Aktywne Wpisy
Kagernak +412
Wizyta Dudy i Tuska w Waszyngtonie, ja to olewałem bo uważałem, że to tylko kurtuazyjna wizyta lub po prostu Amerykanie chcą nas pouczyć, tak też widziałem w różnych przewidywaniach co to będzie. Parę minut temu patrzę sobie co tam nudnego powiedzieli.
A tu Biden...
JEB 2 MILIARDY POŻYCZKI! MAMY TEŻ PRAWIE 100 SZTUK HELIKOPTERÓW NA SPRZEDAŻ! CO? MAŁO? A MACIE JESZCZE 1700 RAKIET Z CZEGO KILKASET O TAKIM ZASIĘGU, ŻE OSTRZELAĆ SOBIE
A tu Biden...
JEB 2 MILIARDY POŻYCZKI! MAMY TEŻ PRAWIE 100 SZTUK HELIKOPTERÓW NA SPRZEDAŻ! CO? MAŁO? A MACIE JESZCZE 1700 RAKIET Z CZEGO KILKASET O TAKIM ZASIĘGU, ŻE OSTRZELAĆ SOBIE
polock +213
Czemu ludzie dookoła są tak głupi?
Z kim nie gadam, to trzeba mu tłumaczyć proste rzeczy i wyjaśniać sposób, którym mógłby się kierować, aby sam wpadał na rozwiązania (rodzaj szablonu myślowego).
Tak, oglądałem najnowszy odcinek R. Kotarskiego o "Wiem, że nic nie wiem, ale się wypowiem" - ale to nie o to tutaj chodzi. Po prostu ludzie są leniwi, aby spróbować dojść do pewnych rozwiązań i po prostu gadają to co najdzie im na język, ale nic logicznego z tego wynika. Najbardziej frustrują mnie proste sprawy, które są banalne do rozwiązania (wręcz wystarczy jeden minimalny czynnik do ich rozwiązania) - ale to i tak zbyt trudne dla co niektórych.
Nie rozumiem jak można nie mieć potrzeby uzupełniania własnej niewiedzy. Chociaż na tyle - by nie musieć polegać na innych. Pytać wypada, a nawet należy. Pytań nigdy za wiele. Istnieć mogą tylko głupie odpowiedzi.
Ale między pytaniem kogoś, a poleganiem na kimś jest duża różnica.
W pierwszym przypadku sytuacja wygląda tak, że pytający szuka kolejnych składowych do uzyskania rozwiązania.
Potrzebna jest mu motywacja, której sam nie może w danej chwili znaleźć. Jestem jak najbardziej za tym postępowaniem.
W końcu po to mamy możliwość komunikacji, aby za jej pomocą dążyć do polepszenia swojego (a także innych) stanu bytu. Ewolucja.
W drugim przypadku jest to czyste lenistwo. Stwierdzamy, że najlepszym rozwiązaniem na nasz problem jest przerzucenie go na inną jednostkę. W ten sposób oczywiście można rozwiązać problem, ale gdzie tutaj miejsce na rozwój? Przecież owa jednostka nie będzie wiecznie przyjmowała naszych problemów, aby rozwiązywać je na naszą korzyść. Może w erze robotów takie coś by wystąpiło, ale i tak pewnie na krótki okres czasu. Wtedy jako słabsza jednostka zostaniemy po prostu wyeliminowani. Ewolucja.
Podsumowując moje wypociny - może chociaż część z Was natchnie ten wpis na nieco większy angaż.
Moja ex wychowawczyni z czasów liceum wpoiła nam pewną myśl :
"Każdy problem jest tylko kolejnym wyzwaniem do rozwiązania".
Gdyby tak każdy z nas chociaż po części wziął sobie te słowa do serca, to Świat stałby się lepszy, a życie łatwiejsze.
#przemyslenia #problemypierwszegoswiata #rozwojosobisty #motywacja #ciekaweciekawe
Jest to coś w rodzaju nawyku. Nawyku nie można rozwiązać, ale można go zastąpić innym nawykiem :)
Czasem po głowie chodzą mi jakieś słowa którego znaczenia nie pamiętam to pytam innych zamiast wstukać w google. Ostatnio ogarnąłem słowa takie jak nawa boczna, nawa główna, presbiterium ? tak się to pisze? Umiem też już różnić kościoły od synagog i cerkwi