Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Właśnie się rozstałem z narzeczoną po 7 latach związku (28 lvl here), już powinienem dawno to zakończyć ale dobrze że i tak się otrząsnąłem z tego.
Na samym początku wszystko super, przyjeżdżałem do jej domu rodzinnego i się widywaliśmy co weekend, tydzień miałem dla siebie. Jak dostałem w końcu porządną pracę to postanowiliśmy przeprowadzić się do warszawy i wynająć mieszkanie po 3 latach związku. Na początku oboje pracowaliśmy, ona w gównofirmie na halach zarabiając minimalną, ja jako programista w cienkim korpo ale miałem 3 krotnie większą pensję od niej. Po niedługim czasie zaczęła tyć, dostała diagnozę nadczyności tarczycy jednakże zamiast podjąć jakąś dietę i spróbować coś z tym zrobić postanowiła rzucić pracę i zrzucić obowiązek finansowego utrzymania tego wszystkiego na mnie. Oczywiście źle się ciągle czuła i mimo moich sugestii na diety i większą aktywnośc fizyczną ona liczyła ciągle na magiczną tabletkę, która ją nagle wyleczy. Po czasie zacząłem sam gotować, stosowaliśmy dietę bezglutenową i bez laktozy, jednakże sprowokować ją do ruchu nie dało w ogóle rady, a następnie jeszcze dowiedziałem się, że jak mnie nie było w domu to podjadała masę słodyczy.
Oczywiście to wszystko pogorszyło jej stan przez co w ogóle przestała zajmować się mieszkaniem, ale wierzyłem, że źle się czuje i nie może, przez co ja po 8 godzinach pracy wracałem po to by pozmywać (brak zmywarki) ugotowac obiad a na koniec jeszcze zrobić pranie, a weekendy mi zlatywały pod znakiem skrzyżowanego mopa i miotły.
Przez te siedzenie w domu zaczęła oglądać maniakalnie youtuba i tu zaczęła się najgorsza inba - ja tu sprzątam, gotuje jej, zarabiam na nią i wszystko jest na mojej głowie, a ja tu nagle usłyszałem, że jakiejś lasce na youtubie facet kupił samochód i ona też by chciała bo to takie romantyczne... że na tym youtubie oni co chwilę jeżdżą po całym świecie i zwiedzają a ona sama w domu, że jeszcze inna sobie macbooka kupiła a ona na starym gruchocie siedzi (mimo, że tylko youtuba oglądać potrafi...)
Wtedy nie wytrzymałem gdyż usłyszałem, że ona nie jest szczęśliwa w tym związku i powinienem się bardziej starać... 4 lata #!$%@? na nią i ostatecznie słyszę że mało się staram... od razu kazałem jej się spakować i dzwonić by jej ojciec po nią przyjechał. Oczywiście mnie nie doceniała jak jej było przy mnie i że ją zabrałem z domu gdzie była olewana, i ostatecznie ze swoimi torbami (w koncu prawie wszystko było za moje kupowane to miała tylko ubrania, nawet laptopa używała mojego za moje pieniądze) pojechała do domu autobusem bo ojciec ją olał...
Nie mam pojęcia co się z nią teraz dzieje i czy w ogóle dojechała, nie odzywam się do niej a ona wielce obrażona nie kontaktuje się ze mną...

Zaczynam nowe życie, w końcu może będzie mnie stać na coś dla siebie, ale kobiecie już chyba nie zaufam...

#zwiazki #zalesie #rozstania #logikarozowychpaskow

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla maturzystów
  • 53
@AnonimoweMirkoWyznania: o panie dobrze żeś się nie ochajtał, ale i tak za długo to ciągnąłeś. Wiele różowych ma mimo zmian, które zaszły na świecie wciąż oczekiwania, że to facet będzie na nie #!$%@?ł, bo tak powinno być. No chyba nie ( ͡° ͜ʖ ͡°)

A to co opisujesz to jest jakiś efekt czegośtam czy kogośtam - ktoś ogląda ludzi w internetach i zaczyna myśleć "też tak kce,
@AnonimoweMirkoWyznania szykuj się na kilka miesięcy błagania o powrót, obrobioną dupę, a na koniec pewnie się weźmie za siebie, schudnie i to ty będziesz zły
Chociaż z tarczycą sprawa jest bardzo słaba, bo często naprawdę ciężko mieć wpływ na wagę/brak energii/złe samopoczucie, ale z tym staraniem się i tak przegieła. Trochę nie rozumiem, czemu rzuciła pracę, bo znam ludzi w ogóle z wyciętą tarczycą i siedzenie w domu to nie jest rozwiązanie.
@hatterka tak się składa, że przy wyciętej tarczycy właściwie jest łatwiej, bo przyjmuje się po prostu stałą dawkę hormonów (regulowaną przez ileś miesięcy). Codziennie tabletka i tarczyca zastąpiona, więc łatwiej regulować swój stan. No i właśnie, ta nadczynność w połączeniu z tyciem coś tu nie pasuje, szczególnie, że człowieka dość mocno wręcz nosi. Dziewczyna opa potrzebowała po prostu wymówki ;)