Wpis z mikrobloga

Z dobre trzy lata temu pojechalismy z Jasiem do Bukowa nad jeziorko na łikend. Jeszcze po drodze zahaczylismy o przydrozny bar. Ja zamowiłem flaczki a Jasiek schaboszczaka z kapustką. Nastepnie udaliśmy sie juz na sam obiekt gdzie wynajeliśmy kwatere az do niedzieli - taki drewniany domek pomalowany na brązowo. Jasiek zaparkował swoja skode nieopodal i wyladowalismy graty do środka. Wzięlismy wedki, browarki i udaliśmy sie na stanowiska łowieckie. Wędki zarzucone, rozpieram sie wygodnie na lezaku, browarek szumi w glowie, a pogoda super. Snujemy z Jasiem plany na wieczor, ze jak sie uda cuś ładnego wyłowić to rozpalimy grilla, a potem pojdziemy do baru na pare kufelków.
No i nagle slysze jak cała naszą sielanke przerywa glosne młócenie po wodzie. Wychylam sie zza trzcin, patrze a tu jakis cymbał plynie sobie na rowerku wodnym. Jasiek ostro sie #!$%@? bo juz na pewno nic nie weźmie przez pare godzin , wszystkie ryby wypłoszone. Najpierw kulturalnie probowal klientowi wytlumaczyc, zeby tu nie plywal bo wędkarze tu lowią. Ale facet go kompletnie olał i powiedzial ze ma to w dupie i popłynąl na drugi koniec jeziora. Jasiek to jest chłop do rany przyloż ale jak kto mu za skóre zalezie to nie ma większego wariata od niego. No i jak tamten zakręcil tym rowerkiem to Jasiek juz czekal na niego przygotowany. Wyciągnal procę zanetową i zaczal go ostrzeliwać kulkami proteinowymi. Większosc odbila sie od rowerka ale jedną wycelował klientowi w oko tak ze ten prawie wpadl do wody. Chłop dopłynal do brzegu i myslałem ze na tym sie skonczy. Ale po jakiejs godzinie przyszly do nas policjanty i kazali nam się wylegitymować i opisac przebieg zajscia. Jasiek powiedział ze ze normalnie zanęcał i tego pana nie zauwazyl, a tak w ogole to jest buc, bo my tu łowimy a on plywa tym rowerkiem i nam ryby ploszy. Grubszy policjant z wąsem zdawal sie to rozumieć, sporzadzil notatke i odjechali. Zrobila sie godzina 21, slonce zaszlo i poszlismy z powrotem na kwatere.
Co sie okazało? Ten buc wynajmował domek dwie kwatery od nas i na drodze dojazdowej doszło miedzy nim a jasiem do konfrontacji. Typ bezczelnie zagrodzil nam droge w samych kapielowkach i klapkach i juz odgrażal sie ze jutro od rana będzie tym rowerkiem plywal. Jasiek juz prawie do niego z pięściami chce startowac, ale w pore go powstrzymalem. Na odchodnym jeszcze Jasiek rzucil do niego w amoku ,,bo bedziesz miał drugą #!$%@? pod okiem ", ale wzialem go za fraki i poszliśmy do baru. Tam Jasiu opracował plan. Jako ze pracuje jako glazurnik to narzedzia wozi w bagazniku swojej Skodziny. I tak pod osloną nocy zakradliśmy sie nad brzeg, gdzie stały zacumowane rowerki wodne. Prad pociągnelismy przedłuzaczem od naszej kwatery i jasiek szlifierką #!$%@?ł pedały w dwóch rowerkach wodnych po czym wyrzucil je zamaszyscie do jeziora. ,,Zaden #!$%@? nie zepsuje mi wypadu na ryby " -tak to switował. Bladym świtem poszlismy na ryby, a kiedy wrócilismy na kwatere, po bucu nie bylo ani śladu . Dopiero w niedziele odkrylismy ze w ramach zemsty spuścil nam powietrze w jeden oponie- to wszystko na co bylo go stać.
Jasiek to moj najlepszy kolega po kiju. A wedkarz z niego tak dobry ze raz w lesie zlapal wegorza golymi rękami (ciekawostka: w okresie wedrowek węgorze przemieszczaja sie takze po lądzie).
Życze wszystkim milego dnia i kompanów tak dobrych jak Jasiek, pozdrawiam Andrzej

#heheszki #wedkarstwo #pasta
  • 1