Wpis z mikrobloga

Sprawa jest prosta. #!$%@? - facet, #!$%@? - baba. Chromosomy płci, nie uważał lewak na lekcjach? Polecam posłuchać Berkowicza: transseksualizm to jak wiara, że jest się królikiem lub Napoleonem. Mało lewaczkowi? No to wyciągam asa z rękawa: Zajączkowska z transparentem szkalującym Bęgowskiego. Jeszcze pyszczy? Coup de grâce - Korwin powiedział, że nie istnieje żadna Grodzka, tylko komuch, co przebrał się za kobietę, no i że jego miejsce jest w cyrku między kobietą z brodą a Murzynem z dwudziestocalowym interesem.
Stwierdzam zaoranie, proszę się rozejść.
Umysł kuca operuje na prostych dychotomiach. Lewak-prawak. Facet-baba. Dobry-zły. Na bordo w sam raziczek, by poznać świat - za mało.
Rzeczywistość to bezlik spektrów i ciągłości. Rzeczywistość biologiczna zwłaszcza.
________________________________________________________________________
Obrzydliwy #!$%@? Rafała zabrudził majtki preejakulatem. Zosia zrzuciła z siebie ciuchy. Poprawił tłustą grzywkę, by lepiej wszystko widzieć przez dziurkę od klucza. Biust jak dwa pagórki, gładkie, wygolone łono, a poniżej - O JEZU, JEZU! - najprawdziwsze piździcho. Ostatni raz się tak podniecił, gdy oglądał zdjęcia Miriam Shaded z zawodów Miss Egzotica.
Gdyby kuc Rafał nie był seksistowskim bucem, spojrzałby również na twarz dziewczyny. I na ten widok zmiękłaby mu kusia. Łzy, smutek, rumieńce. Zosiu, kochanie, co ci się stało?
Zosia była rano u ginekologa z powodu braku okresu. Jako jedyna w klasie jeszcze nie przecieka. Dowiedziała się, że nic w tym dziwnego. Faceci na ogół nie miesiączkują.
Zespół niewrażliwości na androgeny (ZNnA) to przypadłość jeżąca kołtun na głowie. Osobnik rodzi się z męskimi chromosomami XY. A nie powiedziałbyś - cyce, talia, #!$%@?, wszystko jak u kobiety. Nie powiedzieliby też rodzice i wychowują dziwadło jako dziewczynę. Dopiero brak miesiączki jest pierwszą oznaką nienormalności. Wtedy się dziołcha dowiaduje, że taka średnia z niej dziołcha.
Wszystko przez mutacje w genie kodującym receptor odpowiedzialny za wiązanie androgenów, czyli maskulinizujących hormonów płciowych. Miał być facet, ale organizm pokazał faka androgenom, więc jest Zosia.
Zosia się schyliła, prezentując anus. Rafał tym razem chlusnął regularnym ejakulatem. Nie wie, że gdyby przyjąć jego definicję płci opartą o chromosomy, to stał się właśnie h[==]
_______________________________________________________________________
Wyróżnia się 10 rodzajów płci i płeć chromosomalna (genotypowa) stanowi tylko jedną z nich. Zwykle cała dycha śpiewa jednym głosem i wtedy nie ma wątpliwości. Czasem jednak w chórze pobrzmiewa dysonans i binarne klasyfikacje tracą rację bytu.
Zosia ze swoim ZNnA to tylko jeden z takich przypadków. Inna przypadłość godząca w prawacko-chromosomalny redukcjonizm to syndrom de la Chapelle, lustrzane odbicie ZNNA. Osobnik o żeńskim kariotypie XX posiada męski fenotyp, znaczy się wygląd. Płeć męską generalnie determinuje gen SRY, zwykle przylgnięty do chromosomu Y. Tutaj jednak wskutek nieprawidłowej mejozy SRY robi sru i przyczepia się do X. Et voilà, genetyczna baba z #!$%@? i zarostem, kolejna fanga w czarno-biały świat prostaczka.
Syndrom Swyera, choć ma inną etiologię, skutkuje tym samym, co ZNnA - chromosomalnym facetem o wyglądzie baby. Mutacja powoduje utratę funkcji genu SRY i rodzi się XY, o której byś nie powiedział, że jest XY.
Powyższe przykłady obalają genocentryczne postrzeganie płci, ale mętliku nie koniec. Dychotomia XX-XY nie dość, że nie determinuje fenotypu i samoidentyfikacji płciowej, to jeszcze ukazuje tylko rąbek sprawy. Mamy też osobników o kariotypie X. Tak, samiutkie X, mądrze nazywane monosomią. To zespół Turnera, a stworzonka nim dotknięte wyglądają jak kobiety. Mamy XXY, syndrom Klinifeltera, dotykający facetów, jednak z deka zniewieściałych: z przerostem cycków (ginekomastia), ślepymi plemnikami (azoospermia) i nie tylko. Mamy XXX i nie chodzi tu bynajmniej o ulubione filmy kuca. XXX to tzw. superkobiety, osobniczki o zwykle mocno zaznaczonych trzeciorzędnych cechach płciowych. Mamy XYY, czyli supersamców. Wzrost wyższy niż oczekiwany o średnio 7 cm, IQ niższe o 10-15 punktów względem rodzeństwa i ogólnie kretyn. Inne spotykane kariotypy to 48,XXXX, 48,XXYY, 49,XXXXX, 49,XXXXY... Czy najbardziej posrany ze wszystkich: 45,X/46,XY mozaicyzm. Dwa równoległe garnitury chromosomów w komórkach. Mozaicyzm powstaje wskutek nieprawidłowości rozwoju embrionalnego. Podobne w efektach, lecz inne przyczynowo zjawisko to chimeryzm. Tu mieszają się chromosomy dwóch różnych osobników. Na przykład dochodzi do fuzji bliźniaków odmiennej płci. Częściej zdarza się mikrochimeryzm - komórki męskiego płodu przenikają łożysko i wnikają w matkę lub na odwrót. Mogą tak bytować długie lata, a bytując, nie próżnują - wtapiają się środowisko i nabywają różne funkcje; nawet formują neurony. XX oraz XY działają ramię w ramię.
_______________________________________________________________________
Jeśli nie jesteś prawakiem, to powoli dociera do ciebie, że kwestia płciowości jest nieco bardziej skomplikowana niż program gospodarczy KORWiN-u. Płeć to kontinuum. Można być trochę facetem i trochę kobietą. Kobietą w pewnym sensie, a facetem w innym.
Zarodek ludzki jest areną międzypłciowej bitwy. Gen SRY, mieszkający na chromosomie Y, chce zrobić z ciebie samca. Jednak inne geny, np. WNT4, mają odmienną wizję i gdy skopiują się w nadmiarze, osobnikowi XY może wyróść macica i jajowód. Gen RSPO1 to zwolennik jajników i hejter jąder. Gdy zacznie szwankować, osobniczka XX nabędzie obojnacze gonady.
Według najbardziej inkluzywnych definicji już jedna osoba na sto cierpi na zaburzenia rozwoju płci, co mądrze nazywamy interseksualizmem. Spojrzyj na tę tabelkę z Nature. Przyjdzie ci może na myśl skala Kinseya.
Na samiutkiej górze masz stuprocentowego samca. Samiec mniej samczy jest niżej - chodzi o niewielkie zaburzenia, takie jak niska produkcja spermy. Dalej mamy moderate variations - poważniejsze zmiany, takie jak spodziectwo (cewka moczowa zlokalizowana na brzusznej stronie prącia, na zewnątrz jak u kobiety). Niektórzy biolodzy zaliczają do tej kategorii także kucostwo - chorobę objawiającą się długimi włosami u mężczyzny, tłustymi cyckami oraz paraerotycznym uwielbieniem do wąsatego dziadygi po siedemdziesiątce, którego stand upy oblech ogląda ciurkiem zamiast się uganiać za dziewczynami. Dalej mamy już 46,XY DSD - chromosomalnie to facet, ale genitaliów możesz już nie przypisać do żadnej płci. Przykład zaburzenia to persistent Müllerian duct syndrome - facet ma przewody Müllera, a co za tym idzie macicę i jajowody. Na zewnątrz zaś #!$%@? jak gdyby nigdy nic. Niektóre z przypadłości omawianych w akapicie o chromosomach także się tu nadadzą. Mamy wreszcie półmetek - u Kinseya byłby to stuprocentowy biseks. Obojnaczy gruczoł płciowy, czyli jednocześnie jajniki i jądra. Chromosomolnie konfiguracja dowolna, może być to XX, może być XY, może być mieszanka obu. Hermafrodyci zasrani. Zdarzają się tacy z przeważającym XY, co jednak rodzą dzieci.
Potem lecimy po diapazonie kobiecym. Osobniczki XX z testicular DSD - jądra mają i #!$%@? nawet! Zwykle z powodu obecności genu SRY, jak w omawianym syndromie de la Chapelle, gdzie i reszta ciała do złudzenia męska. Dalej XX z umiarkowanymi zgrzytami - są jajniki, jest piździcho, ale na przykład jajniki przestają produkować estrogeny. Co oczywiście wpływa na wygląd. Potem mamy subtle variations, subtelne zaburzenia płci. Takie jak we wrodzonym przeroście nadnerczym - nadnercza przerastają nasze oczekiwania i produkują w nadmiarze androgeny nadnerczowe, wszak z niedoborem kortyzolu. Efekt - przyduża łechtaczka przypominająca prącie, złączone wargi sromowe przypominające mosznę, czasem też hirsutyzm, czyli męskie owłosienie. I wreszcie typowa kobieta, wyruchaliśmy całą tabelkę.
W głowie się zakręciło, ale o to chodzi. Płeć to coś skomplikowanego, płynnego, niedającego się zredukować do prostych alternatyw chromosomalnych czy genitalnych. Dziękuję, przechodzimy dalej.
_______________________________________________________________________
Transseksualizm! Okopy Świętej Trójcy widzą w nim fanaberię lub objaw fiu-bździu we łbie. Jest to taka sama medyczna januszerka, jak leczenie ADHD pasem lub rady idź pobiegać kierowane do depresjoników. Badania naukowe wskazują na odmienną strukturę mózgu grodzkich oraz genetyczne podłoże tej przypadłości. Wydaje się, że transseksualizm stanowi kolejny przejaw ciągłości płci, mieszcząc się gdzieś pośrodku spektrum.
Co do genetyki - kobiety transseksualne (M/K - czyli anatomiczni faceci czujący się kobietami) posiadają dłuższą wersję genu receptora androgenowego (NR3C4), odpowiedzialnego za efekty działania testosteronu. Wiadomo, że gdy jest on dłuższy, to testosteron wywiera na komórki słabszy wpływ. Inny gen powiązany z etiologią transseksualizmu to CYP17, który oddziałuje na wydzielanie hormonów, takich jak pregnelon i progesteron. Transseksualni mężczyźni (K/M) mają dystrybucję allelu taką jak regularni faceci. Brak typowo żeńskiej dystrybucji allelu CYP17 T -34C koreluje z męskim transseksualizmem. Na genetyczne podłoże transseksualizmu wskazują także badania na bliźniakach. Bliźnięta jednojajowe o wiele częściej współdzielą transseksualizm niż dwujajowe.
Co do wnętrza czaszki - mózgi kobiet i facetów nieco się różnią. Na przykład wielkością jądra łożyskowego prążka krańcowego (BSTc), odpowiedzialnego za reakcje seksualne i niepokojowe. Faceci mają prawie o połowę większe jąderko. W roku 1995 odkryto, że transseksualne kobiety (M/K) mają BSTc o wielkości typowej dla kobiet, a transseksualni mężczyźni (K/M) o wielkości typowej dla mężczyzn. I podobieństwa nie tylko rozmiarów dotyczą - badanie z roku 2000 wykazało, że również liczba neuronów w BSTc jest u transów zbliżona do tej wśród osobników płci genetycznie przeciwnej.
Niejedyne to jąderko, co zamęt wprowadza. Mamy też śródmiąższowe jądro przednie podwzgórza (INAH3). U facetów normalnie 1.9 raza większe niż u kobiet i ze 2.3 raza większą ilością neuronów. No i zoba, mati - transseksualne kobiety (M/K) znowu się mieszczą w żeńskiej skali, a transseksualni mężczyźni (K/M) w męskiej.
W mózgowiu jest skorupa, z angielska putamen. Transseksualne kobiety (M/K) przebadano rezonansem magnetycznym. Okazało się, że mają znacznie większy wolumen istoty szarej w prawej skorupie niż normalni faceci.
Nie rozchodzi się tylko o wielkość, lecz także strukturę. Frakcyjna anizotropia to wartość określająca kierunkową zależność ruchów cząsteczek wody w mózgu. Wysoka anizotropia oznacza zróżnicowanie ruchowe - w jednym kierunku cząsteczki przemieszczają się swobodniej, w innym mniej. Niska anizotropia (izotropia) to brak łańcuchów - wszędy molekuły gnają z taką samą śmiałością. Transseksualni mężczyźni (K/M) cechowali się wyższą w porównaniu do typowych kobiet anizotropię w środkowych i tylnych częściach prawego pęczka podłużnego górnego, ciała modzelowatego i drogi korowo-rdzeniowej. Transseksualne kobiety (M/K) z kolei wykazały niższe wartości anizotropii w drodze korowo-rdzeniowej od typowych facetów.
Wobec częściowo zmaskulinizowanego mózgu nie dziwi aż tak fakt, że dwie trzecie transseksualnych mężczyzn (K/M) odnotowały impresję fantomowego #!$%@?, towarzyszącą już od dzieciństwa. Zdarzały się im odczucia fantomowej erekcji.
Nie dziwi też specyficzna reakcja na feromony płciowe. Eksperymentowi poddano ginefilne (gustujących w laskach) kobiety transseksualne (M/K). Zbadano reakcję na feromony progestenopodobne (AND) i estrogenopodobne (EST). Transy, mimo identycznej orientacji jak grupa kontrolna złożona z facetów i takiej samej anatomii, reagowały na EST znacznie słabiej. Z badania wynika, że jeśli chodzi o feromonową aktywację podwzgórza, transseksualne kobiety są czymś pośrednim między normalnymi facetami a kobietami, jednak bliżej im do kobiet.
Nie dziwi też nietypowe digit ratio, to jest stosunek długości drugiego palca dłoni do długości czwartego palca dłoni. Pozornie nic nieznacząca proporcja stanowi szeroko stosowany marker prenatalnej ekspozycji na androgeny. Transseksualne kobiety (M/K) mają wyższe digit ratio niż normalni faceci, za to porównywalne do kobiecego.
Nie dziwi wreszcie sedno sprawy, czyli samoidentyfikacja płciowa sprzeczna z genetyką.
________________________________________________________________________
Tak to wygląda, intelektualny obrzydliwcze. Co ci się zdało kukiem na muniu, jest w rzeczywistości odmienną strukturą mózgu, której żenujące happeningi Zajączkowskiej nie skorygują. Nie uzdrowisz też transa kpiną z aparycji. Ani porównaniem do Napoleona z wariatkowa. Napoleonizm i transkrólicyzm to psychozy leczone neuroleptykami; na grodzkie to nie działa. Psychozom często towarzyszy masa innych objawów, takich jak halucynacje węchowe, dotykowe i smakowe; czy zaburzenia myślenia, manifestowane przez patologiczne skoki tematyczne w trakcie rozmowy, nagłe pauzy lub nieprzerwane potoki słów. U grodzkich tego niet.
Istnieje jedno remedium dla transa aprobowane przez środowisko medyczne. Zmiana płci.
Czasem mu styknie terapia hormonalna, czasem też woła o skalpel chirurga. Operację poprzedzają psychologiczne badania, zwykle też robi się test życia - trans przez rok-dwa funkcjonuje jako przeciwna płeć. Gdy jest już po wszystkim, zboczuch czuje ulgę. Dopasował ciało do ducha, na tyle przynajmniej, na ile można było.
Nie bóldup, prawacka mendo, tylko ciesz się cudzym szczęściem.

#neuropa #4konserwy #lgbt #transseksualizm #polityka
  • 15
@To_ja_moze_pozamiatam: No i co ta lista ma pokazać? Że istnieje osoba, która wierzy w to wierzy? No spoko, ale to nie jest równoznaczne z polityką większych grup lewicowych. To jest jakiś blog, który nie wyraża stanowiska żadnego ugrupowania, a jedynie autorki/autora. Na lewicy są idioci, którzy przesadzają w wielu kwestiach, tak samo jest na prawicy (np. panowie z Wafel-SS).