Wpis z mikrobloga

Jest przyjęte, że każdy nowy rok wita się postanowieniami noworocznymi, które mają uczynić nas lepszymi ludźmi. Niektórzy idą na dietę, inni zapisują się na siłownię, jeszcze inni zaczynają naukę języka obcego. Dla mnie takim postanowieniem 1 stycznia 2018 było wyzbycie się nikotynizmu, zwanego również jaraniem szlugów, będącego przyczyną szeregu różnorakich problemów, które obecnie są nawet wizualizowane na paczkach papierosów.

1 stycznia 2018 nie paliłem aż do 13:00, co mogłoby wydać się pewnym sukcesem, gdyby nie to, że wstałem o 11:00 a przez kolejną godzinę rzygałem, więc i tak nie mogłem palić, bo by mi przy tym rzyganiu papieros wypadł z ust do kibla xD O 13:00 przegrałem więc pierwszą bitwę z nałogiem, jednak nie zamierzałem ogłaszać kapitulacji na całym froncie tytoniowym
Szczęśliwie, współczesność oferuje nam wiele metod wsparcia w tej walce, z których w większości skorzystałem:

Plastry nikotynowe - byłem oszołomiony jakbym się piwa napił

Gumy nikotynowe – jak je żułem to chciało mi się rzygać (co poniekąd byłoby skuteczne, bo przy rzyganiu szlug by mi wypadł z ust do kibla xD)

Te różne suplementy diety – nie wiem w ogóle czy to coś dawało, palić mi się chciało tak samo, tylko jak paliłem to się źle czułem, więc dalej paliłem, tylko przez łzy xD

Rozczarowany metodami farmaceutycznymi wspartymi dowodami naukowymi, zainteresowałem się ofertą tzw. medycyny alternatywnej.

Akupunktura – nie pójdę bo się boję jak kłują, nawet jak kiedyś miałem krew pobieraną to mi słabo było, a co dopiero milion igieł

Masaże kryształami – XDDD

Podłączenie do prądu – no to jest #!$%@? najlepsze xD Sadzają cię na fotelu, montują wenflon i podłączają kable do głowy. Potem ci wstrzykują trochę czystej nikotyny i w tym samym momencie cię rażą prądem po łbie, żeby twój organizm sobie skojarzył nikotynę z bólem, jak te psy Pawłowa xD Na to nie poszedłem, bo takie rzeczy to robią ludziom w Ameryce w Teksasie, jak się kogoś porwie, zabije i zakopie na pustyni. A przecież cały czas się słyszy, że na kimś tam wykonali egzekucję, a po latach dowody DNA wskazały, że był niewinny, więc się bałem, żeby i w moim przypadku sprawiedliwości nie stało się zadość dopiero po kilku filmach z gatunku dramat sądowy xD Szczególnie, że ciężko mi sobie wyobrazić sędzinę Annę Marię-Wesołowską wydającą wyrok w takiej sprawie, bo ona ma same opcje typu mąż pobił kochanka, więc mogłaby sobie nie poradzić i IPN by się musiał mną zająć, a ja z natury nie lubię ludzi fatygować.

Na tych nieudanych próbach upłynęło mi kilka miesięcy, nadszedł kwiecień, spotkałem gdzieś na ulicy takiego ziomka-kwasiarza, co go poznałem w wakacje na tych kwasowych festiwalach, co tutaj kiedyś opisywałem. Stoimy, ja palę i mówię mu, #!$%@? miałem rzucać, ale nie idzie, wszystkiego próbowałem. A on mi mówi, stary, nic prostszego, miałem to samo, musisz po prostu iść do szamana z dżungli amazońskiej na sesję ayahuasca. To ja mówię CO? A on mówi DO SZAMANA. A ja mówię, że to akurat zrozumiałem, ale całej reszty nie. No to on mi przewija opcję, że w dżungli amazońskiej rośnie jakaś tam roślina, z której się odcina korzenie, gotuje w garze, one wtedy z siebie wydzielają substancje narkotyczne, pije się to, szaman nad tobą robi rytuał i ci przestawia w głowie żebyś nie palił i nie palisz. To mu tłumaczę, że w tej sytuacji to już taniej mi wyjdzie nadal palić, niż jechać do jakiejś dżungli na końcu świata i przynajmniej mnie jakieś węże jadowite i małpy nie pogryzą w drodze do kiosku, czego nie można powiedzieć o lesie równikowym.

On mi tłumaczy, że nic z tych rzeczy, nigdzie nie trzeba jechać, tutaj w Warszawie na Mokotowie jest trzech różnych szamanów indiańskich, można sobie wybrać. To wzbudziło moje wątpliwości, bo mam powody by podejrzewać, że taki polski szaman indiański, przebieraniec zwykły, to pewnie naciąganie ludzi, skoro nawet nad morzem w Juracie jak pisze LODY WŁOSKIE to zazwyczaj są zwyczajne z maszyny – to co dopiero taka gruba sprawa, jak jakieś rytuały religijne.

Tutaj też się jednak okazało, że opcja jest legitna, bo to są prawdziwi szamani indiańscy z Boliwii, a w Polsce się znaleźli w ten sposób, że jak w latach ’60 i ’70 w Ameryce Południowej były różne wojny domowe, pucze i rządy junt wojskowych, to ówczesna władza ich tutaj zaprosiła jako ofiary imperializmu amerykańskiego. Więc przyjechali i tak sobie tu żyją. Typ powiedział, że on mnie umówi do takiego zaufanego szamana i mi napisze smsa gdzie mam przyjść i kiedy.

Minęło kilka dni, dostaję info i idę na ustaloną godzinę i miejsce. Nie było żadnych węży, małp i szałasów tylko normalny blok z wielkiej płyty, a na drzwiach tabliczka MASAŻE – pomyślałem, że dla zmylenia, bo takie narkotyczne zabiegi są pewnie w Polsce niezgodne z prawem, skoro u nas nawet dopalacze pozamykali. Jeszcze ten ziomek-kwasiarz mi powiedział, żebym się przygotował duchowo do rytuału, ale niezbyt wiedziałem jak to zrobić, to na klatce schodowej odmówiłem ANIELE BOŻY STRÓŻU MÓJ i zapukałem do drzwi.

Z wewnątrz słyszę krzyk ZARAAAA i rzeczywiście zara drzwi się otwierają i staje w nich typ po 50-tce, w samych gaciach i koszulce LATO Z RADIEM 2006, w jednej ręce ma szluga, a w drugiej piwo mocne – wiecie, takie w czarnej puszce, 9%, najlepszy współczynnik zawartości alkoholu w stosunku do ceny xD No normalny, stereotypowy Janusz, tylko o ciemniejszej, boliwijskiej karnacji, jakby całe wakacje topless budował na działce skalniak, a przecież dopiero wiosna. W głowie mi się zapaliła lampka, że skoro taki z niego szaman, to dlaczego sam siebie nie wyleczył z palenia szlugów, ale potem pomyślałem, że w sumie taki na przykład chirurg też sam siebie nie może zoperować, więc może działa to tak samo.

Typ mówi CO, to mówię, że na sesję ayahuasca antynikotynową, to on mówi, żebym wchodził do dużego pokoju. Posadził mnie na kanapie i powiedział żebym czekał, bo on jeszcze musi coś przygotować, a w międzyczasie będzie 200 złotych do zapłaty, no chyba że z paragonem ma być, to drożej. Rozglądam się po salonie i wszystko wygląda jak w normalnym, polskim domu: w sensie wersalka rozkładana, telewizor LCD HD READY, na szafce zakurzone kieliszki kryształowe, zdjęcie z pierwszej komunii indiańskiej itd. Szaman w tym czasie założył spodnie, klapki i słyszę, że wychodzi z mieszkania, ale jeszcze jak otworzył drzwi na klatkę to tam stał jakiś typ – widocznie też do niego – i szaman mu kazał wejść do środka i czekać razem ze mną, a sam sobie gdzieś poszedł.

Ten typek co przyszedł był tak koło 40-stki i nie był boliwijczykiem, ale też przyszedł z browarem, więc już mi się zrobiło głupio, że tylko ja tak z pustymi rękami. Koleś usiadł na kanapie ze mną i odpalił piwo, więc się zacząłem przechadzać po tym salonie, niby coś oglądać na meblościance, żeby nie było takiej niezręcznej sytuacji, że siedzimy i się patrzymy w milczeniu na telewizor. W dodatku wyłączony.

Wyglądam przez okno, a tam nasz szaman w klapkach ciśnie przez skwerek prosto do takiej białej budy blaszanej 24/7 pod blokiem (dobrze było widać, bo to drugie piętro), więc pomyślałem, że może jeszcze chce wodę kupić do gotowania tego narkotycznego wywaru, ale on zaraz wybija z siatą zawierającą więcej browarów, staje pod sklepem i jeszcze #!$%@? na hejnał setkę wódy xD

Zaniepokoiło mnie to i już zacząłem nawet trochę żałować, że jednak nie ma węży, małp i szałasów, tylko wszystko jest normalnie, po polsku, więc zagaduję do tego gościa co czekał ze mną, że to będzie mój pierwszy seans ayahuasci i jestem trochę speszony. On pyta CO? A ja mówię, że SEANS AYAHUASCI, to on mówi, że nie wie co to jest i że on jest normalny i normalnie se bzyka. Zląkłem się wtedy i pytam, kogo będzie bzykał, szamana czy mnie, a on mówi, że co #!$%@?, że Marzenkę będzie bzykał, tylko widocznie ktoś jeszcze u niej jest w pokoju, więc czekamy. Okazało się, że szaman z tą Marzenką wynajmują na spółkę mieszkanie trzypokojowe pod działalność gospodarczą, a ja wtedy stwierdziłem, że w takich warunkach i jeszcze przy obsłudze będącej pod wpływem alkoholu, to nie zamierzam przechodzić żadnych rytuałów, szczególnie narkotycznych.

W tym momencie wraca szaman, więc mu mówię, że ja się chyba jednak rozmyśliłem i w gruncie rzeczy to całkiem dobrze mi jest z paleniem tytoniu i chyba jednak przy nim pozostanę, więc czy w tej sytuacji mogę dostać swoje 200 zł. Szaman mówi, spoko, jak tam sobie chcę, ale on reklamacji nie uwzględnia. Ja pytam, że jak to nie uwzględnia, a on mi pokazuje na ścianie przy drzwiach przyczepioną zalaminowaną kartkę REKLAMACJI NIE UWZGLĘDNIAM, więc rzeczywiście mówił prawdę.

Wyszedłem z bloku i odpaliłem szluga z nerwów. Szkoda mi było tych 200 zł ale idąc do domu pomyślałem, że mimo wszystko otrzymałem za nie bardzo wartościową lekcję – to nieprawda, że osoby z innych kultur nie potrafią się asymilować w Polsce.

#xd #malcolmxd #pasta
  • 1
Z wewnątrz słyszę krzyk ZARAAAA i rzeczywiście zara drzwi się otwierają i staje w nich typ po 50-tce, w samych gaciach i koszulce LATO Z RADIEM 2006, w jednej ręce ma szluga, a w drugiej piwo mocne – wiecie, takie w czarnej puszce, 9%, najlepszy współczynnik zawartości alkoholu w stosunku do ceny xD No normalny, stereotypowy Janusz, tylko o ciemniejszej, boliwijskiej karnacji, jakby całe wakacje topless budował na działce skalniak, a przecież