Wpis z mikrobloga

Bądź mną. Przez lata chciej zrobić coś dobrego dla ludzkości.

Niestety jesteś miernotą i ani nie wymyślisz lekarstwa na raka, ani nie poprowadzisz ludzkości do gwiazd, ani nawet nie rewolucji proletariatu nie poprowadzisz.

Pomysł: oddaj krew. Ludzie tacy chorowici. Krew taka potrzebna. Widzisz "krwiobus". Myślisz, teraz twoja szansa. Nie #!$%@? tego.

Pielęgniarka: "Uuuu... Pan nigdy nie oddawał. Zwykle to nie problem ale teraz nie mamy czasu na dodatkowe badanie. Skocz Pan do zwykłej stacji".

Nie masz głowy do szukania stacji i stania w kolejkach. Następnym razem się uda... i za każdym razem ta sama gadka.

Idź w końcu do zwykłej stacji. Robią badania, dają kwestionariusz. Zaznaczasz, że kilka dni temu wziąłeś loratadynę (alergia na pyłki).

"Uuuuu... jak loratadyna to nie można. Producent twierdzi, że wypłukuje się w 48 godzin ale u nas jest tydzień. Przyjdź za tydzień".

Mobilizujesz się. Czekasz tydzień. Oczy puchną, z nosa cieknie ale wytrzymujesz. Idziesz do stacji. Stajesz przy rejestracji i...

"Nie możemy cię przyjąć bo lekarz zablokował pobieranie u ciebie do 7.05".

"Ale mówił że tydzień. Żeby przyjść" - odpowiadasz.

"No ale tu jest blokada do 7.05. Nic się nie da."

Skoro nic się nie da to się nie da. Jak nie chcą mojej polsko-robaczo-cebulaczej krwi to nie. Pięć prób chyba wystarczy :-)