Wpis z mikrobloga

Mirki, chyba pora opowiedzieć Wam moją historię, może kogoś skieruje na dobry trop :)
Problemy ze zdrowiem mam od dawna. Zaczęło się od problemów hormonalnych - nieregularne cykle, sporo przytyłam. Do tego towarzyszyły mi silne bóle głowy i zaczerwienienie twarzy. W okolicy roku 2013 wszystko się nasililo, zaczęłam biegać po lekarzach. Mój dziadek zmarł na guza mózgu, stąd od razu pojawiło się podejrzenie, ale tomografia i inne badania wszystko pięknie wykluczyły. Miałam zaburzenia hormonalne, dostałam Duphaston i się trochę uspokoiło. Na jakiś czas.
W 2016 miałam dużo stresu - rozstanie z chłopakiem, przeprowadzka do innego miasta, zmiana pracy. Później kolejny nieudany związek, problemy na uczelni. Zajadałam stres i czułam się coraz gorzej. Starałam się nad sobą panować, ale bywało różnie. Okresy diety, dbania o siebie i cwiczenia przeplatały się z okresami zajadania się cziperkami i grania w hehe gierki.
2017 upłynął pod znakiem poznania nowych znajomych, dużej ilości imprez (w tym alkoholu), małej ilości snu i trybu życia, który nie nazwałabym zdrowym. Rzuciłam szkołę, w pracy byłam ciągle zmęczona - zero energii na zycie. Zaczęły nasilać sie u mnie stany lękowe i depresyjne, do których skłonność miałam zawsze. Postanowiłam pójść do psychiatry.
W październiku dostałam od lekarza Paroxinor i początkowo trochę mi się poprawiło, jednak nadal meczyły mnie bóle głowy. Energii miałam odrobinę więcej, ale bez szału. Tylko nastrój mi się bardzo poprawił. Niestety, lek zwiększył łaknienie i zaczęłam znowu tyć.
W styczniu kolejna konsultacja u psychiatry i zmiana leków na Fluxemed, który miał zahamować mój apetyt.
W tzw. międzyczasie zrobiłam badania i wyszło mi bardzo mocno podwyższone CRP i OB. Ciągle chorowałam, miałam zerową odporność i czułam się jak gówno. Pojawiło się podejrzenie tocznia, jednak po zrobieniu badań okazało się, że... jestem zdrowa. Wcale się nie ucieszyłam. Miałam tak bardzo wszystkiego dosyć, że zależało mi na jakiejkolwiek diagnozie.
W styczniu kolejna przeprowadzka, zmiana pracy. Na szczęście obok miałam niebieskiego, który bardzo mnie wspierał (i nadal wspiera) w walce o moje zdrowie.
Nie muszę chyba mówić, że w związku z tyciem pojawiły się ogromne kompleksy. Poprosiłam niebieskiego, żeby zaprowadził mnie do dobrego dietetyka (nowe miasto, brak znajomości kogokolwiek).
I to był strzał w dziesiątkę! Pani Ania obejrzała moje wyniki, zleciła kolejne badania (w tym krzywą cukrową i insulinową). Co się okazało? Wyszła mi ogromna insulinooporność (wskaźnik HOMA-IR powyżej 6). Moja insulina po dwóch godzinach jest większa niż po godzinie i wynosi prawie 150. Podobno to dziwne, że jestem w stanie funkcjonować xD
"Obudziłam się" w ostatniej chwili przed cukrzycą. Pani dietetyk lepiej wiedziała co mi jest, niż wszyscy lekarze u których byłam. Jeden na ten moment kazał mi iść pobiegać xD Gdzie mówiłam, że ledwo wstaję z łózka.

Badajcie się, drążcie i nie odpuszczajcie, bo poprawa komfortu życia jest tego warta. Ja jestem dopiero na początku drogi (czeka mnie wizyta u diabetologa po metforminę, bez tego się nie obejdzie, i u dobrego ginekologa w celu zdiagnozowania PCOS), jednak już czuję się lepiej. I przynajmniej wiem, co mi jest.

#depresja #medycyna #oswiadczenie #insulinoopornosc #cukrzyca
  • 21
@pollyanna moja mama od dawna choruje. Nie może pić alkoholu. Mięsa
Nic. Nie umie się z tego wyleczyć a chciała by się napić alkoholu czy coś... Ale podobno tak ja gardło ściska że nie daje rady. I tak już się ciągnie to kilkanaście lat
@pollyanna: Też mam swoje przejścia z polskimi "likorzami" i wprost nie mogę oprzeć wrażeniu że oni swoje dyplomy najzwyczajniej kupili. Każdy specjalista w danej branży wie że musi się dokształcać na własna rękę żeby być na bieżąco z nowinkami i żeby zwyczajne nie wypaść z obiegu i żeby móc zarabiać przyzwoicie - na siebie, swoją rodzinę i swoje zachcianki. A u polskich lekarzy? U lekarzy jak lesie. Im starszy lekarz tym
@MagnitudeZero: przede wszystkim mnie uderzył brak kompleksowości - lekarze skupiają się na swojej wąskiej specjalizacji, nie kierują pacjenta dalej. po bieganiu po neurologach dowiedziałam się, że "przyczyny neurologiczne wykluczone". i tyle. zero pokierowania mnie, co dalej, gdzie powinnam pójść. i ta spychologia pt. przepisać leki na objawy i pacjent z bani. więc zamiast zastanowić się, skąd moje zaburzenia hormonalne, to przepisać duphaston i nara. choć moim osobistym faworytem jest ten od
@pollyanna: Kiedyś użytkownik zielonek1000 fajnie to podsumował ale nie mogę znaleźć jego komentarza. W gruncie rzeczy chodziło o to, że gdyby informatycy naprawiali komputery tak jak lekarze zdrowie, to nikt by niczego w życiu nie naprawił. "Przykro mi ale nie mogę naprawić pana monitora, ja się specjalizuję tylko w myszkach" XDDD

W ogóle to zastanawiam się, jak oni mogą żyć ze świadomością, że zamiast być tym kim być powinni - czyli
@pollyanna: No to idziesz to specjalisty od monitorów a tam dowiadujesz się, że owszem naprawia ale tylko matryce od laptopów XDDD Ty niestety masz monitor stacjonarny i musisz sobie emigrować do specjalisty z Czech np, bo w Polsce nikt nie wie jak naprawić monitor stacjonarny XD

GURWA biurokratyczna paranoja. I oni się na to zgodzili.
@Xonar: keto nie jest normalnie, odcięcie się od węgli dla laika przy cukrzycy to trochę proszenie się o duże kłopoty, na przykład o głeboką hipoglikemie.
Dla cukrzyków typu II przy dużej nadwadze może być zbawienne, ale na pewno nie dla świeżych, bo ten typ akurat dotyka osoby które nie dbały o swój organizm, były grube, zero ruchu itd.
@hatterka: nie pocieszę ale raczej #!$%@? :) biorę leki, ale ostatnio moje zdrowie całkowicie wysiadło, prawdopodobnie mam jakieś problemy hormonalne, wiec we wtorek czeka mnie wizyta u endokrynologa. zerowa odporność do tego :) ale mi tez wyszły nietolerancje pokarmowe i ciężko odżywiać mi się prawidłowo, bo dieta na moje choroby jelit i dieta na insulinoopornosc w wielu aspektach się wyklucza.

Ty się jednak nie zrażaj, bo jeśli insulinoopornosc to Twój jedyny
@Zuler jak biorę leki czuje się lepiej, ale wyniki niestety mi się nie poprawiają plus mam problem ze schudnieciem (też dlatego bo #!$%@? xD). Mi wyszło jeszcze SIBO, więc problemy z trawieniem, i wtedy zaczęło się wszystko komplikować...