Wpis z mikrobloga

Kilka dni temu miałem dłuższy wyjazd (w sumie osiem godzin w aucie w obie strony), a moje dziecko radośnie mi obwieściło, że jedzie ze mną. Wieczorem okazało się jednak, że dziecko nie dopełniło obowiązków służbowych w postaci wyniesienia śmieci, więc wycieczka została odwołana. Ale dziecko nie dało za wygraną i obiecało, że śmieci wyniesie przed wyjazdem. Ponieważ wyjazd był bladym świtem, dziecko raniutko pocwałowało z kubełkiem do śmietnika. Jednak wyrzucenie śmieci okazało się nie takie proste - dziecko bowiem między kontenerami znalazło zwłoki lokalnego pana żula, któremu się tam w nocy zmarło. Traf chciał, że zwłoki pana żula zauważył też ktoś wcześniej (pewnie idąc do pracy) i zadzwonił po policję. Policja przyjechała akurat wtedy, kiedy moje dziecko kontemplując zwłoki zastanawiało się co zrobić. Moje dziecko błyskawicznie ogarnęło grozę sytuacji w jakiej się znalazło i przywołując z pamięci obejrzane filmy kryminalne wykazało się nadspodziewanie zimną krwią, witając policjantów słowami:
- Przysięgam, że go nie zabiłem. Mam alibi.
#truestory
  • 26
@Blakiii: Trauma mu się uruchomiła, jak adrenalina opadła. Na szczęście wszystko jest pod kontrolą. Obecnie przechodzi etap "szkoda nie zrobiłem zdjęcia, bo mi kuple nie uwierzą". Najtrudniejszy był etap "ja też kiedyś umrę" i wymyślanie inskrypcji na nagrobek, bo obiecaliśmy z żoną, że w razie czego jego zwłoki nie trafią na śmietnik, tylko na cmentarz.