Wpis z mikrobloga

Zagwozdki filozoficzne odc. 1 #zagwozdkifilozoficzne

Będę prezentował pod tym tytułem krótkie wpisy na temat różnych filozoficznych zagadnień bądź samych filozofów. Oczywiście wszystko w bardzo przystępnej formie i bez zbędnego przeciągania. Krótko mówiąc #filozofiadlajanuszy. Zapraszam.

Okej, lecimy z pierwszym tematem, który chcę poruszyć, a będzie to...

Najważniejszy dowód na istnienie Boga

Oczywiście tytuł jest nieco prowokacyjny. Trudno bowiem mówić o jednym, najważniejszym dowodzie na istnienie Stwórcy. Na przestrzeni lat wielu filozofów z różnych szkół i nurtów próbowało podjąć ten trudny temat; chciałbym jednak skupić się na jednym dowodzie, który wywołał szeroką dyskusję, odnosili się do niego najwięksi myśliciele i wyznaczył on, a w zasadzie zmodyfikował pewien dyskurs w dysputach na ten temat.

Mowa o dowodzie ontologicznym, którego twórcą był święty Anzelm z Canterbury. ! (szybko śpiesząc z wyjaśnieniem - ontologia to nauka o bycie (w jaki sposób coś istnieje), a dowód został tak nazwany przez Immanuela Kanta (na zdjęciu), do którego powrócimy niebawem.) Był on żyjącym w XI wieku włoskim duchownym, benedyktynem oraz teologiem katolickim. Ponad trzysta lat po śmierci, w 1494 roku, został uznany świętym. Anzelm był zainteresowany rozumowym dowiedzeniem istnienia Boga i poświęcał temu zagadnieniu sporo miejsca w swoich pracach. Przyjmował on chociażby, że każda rzecz ma swoją przyczynę, więc musi istnieć jakiś Stwórca, który zaprojektował cały wszechświat. Nie był to jednak nowy pogląd; był on znany już w starożytności. W historii zapisało się jednak nie to twierdzenie, ale wspomniany dowód zawarty w dziele Proslogion. Na czym on polegał?

Upraszczając - Anzelm twierdził, że Boga można (a właściwie trzeba, bo z tym wiąże się to słowo) przedstawić jako nieskończenie wielką i doskonałą istotę. Ponad Boga nie można pomyśleć o niczym większym; jest on bowiem nieskończony i absolutny. Jeżeli zatem jest tak wspaniały i wszechogarniający, to musi istnieć. Jak bowiem mógłby być absolutny i doskonały, a pozbawiony przymiotu istnienia? Wtedy mógłbym pomyśleć o czymś więcej niż Bóg, a to doprowadziłoby do sprzeczności, bonie można pomyśleć o niczym większym od Boga.

Dowód Anzelma (przez niektórych nazywany argumentem) traktowano przez długi czas z wielką powagą, jednak od początku miał on swoich krytyków. Chciałbym skupić się na dwóch. Pierwszym z nich był mnich Gaunilon, który zarzucał duchownemu, że:

z akrobatycznych konstrukcji pojęciowych nie można wnosić, że cokolwiek istnieje.

Gaunilon wykonał pewien zabieg i w dowodzie, w miejsce "absolutnie doskonałej istoty" wstawił "doskonałą wyspę" i tak jak Anzelm udowadniał istnienie Boga, tak on udowadniał istnienie owej wyspy. Anzelm szybko odpowiedział na krytykę twierdząc, że jego argumentacja odnosi się tylko do Boga, jako specyficznego bytu. Tylko on jest bowiem bezwzględnie doskonały, a wyspy i inne rzeczy nie są (nie mają takiej natury) i nie ma problemu by pomyśleć o czymś większym i doskonalszym od nich. Co ciekawe Anzelm podszedł poważnie do zarzutów formułowanych przez Gauniliona, bo kazał od tamtej pory by jego dzieło było przepisywane włącznie z wyżej przedstawioną polemiką.

.

Krytykę poczynił również m.in święty Tomasz z Akwinu, który zarzucał chociażby, że zawsze można pomyśleć o czymś większym, tak jak do największej liczby zawsze można dodać kolejną. Nie chcę jednak skupiać się na tym filozofie, bo z dowodem Anzelma konkretnie rozprawił się inny wielki myśliciel, a był nim Immanuel Kant. Twórca Krytyki czystego rozumu twierdził, że wszystkie przedstawienia i koncepcje na temat świata powstają tylko w naszej głowie. Doświadczamy dzięki naszym zmysłom, są one jednak ograniczone i nie mamy tym samym dostępu do obiektywnego poznania. Zatem jeżeli zakładamy istnienie jakiejś doskonałej istoty i wnioskujemy, że musi ona istnieć popełniały kardynalny błąd. Nie można bowiem z subiektywnych koncepcji i założeń czynić rzeczy obiektywnej, bo nie mamy żadnej wiedzy o świecie ponadzmysłowym, będąc ograniczeni przez własny aparat poznawczy.

Krytyka Kanta była o tyle istotna, że na długi czas porzucono próby ontologicznego udowodnienia istnienia Boga. Co nie znaczy, że zrezygnowano całkiem, bo obok dowodów ontologicznych mamy chociażby kosmologiczne, teologiczne czy moralne, ale to już temat na inną historię. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Wołam @JakTamCoTam @Pawel_Pe @pfffy @VrubeL @CzerstwaBulka

#filozofiadlajanuszy #filozofia #ateizm #chrzescijanstwo

Na zdjęciu pan Immanuel.
budep - Zagwozdki filozoficzne odc. 1 #zagwozdkifilozoficzne

Będę prezentował pod ...

źródło: comment_a4zhLSfzQJK9c1XALzhXrOR5SQcPr05b.jpg

Pobierz
  • 10
@budep: Na czym się opierałeś, pisząc to? Pytam, bowiem Kant odnosił się do argumentu Kartezjusza, nie dowodu Anzelma i prawdopodobnie tego drugiego nawet nie znał, zaś jego krytyka oparta została na odrzuceniu predykatywnej natury istnienia oraz odrzuceniu poglądu, jakoby istniały egzystencjalne sądy analityczne. Problem w tym, że ciężko to odnieść do argumentu Anzelma, bo nic nie wskazuje na to, by miał on Bóg istnieje za zdanie analityczne.
@Turysta_Onanista: Wiem, że Kant nie znał dowodu Anzelma, ale postanowiłem to pominąć. Natura argumentu Kartezjusza była bowiem podobna, więc krytyka dotykała też Anzelma. Dlatego ten uproszczony opis u mnie.. to jest filozofia dla januszy, a nie filozoficzny wywód. Tu wszystko jest pewnym skrótem ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@budep: Tyle tylko, że to już nie skrót, a istotna nierzetelność. Natura argumentu kartezjańskiego była podobna o to tylko, że oba dowody miały charakter aprioryczny. Kartezjusz wprost zakłada, że istnienie jest predykatem, argumentu Anzelma można bronić nawet wtedy, gdy odrzucimy takowe założenie, albowiem tam kluczowa przesłanka stwierdza, iż istnienie realne jest większe od myślowego. Tak czy siak, we wpisie źle opisałeś samą krytykę. Nie o ograniczoność doświadczenia chodziło, bo przecież oba