Wpis z mikrobloga

Idąc za modą, moje wspominki z polskich gór, prawilne #truestory a nie jakieś heheszki z #willakarpatia
W tym legendarnym Murzasichlu byłem ze znajomymi raz, w roku 2011. Wybraliśmy się na majówkę, była wtedy jakoś dłuższa przez ułożenie koło weekendu. Umówiliśmy się z właścicielką jednego z pensjonatów, że przyjedziemy w piątek wieczorem, ruszając prosto z pracy w drogę. Na miejsce przyjechaliśmy koło 20 i okazało się, że nasze pokoje zostały już wynajęte - właścicielka stwierdziła, że nie przyjechaliśmy do 17 to nie marnowała pokoju bo się pojawili inni chętni. Nic to, że tego samego dnia potwierdzaliśmy, że będziemy, ba, umówiliśmy się, że będziemy nawet później bo koło 22 i nie było z tym problemu. Właścicielka wcześniej domagała się od nas zaliczki, którą skrupulatnie przelaliśmy 40 zł od osoby(1/3 albo 1/4 ceny pokoju bodaj) - było nas 7, więc suma z gatunku tych już poważnych. Po krótkiej awanturze stwierdziliśmy, że idziemy gdzie indziej i jak będzie trzeba to się przekimamy w autach a rano jakbyśmy nic nie znaleźli to pojedziemy bodaj do Krakowa. Zażądaliśmy zwrotu zaliczki, na co właścicielce prawie dupa pękła i się spieniła bo ona szykowała dla nas pokój i jej się należy za to ( ͡º ͜ʖ͡º). Jeden z naszych obrotnych kolegów postraszył ją różnymi instytucjami i skapitulowała, no może nie do końca bo próbowała oddać 30 zł zamiast 40 ( ͡º ͜ʖ͡º). Ostatecznie jednak uległa i oddała co do grosza - kolega umie straszyć efektywnie. Kiedy wycofywaliśmy się z parkingu podbił do nas jakiś starszy ziomek, który od wejścia zaproponował noclegi, że niby u niego jeszcze są i w ogóle bajka. Pokazał nam pokoje, co prawda trochę brzydsze niż te u tej baby, ale też ciut tańsze. No i tutaj powinienem napisać, że też nas wydymał, ale jednak nie. Pobyt był bardzo fajny, grillowalismy sobie do woli u niego na podwórku. Mieliśmy wykupione śniadania - kuchnia i jadalnia w piwnicy budynku były malutkie, ale jedzenie potwornie dobre i w dowolnej ilości, taki wiejski standard - jajka, wędliny, ser, pomidory, pieczywo, kawa itp. Jedynym minusem było to iż nasza niedoszła gospodyni była sąsiadką tego miłego pana i za każdym razem gdy nas widziała, rzucała spojrzenia jakby chciała nas nimi zabić.
#gory #coolstory
  • 2
@BigMilk: Moja szkoła wysyłała do Murzasichla ludzi na zielone szkoły (lata 92-96 mniej więcej), wtedy mieli stały dochód, z góry opłacone pokoje, nawet się nie interesowali, czy w ogóle z gór wróciliśmy. Pozwalali nawet w kuchni japońskie kino ambitne w telewizji oglądać. Ale wysokim standardem bym tego nie nazwała. Chyba przywykli do masówki i się nie odnajdują w klienteli indywidualnej. No i w tym, że przez ostatnie 20 lat ludziom nieco