Wpis z mikrobloga

Miałem ostatnio rozmowę z kumplem dotyczącą czasu pracy. Powiedziałem mu, że zdarzają się dni, kiedy muszę zostać dłużej w pracy, 15 minut, pół godziny, czasem dłużej.
- No ale chyba dostajesz dodatkową kasę za tę każdą minutę, którą dłużej przesiedzisz? - zapytał mnie
- No nie, nie rozliczam się z pracodawcą godzinowo, jak trzeba to zostaję, ale nie rzucam wszystkiego punkt 17:00 i nie wychodzę, taka specyfika tej pracy
- Uuu, to cię wyzyskują, dajesz sie wykorzystywać, ja to o 17 wyłączam kompa i elo
- Mam elastyczny czas pracy, ale za to nie mam problemu żeby w dzień wyjść sobie, zniknąć na godzinę na lunch, pojechać coś załatwić w urzędzie, czy coś takiego, nie wolałbyś tak?
- Niee, mój czas to świętość.

No i pogadane, więc ciekaw jestem jak Wy się na to zapatrujecie. Jaki układ Wam bardziej odpowiada
- ściśle określony czas pracy, przerwy z zegarkiem w ręku i po 17 fajrant i nic Was nie interesuje,
- czy luźniejsze podejście, gdzie generalnie nikt nie ma problemu, że sobie wyjdziecie gdzieś (oczywiście w granicach rozsądku, nie chodzi o znikanie codziennie na 2h)
#praca #kiciochpyta #pytanie
  • 18
@advert: w sumie można przyjść wcześniej albo zostać ale tylko jeśli to ma sens. Jak pracowałem w sklepie to kazali przychodzić 15 minut przed otwarciem. 5 minut zajęło mi przebranie się i zrobienie kawy. 10 minut siedziałem na dupie i nic nie robiłem. #!$%@?ło mnie to bo droga do pracy to były 4 minuty samochodem. Od wstania do wyjścia 20-30 minut. Kompletna strata mojego czasu za który nikt mi nie zapłacił.
@advert mam stawkie godzinowo, zawsze kończę co zacząłem, często robię nadgodziny bo mi płacą za to. Mam komfort wychodzenia kiedy chce gdzie chcę. Mogę z dnia na dzień wolne sobie wziąć (bywają wyjątki bo mam monopol na niektóre rzeczy i nie ma kogoś by to zrobił za mnie) wolę taką opcję. Nie umiem #!$%@? 8h i iść w połowie zaczętej pracy do domu, bo sumienie mi nie pozwala.
@advert: Bez obrazy, ale z taką mentalnością nadajesz się do pracy przy taśmie w fabryce, raczej do niczego poważniejszego. Przecież to jest normalna, ludzka sprawa, że jak gówno trafi w wentylator to trzeba zostać dłużej i je zbierać. Z drugiej story są też luźniejsze dni, kiedy można się #!$%@?ć, a jak się naprawdę nie chce pracować i nie ma akurat nic pilnego to wstajesz i wychodzisz. Wyobrażasz sobie lekarza przerywającego operację
@advert: luźne podejście, czasami jak zostane konkretnie pół godziny dłużej, albo godzine to sobie odbije to kiedy indziej na przykład wychodząc wcześniej (bo skończyłem co mam zrobić, do wyjścia 20 minut, a jak zaczne kolejną rzecz to godzinke na lajcie mi zajmie). Grunt to, żeby robota była zrobiona, jak jest to nikt się do niczego nie #!$%@? i nie sprawdza. Na szczęście mamy dość normalne podejście i każdy traktuje drugiego jak
@advert u mnie (o dziwo, w korpo) jest luźny czas pracy. Czasem trzeba przyjść rano, czasem posiedzieć dłużej ale nigdy nie ma problemu jak mi się zejdzie rano na odprowadzaniu Młodego do żłobka albo gdy muszę wyjść godzinę/dwie wcześniej.

W poprzedniej pracy miałem tak, że o 16:30 była komenda wyjścia i nie było przebacz - jesteś w połowie pracy to zapisuj i wychodz. To było mega męczące i na dłuższą metę dezorganizujace
@advert luźniejsze podejście :D jak trzeba było, to zostawałam dłużej, raz nawet dwie godziny się zasiedziałam, ale w inny dzień (jak dzisiaj przykładowo) wychodzę wcześniej. Niekiedy w połowie dnia muszę wyjść coś załatwić i nie ma problemów, innym razem coś się posypie i trzeba po prostu ratować sytuację.

Jeśli miałabym rozliczać się z każdej minuty, to nie wiem, czy zyskalabym na tym xD