Wpis z mikrobloga

No siema mircy, Alozjy here.

Chcę się trochę wygadać, to też będzie dłuugo… więc jak nie lubicie dużo czytać, to nic tu po Was. ¯_(ツ)_/¯ Mam tyle do opowiedzenia, że nawet nie wiem od czego zacząć. Mam nadzieję, że moje przemyślenia i doświadczenia pomogą choćby jednemu/jednej z Was.

Najsampierw powiem, że jestem już po #nofap #nopornchallenge hard-mode, czyli te 90 dni bez PMO. Zrobiłem to ze dwa lata temu, też jakoś na wiosnę/lato, oczywiście nie za pierwszym razem, ale w końcu udało się wykręcić wynik ok. 120/90 (chyba) no i… i #!$%@?. Ale o tym, to za chwilę.

Ogólnie to od dzieciaka byłem rozseksualizowany, interesowałem się cielesnością, seksem. I nie mówię tu o wieku 11-12, a raczej 5-6 – taki Alvaro w przedszkolu ( ͡ ͜ʖ ͡) (lel). A potem (w wieku 11-12 lat) w domu pojawił się internet i się zaczęło – najpierw z ciekawości jakieś zdjęcia, potem filmiki, aż w końcu „odkryłem” masturbację, czyli standard, to też nie będę się jakoś zagłębiał.

Teraz mam 22 lata i generalnie, to jakbyście zobaczyli mnie na ulicy, to byście nie powiedzieli, że ten koleś ma jakieś problemy – wysoki, przystojny (i to nie na tej zasadzie, że babcia mi tak mówi, tylko czuję wzrok i zainteresowanie różowych), wysportowany,z jakimiś sukcesami, nie głupi… a i skromny xD Kilka dziewczyn próbowało samych do mnie zagadać i coś potegesować, ale o tym uświadomiłem sobie o tym znacznie, znacznie za późno – taki byłem #!$%@? tym PMO-mułem, że nie dostrzegałem tak wyraźnych sygnałów…() Bo, jak się okazuje ten typ, to: niska samoocena, social anxiety, czyli taki lęk przed ludźmi, właściwie zero social skilla, nie wychodzenie do ludzi, brak umiejętności zwykłej gadki z ludźmi, introwertyk-stuleja, #prawiczek, nigdy nie miałem dziewczyny, nigdy się nawet z żadną nie całowałem, szczerze to nawet nie pamiętam, żebym jakąś za rękę trzymał :/ ogólnie #padaka.

„Ale, ale Alojzy… pisałeś przecież, że skończyłeś tego nofapa z sukcesem, więc o co biega..?”
Już wyjaśniam…Co do tego 120/90 hard-mode, to rzeczywiście widać było progres… Te tzw. „superpowers” – proces, w którym z gówna wracasz do normalności, zwiększenie pewności siebie, ogólnie lepsze samopoczucie – to działa. Był to chyba najbardziej pozytywnie wykorzystany czas w moim życiu – robienie formy, motywacja, poznawanie ludzi, brak takiego lęku, strachu przed całym światem… ach! Jakże to było zajebiste. Pamiętam nawet jak na domówce u kumpla, była taka zacna dziewczyna – normalnie… pany i panewki, mówię Wam… była cała moja, nawet mimo to, że był z nią jej chłopak. Chciała flirtować, po raz pierwszy czegoś takiego doświadczyłem, patrzyliśmy sobie w oczy, tylko, że… odezwał się mój brak jakiegokolwiek doświadczenia, obycia w tych sprawach i nic w tym kierunku nie zrobiłem – nie wiedziałem co, nie wiedziałem jak, niepewność, strach, #!$%@?, nie chłop. Ale już zawsze coś…
Podczas tego challenge-u z zasady starałem się być bardziej otwarty, do przodu i się nawet udawało – zorganizowałem wakacje dla mnie i znajomych, wszystko się udało, było super. Generalnie w ciągu tych kilku miesięcy, to w moim życiu wydarzyło się więcej dobrego niż przez jakieś ostatnie pięć lat.

I wtedy nadszedł dzień 140 (chyba). Poprzedniego dnia, czy jeszcze dzień wcześniej, poszliśmy z ziomkami nad #wisla. Były próby zaproszenia do pogawędki jakiejś grupki dziewczyn, ale okazało się, że jedna z nich zerwała ze swoim bolcem i nie były w nastroju… znaczy ta co zerwała, bo jedna z nich, to aż się do mnie wyrywała i mówiła do tej smutnej piździochy „no nie bądź taka oziębła”. Koniec końców trochę się z ziomkami spizgaliśmy tylko w swoim, pięcioosobowym, parówkowym towarzystwie. Następnego dnia miałem trochę #!$%@? nastrój, bo #kac, bo ponad 4 miechy #nofap, a ja dalej nic nie ugrałem. No i coś tak czułem, że to jest ten dzień… jak tylko przyjaciele opuścili hawirę, ja już trzęsącymi się rękami, sapiąc, mając klapki na oczach i taki #!$%@? silny, zezwierzęcający szum w głowie, spałowałem Wiplera.
I #!$%@?… wiadomka – wyrzuty sumienia, otępienie przez jakiś czas. Za jakąś godzinę pomyślałem sobie: „Nie no… to, że po takim czasie spuściłeś smietanę z cystern, to nie oznacza zaraz całkowitego resetu.” No i po jednym razie to tak, ale nie #!$%@? po kilku kolejnych - bo jak się okazało dosięgnął mnie ten cały „chaser effect” – wzmorzona chcica, po upadku – bo na jednorazowym ceklinowaniu się nie skończyło. Ba… trzepałem prawie codziennie, nawet kilka razy dziennie, przez kolejne 3 miesiące, które przeleciały mi przez palce jak ta sperma. No i jakoś w listopadzie 2016 ogarnąłem, że nie tędy droga, że kurde za dużo mogę przegrać pozwalając się przezwyciężyć. Spróbowałem jeszcze raz, ale tym razem wytrzymałem jakieś… nie wiem. Miesiąc? Potem jeszcze coś podobnego w lutym 2017. No #!$%@?, nie ważne. Ważne, że folgowałem sobie trochę wtedy - podglądałem jakieś fokti i podwalałem, a bo to chciałem sprawdzić czy #!$%@? sprawny, a bo to, a bo tamto – nie zdradzę nic nowego, jeśli stwierdzę, że prowadzi to do jednego: relapse-u.

No i teraz wchodzę ja, cały na biało, drugie takie poważniejsze podejście i mam nadzieję, że #!$%@? ostanie w życiu. Z początku tak jak za pierwszym razem, trochę trudno było, tak od pstryknięcia palca zaprzestać karcenia ministranta, ale teraz jest dobrze. Jak dobrze pójdzie (bo z tym #!$%@?, to nigdy nic nie wiadomo), to w środę 07.06.2018 zleci trzeci tydzień. Czeka mnie jeszcze dłuuga droga, na pewno dłuższa niż te 120 dni, a mam nadzieję, że uda się wykręcić magiczne "∞" i, że wyzwolę się z tego gówna. Wam również tego życzę. Byłem tam - po drugiej stronie nofapu i powiem Wam, że jest #!$%@? zajebiście… no tego słowa to po prostu nie opiszą. Uwierzcie mi… albo nie wierzcie - sami sprawdźcie.
Teraz wiem, że PMO nie jest dla mnie opcją, no #!$%@? #!$%@?łem takie pojęcie za drzwi od lodówki. Choćby mnie nie wiem jak trzpień świerzbił, to #!$%@? nie poddam się. I mimo, że nadal borykam się z tym swoim społecznym #!$%@?, to jestem na dobrej drodze, żeby to naprawić, już jest jakiś progres.

Chciałbym napisać wiele więcej, ale nie wiem nawet jak to ująć… Pytajcie, komentujcie, sugerujcie i krytykujcie. Sam mam jeszcze wiele pytań, np. (ujmę to taką analogią) jak nauczyć pływać kogoś, kto ma hydrofobię, czyli jak wyewoluować z tej #!$%@? społecznej do choćby levelu 1, ale to na kiedy indziej.
Trzymajcie kciuki za mnie i ja za Was trzymam.

AlojzyKoniował

#nofap #nopornchallenge #odwyk #masturbacja #porno #stuleja #prawiczek #alojzy
  • 6
@Lucyfer90: Z tymi ziomkami to trochę przesadziłem, raczej to są ci jedyni przyjaciele, z którymi się spotykam, a to i tak raz na ruski rok. Ogólnie to za bardzo nie mam takiego swojego towarzystwa. Siedzę w tej swojej piwnicy i czekam na cud (przynajmniej jak nie robię nofapu), więc doskonale rozumiem twoje bolączki.
Co do tych mitycznych 90 dni, to jest raczej do tego challenge-u - tak zeby sie sprawdzić. Jeśli
@AlojzyKoniowal: W sumie to przeczytałem całość, ale jak widzę takie głupoty w stylu

z gówna wracasz do normalności, zwiększenie pewności siebie, ogólnie lepsze samopoczucie – to działa

to aż zaczynam się chichrać w biurze i ludzie się na mnie dziwnie patrzą.

Fajnie, ze ci sie udało, ale powód jest na pewno inny :)
@foxbond: Tylko cały problem w tym, że no tak nie do konca mi sie udało... Odbębnienie tej "dziewięćdziesiątki" to byl dla mnie dopiero początek.
A co do powodów tego jak sie wtedy czułem, to moze masz i rację, może to jest placebo, może to mi sie tylko śniło, ale oddałbym wszystko, żeby przez 10 minut poczuć się jak wtedy. Dlatego walczę i, w tej walce, staram się wspierać innych.