Wpis z mikrobloga

Wiecie co, dałem sobie czas do połowy lipca i po pięciu latach #!$%@? z #chiny. Jeżeli okaże się, że wszystkie moje ponad roczne starania i cała fura kasy pójdzie na marne (a wszystko na to wskazuje), to po prostu nie mam tu już nic do roboty. Nie omieszkam wówczas podzielić się ze światem swoimi opiniami o wspaniałym państwie środka, a moją misją stanie się ujawnianie, jak tak naprawdę życie tutaj wygląda i dlaczego mało który expat wytrzymuje tu dłużej niż parę lat. To jaką ilość gówna tutaj przyjąłem nie jestem nawet w stanie opisać. Dzisiaj, akurat przypada pewna rocznica, nieważne już jaka, ale ważne jest to, że akurat dzisiaj Chiny mnie złamały. Po prostu mnie złamały i mam wrażenie, że taki od początku był Chin cel. W życiu przeszedłem przez różne bagna, ale teraz psychicznie sięgnąłem dna. Głęboko, na poziomie egzystencjalnym a może nawet i duchowym. Wszyscy od ponad roku życzą mi wielkich sukcesów, słyszę o świecie, który stoi przede mną otworem, o wznoszeniu się ku górze, przewidują rychły triumf. A ja tylko uśmiecham się gorzko i potakuję niemrawo głową.

O ile postanowienie o wyjeździe na stałe już kręci się od jakiegoś czasu w mojej głowie, to teraz zostały cicho przybite ostatnie gwoździe do trumny i wbijają mi się w czaszkę. Od zawsze marzyła mi się #kanada i/lub #usa. Czy jacyś Mircy mogą mi dać parę porad i trików co do emigracji tam?

#emigracja i być może #depresja
  • 12
@boguchstein: w Chengdu jest spoko, o ile nie robisz jakiś jaj... Nigdy nie miałem żadnych problemów. Więcej problemów z wizą robił mi chiński pracownik Air China we Frankfurcie niż jakiekolwiek PSB czy straż graniczna... To też #!$%@? akcja swoją drogą.