Wpis z mikrobloga

Richard B. Riddick to postać, której przedstawiać raczej nie trzeba, przynajmniej tutejszej społeczności. Siejący postrach (anty)bohater pojawił się w filmach, animacjach i grach. Za każdym razem w jego rolę wcielał się Vin Diesel, który może nie grzeszy talentem aktorskim, ale postać galaktycznego zbiega i wyrachowanego mordercy gra idealnie. Dzisiejszy wpis będzie o dwóch grach wyprodukowanych przez Studio Starbreeze.

1) Escape from Butcher Bay

Tytuł mówi wszystko o fabule. Jako Riddick zostajemy odstawieni do Butcher Bay - prawdopodobnie najsłynniejszego więzienia w uniwersum. Zła sława tego miejsca wzięła się przede wszystkim stąd, że jest to ciupa typu Triple Max, z której nikt dotąd nie uciekł. Ma aż trzy poziomy rygoru dla swoich podopiecznych, w zależności od tego jak się sprawują. Zabawę zaczynamy na pierwszym, jedynym mieszczącym się na powierzchni pustynnej planety. Celem jest oczywiście nawianie z przybytku. Jak to zwykle bywa w takich przypadkach - przez drzwi frontowe się nie da. Trzeba będzie przekopać się przez cały pierdel. No, to do dzieła. :)

EfBB to oczywiście gra fpp akcji, jednak dzięki specyficznemu bohaterowi i miejscu hurtowe walenie ołowiem stanowi mniej więcej połowę zabawy. Karabin, będący podstawowym wyposażeniem klawiszy, jest kodowany w DNA i przez większość czasu nie można z niego korzystać, chyba że ktoś jest fetyszystą kopania prądem. ;] Inne spluwy, jak shotgun czy pistolet, sporadycznie walają się rejonach poza głównymi instalacjami więziennymi. Czym więc wojujemy? Wszystkim co jest pod ręką. Pięści, kastety i noże (kubków brak, pdk) są naszym podstawowym wyposażeniem przez większość rozgrywki. Walka wręcz jest częstym sposobem rozwiązywania konfliktów w więzieniu i wielokrotnie przyjdzie nam użyć rąk, by kogoś brutalnie zatłuc, udusić czy skręcić kark. Mordobicie jest w miarę proste do opanowania, jeśli wykorzystać największą zaletę Riddicka, czyli szybkość - korzystając z bloku szanse na wygranie pojedynku nie są zbyt wysokie, ale krążąc wokół oponenta, wyprowadzając szybkie ciosy można bez zbytniej spiny ukatrupić każdego. No dobra, a co jeśli wróg ma spluwę? I tu dochodzimy do elementu, który najbardziej mi się podoba. Protagonista to w końcu niemal podręcznikowy przykład drapieżnika, który spokojnie wybiera i eliminuje cele. Skradanka! Tak jest! Przez co najmniej 1/3 - choć oczywiście można częściej - gry będziemy zmuszeni korzystać z ciemności i po cichu mordować niczego nie spodziewających się klawiszy. Starbreeze naprawdę postarało się w tych etapach - metodyczne zmniejszanie populacji Butcher Bay sprawia wielką frajdę, a zróżnicowane finiszery cieszą oko. Co ciekawe, nawet jeśli atak z zaskoczenia nie uda się można z tego wybrnąć. Jest cios typu kontra - manifestowany specyficznym ułożeniem rąk - dzięki czemu przechwytujemy uderzenie lub broń przeciwnika by zadać dużo większe obrażenia. Uzbrojeni wrogowie z reguły giną z własnej giwery. Miodzio. :)

Żeby było jeszcze ciekawiej fps i stealth to nie jedyne elementy zabawy. Jak na akcyjniaka gra oferuje rozsądną ilość interakcji z postaciami. Na poziomach więziennych można zaczepić praktycznie każdego skazańca i w najgorszym przypadku usłyszymy 1-2 odzywki, ale z kilkunastoma można pogadać. Dialogi nie są rozbudowane, niemniej pasują do realiów i cieszą ucho, bo cała gra jest w pełni ugłosowiona, a VA jest co najmniej poprawny. Niektóre postacie mogą nawet zlecić jakieś proste zadanie, głównie mające na celu uszczuplenie więziennej populacji. Jednak o ile same miniquesty są ok, to już ich nagrody nie bardzo - znajdźki kolekcjonerskie w postaci paczek fajek. Jest ich mnóstwo, ok. 60. Często są perfidnie poukrywane, bądź do zdobycia właśnie w formie nagród, czy do kupienia. Niby nikt nie każe ich zbierać, ale osobiście razi mnie idiotyzm sytuacji, kiedy zabijamy kilku gości, a w podzięce dostajemy szlugi. Chyba najbardziej #!$%@?ącym questem jest zbieranie ciem (sic!) dla pewnego gościa, oczywiście w zamian za ćmiki. Dobrze, że gra jest fpp, bo widok zza pleców Riddicka skaczącego po spacerniaku, łapiącego robactwo mógłby u niektórych wywołać histeryczne napady śmiechu i stłuczenia łokcia xD.W każdym razie, pomijając wyżej wymienione, nie mam większych zastrzeżeń ani do fabuły, ani do postaci, ani do narracji. A to jeszcze nie wszystkie urozmaicenia. Parę razy dostaniemy możliwość kontrolowania mecha, co jest równoznaczne z niemal bezkarnym i relaksującym wyżynaniem w pień pechowych frajerów. Można wziąć udział w małym turnieju "bokserskim" - cudzysłów ponieważ prawie wszyscy oszukują xD - oraz przejść jeden etap całkowicie bez walki, jeśli tylko znajdziemy bezpański kombinezon inżyniera (podpowiedź: prysznice:)). To ostatnie jest naprawdę udane. Raz, że pełen luz i zwiedzanko; dwa - można #!$%@?ć klawiszy dzwoniąc do drzwi ich kabin i posłuchać śmiesznych tekstów. Gra ogólnie nie nagradza eksploracji typowej dla skradanek, ale jeśli ktoś ma oczy otwarte to kilka razy znajdzie różne ułatwiacze. Mnie szczególnie ucieszyła pewna butla z gazem, dzięki której rozwaliłem jednego mecha którego posiadanym sprzętem nie byłbym w stanie usunąć.

Świat skonstruowany jest typowo dla gatunku - dziesiątki korytarzy łączących różne komnaty. Rewolucji w designie nie ma, ale powodów do narzekania nie znalazłem. Przede wszystkim każdy etap wyróżnia się stylistyką. Pierwszy poziom więzienia najbardziej przypomina instytucje z naszej rzeczywistości, a więc korytarze z celami prowadzące do spacerniaka. Natomiast double max sec to głównie duże puste place połączone wąskimi przejściami, wszystko wypełnione kamerami i wieżyczkami reagującymi na choćby najmniejszy przejaw agresji: machniesz pięściami w powietrzu, a metaliczny głos uprzedzi o zbliżającej się śmierci; masz w ręce nóż - nawet ostrzeżenia nie usłyszysz, bardzo klimatyczne. Oprócz poziomów więziennych Riddick trafi też do innych, mniej oczywistych lokacji. Odwiedzimy kwatery strażników, gdzie można zdecydować czy robimy jatkę czy wtapiamy się w tłum; jest krótki etap kanałów - miejscówka jak z horroru; kopalnia - bardzo ładna, rozbudowana również w pionie; są też jaskinie i opuszczone instalacje pełne wrogiej, endemicznej faury; oraz kilka innych etapów, których wymieniać nie będę. W każdym razie poszczególne poziomy różnią się dość znacznie, nie tylko wizualnie. Choć jedna rzecz powtarza się praktycznie wszędzie - alternatywne drogi do celu. Wielokrotnie przyjdzie nam przedzierać się tunelami wentylacyjnymi gdzieś w ścianach, czy łazić po szynach zawieszonych nad głowami nieświadomych strażników. Ponadto parę razy pożegnamy się z uzbieranym ekwipunkiem, co też wpływa na styl gry w danym miejscu, przynajmniej do czasu uzupełnienia braków. Bardzo doceniam ten zabieg. Podkreśla styl i wagę postaci - Riddick sam w sobie jest śmiertelnie niebezpieczny, a czy ma w rękach kawałek szkła czy miniguna definiuje tylko jak szybko i krwawo odejdą ci, którzy stanęli na jego drodze. Sprawność fizyczna, zabójcze pięści i widzenie w ciemności (shined eyes nabyte w trakcia zabawy) wystarczą by dotrzeć do celu. Jest pr0. xD

8/10

2) Assault on Dark Athena

Będzie krótko. Drugi epizod wydany 5 lat później. Największa zaleta jest taka, że przy okazji nowej gry trochę zremasterowano EfBB. Generalnie produkcja w każdym aspekcie jest gorsza od poprzednika. Są tylko dwa rodzaje poziomów: tytułowy statek i jakieś miasteczko. O ile pierwszy pozwala na skradankową zabawę, tak drugi jest jasno oświetlony i liczy się tylko strzelanie, które jest średnio satysfakcjonujące, bo główna broń to jakaś strzelba na ładunki powietrzne, które trzeba ręcznie wysadzać. Jej jedyny plus, to że nie potrzebuje amunicji, ale i tak słabo. Interakcji jest dużo mniej, a kiedy są to tak tragiczne, że można skruszyć zęby. Riddick nagle znalazł w sobie jakieś pokłady empatii i zaczęło mu zależeć na innych, nie da się słuchać tego bełkotu.
Plusy. Kilkukrotnie wykorzystano największą zaletę riddicka przeciw niemu. Mianowicie shined eyes działają na zasadzie noktowizora i najlepiej sprawdzają się w całkowitej ciemności, ale jeśli dać przeciwnikom latarki, wtedy Riddick jest ślepy. Jest jedno takie pomieszczenie, duża jadalnia z +- 6 przeciwnikami, wymaga trochę spięcia tyłka. Druga zaleta to w miarę ciekawi przeciwnicy: zombie-drony z wbudowanymi karabinami, których można używać tylko trzymając trupa, co znacznie utrudnia poruszanie. Trzecia i ostatnia rzecz, która mi się podobała to ostrza Ulak - piękna broń, wspaniale się nimi walczy, a egzekucje to czysta poezja - jak patroszenie prosiaków. Naprawdę widowiskowe, choć nie neguje nudy i ogólnej biedy całej produkcji.

4/10

#gry #staregry #pcmasterrace #xbox #scifi #sciencefiction #skradanki

poprzednie wpisy:

Omikron the Nomad Soul

The Dark Eye:Demonicon

Dungeon Lords

Legends of Eisenwald

GMDX mod do Deus Ex

Styx Master of Shadows

Banner Saga 2

VTMB plus patch, wszystkie zmiany do wersji 9.5
Pobierz s.....a - Richard B. Riddick to postać, której przedstawiać raczej nie trzeba, przyna...
źródło: comment_FPi25G4ZsCzfPVFt9u8mXMo9tLUIBUMs.jpg
  • 3
@sejsmita: Jeżeli chodzi o Escape to rzeczywiście super gra, z oceną Dark Atheny się nie zgadzam ale rzeczywiście była to gorsza część, nawet nie dałem rady jej dokończyć (druga sprawa, że mi niewiele potrzeba aby porzucić przechodzenie gry). Mimo wszystko dałbym jakieś 6-/6 za te kilka fajnych rozwiązań, o których wspomniałeś.

I ech... #staregry, a mnie się wydaje cały czas jakby to było w sumie dość nowe.
@dwzz: Możliwe, że jakbym miał przerwę między EfBB i AoDA to zmieniłbym ocenę drugiej, ale grałem praktycznie od razu i szybko odczułem jakościowe dysproporcje, które znacząco dały się we znaki. Przede wszystkim odebrałem to jako brak chęci ze strony studia. Czemu ogólnie można by się nie dziwić, mając na uwadze jak słabo sprzedały się te gry.

I ech... #staregry, a mnie się wydaje cały czas jakby to było w sumie