Wpis z mikrobloga

@aksal89: Miałem takiego kogoś w rodzinie. Miałem, bo odszedł z tego łez padołu. Znany "archetyp". Całe życie robił na tych budowach, a to co zarobił, od razu przepijał. Kanalia jakich mało, która doprowadziła do upodlenia swoją najbliższą rodzinę.
Najgorzej było w zimy, jak roboty nie było. Nawrócił się mocno po tym, jak sobie jakąś babę poznał, ale po jakimś czasie wszystko i tak wróciło do normy. Organizm tego nie wytrzymał...
@PrinsFrans: To ja miałem pod sobą 25 takich chłopów. Firma rzadko kiedy płaciła na czas i rzadko pełne pensje, ale byli zajebiście zadowoleni, bo nikt ich nie ganiał za chlanie w pracy. A jak próbowałem, to dostałem #!$%@? od prezesa, że kto niby będzie robił, jak mu ludzi powyrzucam z budowy. No i oczywiście połowę czasu musiałem pilnować, czy ktoś mi nie #!$%@? sprzętu, bo za płotem budowy akurat był skup
@Walkiria81: Znaczy tak - pracowałem też na określiłbym to "porządniejszych" budowach - centrach handlowych, albo budowach przemysłowych. I generalnie tam, gdzie jest rygor i faktycznie pilnowane są chociażby zakazy picia, to najczęściej ludzie byli zwyczajnie normalni. Ktoś by powiedział, że prości, ale normalni, z którymi dało się pogadać o czymś więcej niż o chlaniu i dziwkach. Najgorzej jest na takich niewielkich budowach, które nie są tak bardzo pilnowane jak budowy większych