nie twierdziłem że to byłoby coś dużego, ale wraz złośliwa osoba mogłaby o to robić nieprzyjemności i wciąż były to grosze które musiałby im zapłacić

Nie było tu wspólnego ustalania brzmienia umowy.


na pewno? to chyba już zależy od tego jak przebiegłaby konkretna rozmowa
@Garindor: Szkody można wymyślać w nieskończoność, co nie znaczy, że a) zostały poniesione, b) zostały poniesione z powodu OPa. To wszystko trzeba wykazać. SMSy i telefon - wtedy można obciążać każdego dzwoniącego z pytaniem, bo może negocjuje, a potem się rozłącza bez zawarcia umowy. Catering można odwołać. Na pewno nie są to negocjacje. Z tego co kojarzę Radwański wskazuje, że negocjacje tyczą się umów złożonych, atypowych. Tutaj mamy do bólu zwyczajną
@Guzkow: tak tak, byłoby to pewnie nie do wykazania, mimo to nie próbowałbym szczęścia i dlatego opa przestrzegłem by 2 razy pomyślał :)

a co do negocjacji się nie zgodzę, bo wynajmując pokój na telefon (a nie np. bookując gotową ofertę przez internet) bardzo łatwo o to by doszło choćby do dyskusji na temat ceny
@Garindor tak właśnie działa całe hotelarstwo. Dziennie dzwoni mnóstwo ludzi którzy wstępnie rezerwują sobie pobyt, a potem jednak rezygnują i nikt ich nie ściga za kasę. Nigdy nie słyszałam żeby pracownik hotelu paragrafy przytaczał tylko dlatego że ktoś chce odwołać rezerwację, wręcz wydaje się to śmieszne. Zresztą hotel musiałby mieć więcej danych niż imię, nazwisko i telefon żeby móc w ogóle te pieniądze egzekwować, a nikt podczas rozmowy telefonicznej nie pyta cię