Wpis z mikrobloga

R O Z W Ó D (u mnie już dawno postanowiony, zanim ja zostałem poinformowany przez ex+ patologiczna otoczka wokół niej).
U mnie jest taka sytuacja, że nawet już mi nie zależy, żeby ex coś tam "zrozumiała", odczuła czy cokolwiek.
Jedyne, o co jeszcze będę walczył- to NORMALNE, zgodne z prawem i elementarnym poczuciem sprawiedliwości potraktowanie mojego przypadku... Nie tylko mojego tak naprawdę, bo jednocześnie i ex i naszej córeczki, z którą obecnie nie mam żadnego kontaktu (za sprawą całej rodziny ex + jej wynajętego papugę z powiązaniami nieformalnymi w tzw. "wymiarze sprawiedliwości" na poziomie Wrocławia).
Nie zagłębiając się w szczegóły, powiem tylko tyle: była żonę poznałem w 1997, byliśmy para/ narzeczonymi do 2007, potem ślub, urodziny naszej Tosi i jeszcze ponad 9 lat małżeństwa...
Ogółem: razem z ex przeżyliśmy wspólnie 20 lat. I nagle -dosłownie nagle, zdecydowała o koniecznym rozwodzie: natychmiast!
Początkowo nic nie rozumiałem (odcierpialem swoje), ale jej wszystkie działania sprawiły, ze po paru miesiącach straciłem nadzieje na uratowanie RODZINY. Tak, bo rozstanie z samą żoną byłbym w stanie jakoś gładko przeżyć, to nie dramat. Ale przecież założyliśmy rodzinę: (w moim odczuciu, po przyjściu na świat naszej wspaniałej córeczki).
Rodziny się nie przekreśla- to tak: bo koleżanka była na wczasach w Egipcie/ Chorwacji, a my nie. Bo sąsiedzi mają 2 fajne auta, a my jednego grata. Bo w domu masa rzeczy do poprawy/ zmiany/ remontu...
Ale przecież nie wszyscy obywatele Polski (38 milionów ludzi) jeżdżą do Egiptu co roku, nie wszyscy maja po 2-3 nowe auta i ładne, nowoczesne mieszkania.
Tak naprawdę: wcale nie mieliśmy (jeszcze będąc rodzina) złej sytuacji. Nie byliśmy nowobogackimi, ale całkiem fajnie i bez większych zmartwień żyliśmy przez pierwsze lata naszej wspólnej drogi w życiu.
Aż przyszły jakieś rozbuchane oczekiwania (nie wiem: może trochę podsycane przez "życzliwe" towarzystwo) i coraz częstsze pretensje o to, że ja nie mogę zapewnić jej tego- co "wszystkie koleżanki mają"...
Mniejsza z tym: w każdym razie, mimo braku jakichkolwiek RZECZYWISTYCH przesłanek- podczas rozwodu zostałem uznany "winnym rozkładu pożycia małżeńskiego". Co ciekawe: pani sędzia nie tylko nie rozpatrywała faktycznego stanu, ale nawet zaprzeczała niektórym OBIEKTYWNYM faktom, np. poszczególnym zapisom Kodeksu Rodzinnego, które miałem wydrukowane i najbardziej czytelne fragmenty cytowałem podczas rozpraw. Pani sędzia już na pierwszej rozprawie pozwoliła sobie stwierdzić "Nie widzę najmniejszej szansy na porozumienie małżonków" (jeszcze zanim zdążyłem wypowiedzieć pierwsze zdanie...)
Generalnie: bardzo dziwnie to wszystko wyglądało, pani sędzia sprawiała wrażenie- jakby PRACOWAŁA (specjalnie to słowo podkreślam, bo są niuanse oddzielające PRACĘ od np. przysługi, uprzejmości czy kaprysu) w kancelarii ADWOKACKIEJ wynajętej przez powódkę = moją ex, w celu przeprowadzenia szybkiego rozwodu o takim charakterze, żeby czasami stronie wnoszącej o rozwód nie zarzucono jakichkolwiek uchybień -BEZ WZGLĘDU NA STAN FAKTYCZNY!
( ͡° ʖ̯ ͡°)
#kasta #sadowehistorie #sadstory #rodzina #rozwod ##!$%@? ##!$%@? ##!$%@?
  • 9
@grucha_88: poza tym, ze nie jesteś w stanie mnie w jakikolwiek sposób obrazić/ zasmucić (bo nie znasz mnie i ja ciebie + nie chce tego stanu nigdy zmieniać), to zwyczajnie pleciesz bzdury ( ͡° ʖ̯ ͡°)
Żebym MÓGŁ być skąpym (lub szczodrym) bucem, to jest potrzebny jakiś zasób kasy, którego nigdy nie miałem i nie spodziewam się mieć.
Możesz próbować doklejać do mnie jakieś łatki, ale nie
@grucha_88: wiem, że możesz mi wcale nie wierzyć -ale naprawdę nie ma dla mnie znaczenia, czy ktoś tam (gdzieś) próbuje mnie obrazić- bo dla mnie to tyle znaczy, co szelest papierka po cukierku albo skrzypnięcie podłogi. Na temat gatunku kobiet tez już mam wyrobione zdanie, mocno ugruntowane, poparte argumentami itp. Ale oczywiście dopuszczam wyjątki, jak moja córka oraz mama ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Reszta kobiet dla mnie
@staryalejary11: -wiem, b. dużo mi pomogło, kiedy to zrozumiałem. Nie będę ściemniał: początkowo było ciezko i skorzystałem z opcji darmowych porad psychologa w moim mieście (pow. wrocławski: masyw Ślęży :) ).
Szczęście w nieszczęściu, że pierwsze lata życia, córka przeżyła całkiem normalnie, mając dobry kontakt z rodzicami (będę nieskromny, ale chyba naprawdę miała do mnie nieco większe zaufanie i pewność, że cokolwiek zrobi- to tatuś znajdzie z tego jakieś łagodne wyjście