Wpis z mikrobloga

Drogie Mircy od #testowanieoprogramowania #testowanie #pracait

Za mną strasznie dziki tydzień w pracy. Postanowiłem więc napisać parę słów, zwłaszcza do osób, które mają zero doświadczenia, lub tego doświadczenia mają bardzo mało w testowaniu oprogramowania.
Dla wielu z was (mam nadzieję) będzie się to wydawać zupełnie oczywiste, i po co ty tępy baranie piszesz takie oczywiste oczywistości, jak mi jednak pokazał ten magiczny tydzień, dla bardzo wielu osób jest to nowość.

Generalnie do firmy potrzebowaliśmy dwóch nowych testerów. Główne wymogi był trzy. Wyższe wykształcenie, minimum rok doświadczenia i dobry angielski.
Zapytacie po co wymagać skończonych studiów, skoro zdecydowana większość kierunków nie ma nic wspólnego z wykształceniem - decyzja klienta. Klient, dla którego właśnie zaczyna się spory, dość trudny projekt, wymaga, żeby osoby pracujące nad jego softem miały doświadczenie w testach i miały wyższe wykształcenie.

Ogłoszenie poszło, widełki jak na manuala z rocznym doświadczeniem dość mocno ok, wymagania jasno opisane. Przyszło bardzo dużo CV, grubo ponad połowa to osoby bez doświadczenia (odrzucone od razu), nic dziwnego, ciągle się mówi juniorom, żeby wysyłali tam, gdzie wymagają mało doświadczenia. W tym wypadku - nie przejdzie. Z pozostałej połowy, jakieś 20% to osoby bez studiów, sporo tragicznych CV. Zaprosiliśmy kilka osób. Pracy nie dostał nikt.

A poniżej, kilka wskazówek, które mogą wam powiedzieć, czego nie robić i w CV i na rozmowie.

1. Strój
Musicie zrozumieć, że nie wszystkie firmy to super luźne startupy. Jeżeli ktoś wam nie napisał, że nie obowiązuje dress code w firmie, to ubierzcie się raczej business-casual ew. garniak, na tym nigdy nie wyjdziecie źle. Np. w firmie w której aktualnie pracuję klienci pojawiają się bardzo często. Testerzy mają z nimi kontakt po kilka razy w miesiącu, testerzy latają też do klienta i tam nie można sobie pozwolić na śmieszny t-shirt #pdk.
Ważne jest też, żeby ubrać się schludnie. Koszula + długie spodnie. Jedne i drugie - wyprasowane. Włosy umyte. Zęby też (jak komuś #!$%@? kiełbasą z buzi to tragedia się nie dzieje, ale nie jest to przyjemne)

2. Spóźnianie się
Jeżeli liczycie na to, że w IT jest super luźno i jak się spóźnisz godzinę, to elo #!$%@? to... czasem tak jest. W mojej poprzedniej firmie tak było i nikt nigdy nikomu nie zwrócił na to uwagi. Ale to raczej coś nieczęsto spotykanego. Jeżeli wiesz, że się spóźnisz na rozmowę, to zadzwoń i poinformuj. Jeżeli masz rok doświadczenia, nie czuj się jak król, że wszyscy będą czekać na ciebie, bo przyjdziesz im powiedzieć, że może będziesz pracować. Na twoje miejsce jest kilkadziesiąt chętnych, za duże spóźnienie i brak informacji dla nas o takiej sytuacji, raczej nie damy ci pracy.

3. Zupełne niezrozumienie ISTQB
Nie jestem fanem tego certyfikatu, sporo jednak rozmów dla ludzi z niskim doświadczeniem opiera się w jakimś stopniu o wiedzę z ISTQB. Uwierz mi, nie chodzi o to, by znać regułkę, ale nieodróżnianie poziomu od rodzaju testów, walidacji od weryfikacji, niezrozumienie czym tak naprawdę jest whitebox/blacbox to standard. Ja wiem, że egzamin jest bardzo prosty, ale naprawdę da się go zdać bez zrozumienia ;)

4. Fejkowe doświadczenie
#!$%@? plaga. Serio. Ja wiem, że ogłoszeń gdzie nie wymagają żadnego doświadczenia jest bardzo mało, ale to wina tego, że wrzucając takie ogłoszenie w sieć, dostaniesz na ryj setkami CV. 90% z nich to będzie CV wręcz obraźliwe dla HRowca (Naprawdę, w Polsce nikt ludzi nie uczy pisać CV i książkę można napisać o tym, co widziały moje biedne oczy).
Dlatego też, często się pisze o wymaganym roku/dwóch doświadczenia. Po prostu daje to większą szansę na to, że spłynie do nas mniej syfu.
Aby się jednak przebić, coraz więcej sprytnych osób wpisuje sobie do CV fejkowe doświadczenie. I uwierzcie mi, to idzie niesamowicie łatwo rozpoznać. Większość tych firm z fejkowego doświadczenia nie zajmuje się softem. A w paru przypadkach, gdzie nie mieliśmy pewności, wystarczył jeden telefon by wyszło na to, że w tej firmie nie pracuje i nie pracował nigdy żaden tester ;)


Osoby, które starają się nas oszukać w tak tani sposób, lecą na czarną listę naszego zespołu HR :)

Czasem jednak taka osoba z doświadczeniem które trochę wygląda na fejkowe przyjdzie na rozmowę i tutaj przykład z rozmowy, której niestety nie prowadziłem, ale prowadził ją kolega z firmy:

Kolega: Widzę, że pracowała Pani przez ponad rok w firmie XYZ, ale z tego co widzę, firma ta ma jedynie sklep z eko żywnością.
Laska: Tak, chcą też otworzyć sklep internetowy i taką magiczną platformę i ja ją testowałam właśnie
K: Rozumiem. Jak to wyglądało, sklep ten zatrudnia developerów? Jak wyglądał zespół?
L: Nie no, właściciel sam robił tą stronę, w programie takim.
K: I to podczas tego projektu nauczyła się Pani HP ALM?
L: Tak
K: To może nie powinno być pytanie do Pani bezpośrednio, ale coś mi tutaj nie pasuje. Dobra platforma, do sklepu internetowego wraz z konfiguracją i grafiką kosztuje mniej, niż licencja na HP ALM. Jakim cudem, sklep z eko żywnością wydał tyle pieniędzy na soft, który służy do zarządzania znacznie większymi, projektami, niż dwuosobowe>
L: A bo wie Pan ja nie wiem. On miał jakąś darmową wersję, no i to było tak wie Pan, czasem, bo on to inaczej chciał, no nie tak.

I... tak wygląda większość rozmów o fejk doświadczeniu.
Nie róbcie tego, naprawdę. Fejkowe doświadczenie to strzał w stopę.

5. Co wy, możecie mi zaoferować?
Jeżeli nie jesteś mega #!$%@?, który ma ogromną wiedzę techniczną, to raczej nie opierajcie swojej rozmowy o bardzo roszczeniowe podejście "to ja mam chcieć pracować dla was, nie, że wy musicie mnie chcieć zatrudnić". Jasne, że powinniście wymagać, by potencjalny pracodawca wam sporo oferował, ale w przypadku kiedy jeszcze to uczą w pracy was, a nie uczycie kogoś, raczej nastawcie się na to, żeby się dobrze zaprezentować, potem negocjować stawkę i benefity.

6. Mi no englisz gód bad aj ken tok ju noł if aj aj ken very najs and gód mi
Największy problem u większości ludzi. Magiczny język angielski. Gdzie leży problem? A no właśnie w rozmowie.
Większość osób doskonale czyta ze zrozumieniem i słucha. Ale nie potrafi powiedzieć zdania.
W mojej pracy, nie mam żadnego klienta z Polski. Praca w dużym stopniu jest po angielsku. Trzeba czasem przedstawić produkt klientowi, wyjaśnić mu coś, zadzwonić, zapytać, wyjść na piwo i pogadać.
Bardzo polecam wzmacnianie skilla językowego. Samo czytanie i słuchanie to w tym momencie standard.
Druga rzecz - jasno określ w CV jaki jest twój poziom języka. Bo widziałem już różne kombinacje - dobry, komunikatywny (to dla każdego znaczy coś innego) biegły, pół-zawansowany, płynny. Tyle, że każdy rozumie to inaczej ;)

7. Bardzo słabe odpowiedzi na pytania
Standardowe pytania "jak przetestujesz długopis" itd. mają jeden cel - sprawdzić to, jak zadajesz pytania i jaki użytek robisz z uzyskanych odpowiedzi. Natomiast większość odpowiedzi na te pytania to wystrzelanie długopisu w kosmos, wsadzanie go do mikrofali, polewanie go rosołem... A zaproponuj konkretny rodzaj testu - czacha paruje jaki bzdury ludzie plotą.

8. Hajs
Na koniec temat najtrudniejszy - hajsiwo. Generalnie widełki były dość wysokie, niestety większość osób zakładała, że ta górna granica jest dla nich. Niestety, takie hajsy były przewidziane dla bystrych osób (bardzo nieprzyjemny, trudny projekt, testowanie czegoś, co nie ma nawet GUI) które warto złapać w taki projekt.
Jeżeli nie oferujecie firmie nic, nie spodziewajcie się, że obsypią was hajsem :)

Takie narzekanie z mojej strony. Ktoś powie, że nieuzasadnione, ale ten tydzień rozmów był taki turbozły, że trochę ręce opadają. W następnym tygodniu nie planuję brać udziału w rekrutacjach, bo mam ważniejsze zadania na głowie. Ale powiem tak - drogie Mircy, samo doświadczenie to naprawdę jest nic, jak na rozmowie wypadniecie gorzej od niejednej osoby bez expa.

Pozdrawiam Mirków testujących.
  • 51
Zapytacie po co wymagać skończonych studiów, skoro zdecydowana większość kierunków nie ma nic wspólnego z wykształceniem - decyzja klienta. Klient, dla którego właśnie zaczyna się spory, dość trudny projekt, wymaga, żeby osoby pracujące nad jego softem miały doświadczenie w testach i miały wyższe wykształcenie.


@diarrhoea: Od kiedy to klient mówi kto ma pracować przy jego projekcie (ʘʘ)
@diarrhoea BTW skoro mamy tutaj osobę kompetentna, to oświeć nas - jak klient motywuje wymóg studiów? Skoro żyjecie w tak dobrej komitywie, że chodzicie na piwo i dzwonicie do siebie na bieżąco, to klient po zobaczeniu tego co napisałeś powinien w tym momencie zmienić zdanie, dla dobra projektu i siebie. Serio ciekawi mnie dlaczego tak jest ( ͡° ʖ̯ ͡°)
@rskk: No jeden z naszych klientów wymaga, sypie hajsem jak #!$%@?, to się mu wybacza :D
@kaaban: Nie wiem jak w innych projektach. W tym, dokumetnacja musi być prowadzona zgodnie z wymogami FDA. Ponoć dlatego klient wymaga ludzi z wyższym wykształceniem. Chociażby dlatego, że część testów odbywa się w fabryce leków, u klienta.
@biczek: Chodziło mi o to, że lepiej ubrać garniak, niż brudną koszulkę :) Widzę teraz, że
@diarrhoea z ciekawości jakie były widełki? Bo jak widzę czasami np 5-10k to zastanawiam sie jaki jest faktyczny budżet na stanowisko i czy możliwe jest wynegocjowanie górnej granicy która jest przecież 2x większa niż dolna.
Tutaj założenie jest trochę inne co do odpowiedzi :)


@diarrhoea: tak, ale nie masz wrażenia że w ten sposób wybieracie osobę najbardziej "medialną" a nie techniczną?
@getin: Tak. W wielu firmach (nie tylko tej) tester ma kontakt z klientem.
Przedstawiciel Handlowy? Zupełnie nie. Tester nie ma nic sprzedać w takim wypadku, tylko np. wyjaśni luki w designach dostarczonych ze strony klienta. Mi tam to pasuje :)
A jak ktoś chce testować, nie wiedząc jak coś ma działać... no tak się tego nie robi :)
@getin: No tak :) Dlatego bardzo dobrym programistą może być geek, testerem już trochę ciężej :) Tester bardzo często musi z innymi rozmawiać :) To nie jest tak, że rzucą Ci apkę i elo klikaj.
Przynajmniej ja jeszcze nie miałem pracy, gdzie komunikacja byłaby nieważna.
Dodatkowo, w tym wypadku, wiedza techniczna, poza SQL nie jest jakoś ważna. Logiczne myślenie, spryt, dobry angielski, komunikatywność.
@getin: Tak może i było 15 lat temu.
Dziś bardzo zwraca się uwagę na komunikatywność, prezencję itd. Team ma być zgrany i mało jest już miejsca na stereotypowych odludków IT. Oczywiście są ciągle miejsca gdzie właśnie taki typowy nerd spokojnie znajdzie pracę, zwłaszcza jeśli jest mocno wyspecjalizowany w czymś, ale tego coraz mniej.