Wpis z mikrobloga

Czytam mirko już od jakiegoś czasu ale dopiero teraz założyłem konto, chciałbym zasięgnąć waszej opini jako niejako nieznanych i mocno krytycznych osób:

TLDR : Czy wyprowadzka z domu rodzinnego w wieku 31 lat na stancję dokładając jednocześnie dojazdy do pracy 25km ma sens?

Od urodzenia mieszkam na wsi pod miastem wojewódzkim, z powodu względnie małej odległości ~25km i łatwego dojazdu całe liceum i studia mieszkałem w domu i codziennie dojeżdzałem komunikacją publiczną, teraz z perspektywy czasu trochę tego żałuję i czuję ze straciłem część studenckiego życia i nauki samodzielności w tamtym wieku.
Po studiach jedna praca, teraz druga - ciągle w tej samej miejscowości, ~10min spacerkiem od domu.
Mam wykształcenie techniczne, niestety nie jestem programista i zarabiam teraz 3100 zł netto miesięcznie.
Od jakiegoś czasu coraz gorzej czuję się w domu, nie powiem że jest mi bardzo źle z rodzicami, wygodnie napewno - moze czasem za bardzo, część posiłków mam gotowe, niskie koszty, pranie zrobione ... ale czasami mam dosyć ich krytyki, czepiania się, pretensji o siedzenie przed kompem, sporadycznie robienia afery o byle co wywlekając przy tym stare brudy. Przez większość czasu jest ok.
Momentami zaczyna mi być dziwnie "głupio" przyznawać się że mieszkam nadal z rodzicami.
W miejscu zamieszkania nie trzyma mnie wlaściwie nic poza pracą której chwilowo nie zmienię a jak zacznę czekają mnie pełne 3 miesiące wypowiedzenia, znajomi rozjechali się po Polsce lub mają rodziny i coraz mniej czasu.

Jestem chyba typowym mirkiem spod tagu #tfwnogf #przegryw, brak wiary w siebie, brak dziewczyny i #samotnosc mocno którą potrafię często ignorować.
Aktualnie próbuję zaczynać robić coś ze swoją długoletnią niewidoczną dla innych #depresja i wyjść na ludzi, jednak myślę ze to dopiero początek drogi.

Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie że może to już czas na wyprowadzkę i zmianę otoczenia.
Jako minus dojdą mi dojazdy do pracy 20-30min w 1 stronę, koszty (~200zł paliwo, w sumie jestem w miescie 3x w tygodniu wiec realnie mniej ), wynajem ~600 zł ( pokój, kawalerka 1X00 odpada kosztowo ) + jedzenie sam nie wiem ile zł.
Z punktu czysto ekonomicznego i logistycznego to nie kalkuluje się na +
Jako plusy sam nie do końca wiem czego konkretnie oczekuję, pewnie jakiś zmian.

Podsumowując - Czy według was wyprowadznie się do miasta jest dobrym pomysłem ?

Jeżeli TAk to jako osoba niewynajmująca i niemieszkająca nigdy z obcymi - na co powieniem uważać, czego szukać i unikać - umowy najmu na rok, studentów 1 roku, ogrzewania elektycznego, 4 pokojowego mieszania itp.. ?

#samodzielnosc #logikaniebieskichpaskow #niebieskiepaski #mieszkanie #feels #zalesie #anonimowemirkowyznania
  • 5
Jestem chyba typowym mirkiem spod tagu #tfwnogf #przegryw, brak wiary w siebie, brak dziewczyny i #samotnosc mocno którą potrafię często ignorować


@czarkoz: nie przesadzaj ;)

Wyprowadź się i nie patrz na pieniądze - usamodzielnienie się jest ważniejsze niż hajs a jeśli zarabiasz 3100 to zarabiasz przyzwoicie :) zamiast wynajmować pokój z obcymi wynajmujesz lepiej mała kawalerkę - powinieneś być samodzielny i sam o sobie stanowić a w tym wieku uważam
@czarkoz: Z doświadczenia powiem Ci, że zmartwienia związane z rachunkami i pracą będą raczej mniejsze niż ból dupy związany z mieszkaniem u rodziców.
Te uczucie kiedy wracasz do czterech ścian w których sam jesteś sobie Panem, i nikt, ale to absolutnie nikt, nie ma możliwości zakłócić Ci Twoich planów czy odpoczynku, jest po prostu bezcenne (wielki plus, że ewentualną koleżankę można też bez wstydu zaprosić).
Niedawno w wyniku rozstania z partnerką
@czarkoz: Ja bym siedział u rodziców. Na wsi to chyba normalne. Przeprowadzka gdy znajdziesz różowego, zmienisz pracę albo odłożysz część hajsu na własne mieszkanie. Jakieś tam marudzenie rodziców i poczucie presji społecznej (nie ma co się tym przejmować) to nie są wystarczające argumenty. Szkoda kasy. Szczególnie, że chcesz wynajmować a nie kupić. Ale fakt jest taki, że czas ucieka i trzeba się zakręcić za zmianami w życiu. Jedna przeprowadza to będzie