Wpis z mikrobloga

Czytam sobie na wykopie o niedzielach pracujących , o tym że kasjerzy chcą więcej zarabiać i gotowi są pracować w niedzielę... I czytam że gdzieś (Holandia) zagranicą dzieje się odwrotnie tj. zaczynają otwierać sklepy w niedzielę. Czytam artykuły w których ludzie narzekają na świeżość towaru i bałagan w pewnej sieci sklepów... I czytam komentarze ludzi którzy chyba nie do końca rozumieją co czytają.

Zapewne ciężko to zrozumieć komuś kto nie pracował nigdy na najniższej krajowej + dodatki za nadgodziny i niedzielę...

Ludzie w handlu mają ciężką robotę, sami widzicie jak wygląda sytuacja w wielu sklepach gdy ludzi do pracy jest za mało albo są to nieodpowiednie osoby. Niestety pracodawcy w Polsce nie zawsze zauważają to co widać gołym okiem lub nawet jeżeli to zauważają to udają że nie widzą dla swojej własnej "wygody". Pracownicy w sklepach są naprawdę niedoceniani, rzadko kiedy zdarza się żeby gdy wszystko jest w porządku dostali podwyżkę czy przynajmniej "pochwałę ustną", a gdy coś jest źle to są albo do odstrzału albo dostają po kieszeni. W pracy w sklepie na prawdę rzadko kiedy opłaca się "#!$%@?ć jak bura suka", lepiej 8h walić w #!$%@? i być widocznym na kamerach. Pensja ta sama a siły więcej.

Problem leży często w pracodawcach, w ludziach którzy odpowiadają za pensję i dobór personelu, w braku kontroli i w braku szczerości i rzetelności. Bo jak można mówić o szczerości w stosunku od kogoś kto stanowisko zdobył tym że wchodzi szefowi w dupę i słodzi, wszystkie zasługi przypisuje sobie a to co złe zwala na sobie podległych pracowników. I w tych wszystkich sposobach zarządzania tak żeby zarobić jak najwięcej jak najmniejszym kosztem a potem pisać o tym jakie to piękne wyniki się w tym miesiącu zrobiło... Tak to najczęściej w uproszczeniu wygląda (zapewne w wielu miejscach nie tylko w sklepach spożywczych).
Ludzie zapominają ze to nie hurtownia i że sam obrót jest ważny ale zadowolenie klientów, kontakt z klientem to często rzeczy ważniejsze. Nie wiem co musiałoby się stać żeby to się zmieniło, żeby zarówno pracodawcy jak i klienci zrozumieli że dobry sklep to nie zawsze najtańszy pracownik/najtańszy towar. I że jednak warto doceniać ludzi którzy starają się być mili dla klientów i potrafią samodzielnie myśleć, a nie tylko tych najtańszych. Wszyscy którzy mogą idą gdzie indziej, tam gdzie zarobią więcej i/lub będą doceniani. Niema się więc co dziwić że sytuacja w wielu sklepach jest #!$%@?, zostają tam ludzie którzy nie mają lepszej alternatywy, a nawet gdyby chcieli dobrze pracować szybko uzmysławiają sobie że to bezcelowe.

Idąc dalej czy wiecie jak wygląda i ile trwa tydzień pracy w sklepie?
8h/5dni? Nie zawsze...
Do pracy przychodzą przed otwarciem sklepu... ~30 minut, liczą kasetki, otwierają cały #!$%@?, wykładają pieczywo itd.
Pracy w ciągu dnia jest dużo, zwłaszcza gdy w biurze siedzi Janusz wyzyskiwacz który zamiast 5 wolał zatrudnić 3 osoby bo taniej XD W ciągu dnia przyjeżdża masa towaru który najpierw trzeba przyjąć, dokładnie sprawdzić ilości, później wywieźć na sklep, wyłożyć... resztę towaru zawieźć na magazyn. W międzyczasie spełniając zachcianki i prośby klientów: a to sprawdzić cenę a to przynieść cały karton jakiegoś artykułu a to ściągnąć coś z górnej półki czy pomóc szukać a czegoś co w składzie nie ma substancji xyz... Czasem trzeb wziąć mopa i przelecieć podłogę bo ktoś rozwalił serek... przypilnować meneli żeby nie wynieśli piwa (dodam że często pracownicy są obciążani gdy w remanencie są znaczne braki, jakby to oni kradli), sprawdzić daty produktów. Dodatkowo zdarzają się sytuacje nieprzyjemne, pijani awanturujący się klienci, buce i zboki zaczepiające dziewczyny, janusze którzy nie znają słowa dzień dobry, przepraszam i proszę.... Osoby z brakami w higienie(czasem jeden brudas potrafi zasmrodzić cały sklep!) I w stosunku do tych wszystkich osób trzeba starać się być miłym. Dzień sobie tak leci, dostawa za dostawą... później sklep trzeba zamknąć, towary (pieczywo, mięso...) pozdejmować, kasy przeliczyć, umyć podłogi zamknąć... i już mija kolejne 30 minut. Czyli przy dobrych wiatrach w pracy spędzili tylko ~45 minut charytatywnie (po każdej zmianie trzeba liczyć kasę, zdać zmianę itd, czytaj zostać dłużej).
Mija tak poniedziałek i wtorek, środa, czwartek, piątek... sobota wolne?! No co pan! niema ludzi... sprzedaż spada... więc sobota też w pracy, no a w niedzielę... "W niedzielę to jest najlepszy utarg", to w niedzielę też w pracy... i to nie 8 a 10 albo 12 godzin.
Stawka za niedzielę powinna być według kodeksu większa (+100% przy 8h - mogę się mylić ), często jednak delikatnie mówiąc trochę jej do tego brakuje). Podobnie wygląda w przypadku nadgodzin itd...
Przy odrobinie szczęścia pracownikowi uda się wziąć dwa dni wolne w miesiącu pod warunkiem że nie będzie to sobota/niedziela i dzień w którym jest najwięcej dostaw XD no chyba że idą święta... wtedy zapomnij o wolnym.

Licząc po mojemu daj eto 28/30 przepracowanych dni w miesiącu... 6 dni 8 h (+~45minut...) plus niedziela 10h - 12h razy (58-60h) 4 cztery tygodnie = 132(140)h w miesiącu.
Kodeks pracy swoje, pracodawca swoje.

Za granicą jest inaczej, ludzie w marketach za niedzielę dostaną i wyższą stawkę, i premie i dzień wolny! Co u nas jest rzadkością. A pracodawcy nie dość że starają się zadowolić pracownika to boją się łamać prawo.

Także tego... Ja wiem jak to jest z autopsji, mam także wielu znajomych którzy w sklepach pracują i bardzo mała część z nich jest niezadowolona z wolnego. Minusem jest siłą rzeczy mniejsza wypłata ale plusem jest czas dla siebie i rodziny. Z 10 osób które znam pracować w niedziele chce jedynie dwie no może trzy, które po prostu cienko przędą i mają dużo wydatków. Niestety strajki pracowników sklepów nie są tak popularne i częste jak strajki pielęgniarek czy górników...


#sklep #praca #niedzielahandlowa #zakazhandlu #gospodarka #takaprawda #gorzkiezale
  • 1
@krulwypoku_IgB6 powiedz to komukolwiek kto pracuje w gastro i przestań użalać się nad pracownikami handlu. Bo to brzmi śmiesznie w porównaniu do tych wszystkich osób z restauracji itd które mają jeszcze większy zapierdziel przez #zakazhandlu , a o wolnym mogą zapomnieć.