Wpis z mikrobloga

Pół roku temu o 8 rano wylądowaliśmy w Bangkoku. Jesteśmy w Azji już sześć miesięcy!

Dzisiaj postanowiliśmy pojechać na wycieczkę skuterem, razem ze znajomą ze szkoły – Chizelle. Nie mieliśmy za bardzo planu. Wszystkie oznaczone na mapie miejscówki w okolicy już widzieliśmy (mieszkamy w nieturystycznym Chonburi). Postanowiliśmy znaleźć wzgórze, na które dałoby się wjechać i z góry podziwiać widoki – stęskniliśmy się za taką miejscówką, jaką mieliśmy w Hua Hin.

Pojechaliśmy na czuja w kierunku migoczących na horyzoncie gór. Nie była to łatwa trasa. Po drodze musieliśmy między innymi przeciąć dwie autostrady w kierunku Bangkoku (dzisiaj sobie uświadomiliśmy, że do stolicy prowadzą dwie równoległe autostrady oddalone od siebie ledwo o parę kilometrów!).

W końcu trafiliśmy na przepiękną wiejską drogę (Country roads, Take me home!). Mijaliśmy małe jeziorka, pola, dżunglę. Niesamowita trasa! Z czasem droga była coraz węższa, dziur coraz więcej, natura coraz bardziej przytłaczająca. Dotarliśmy ostatecznie po lekkim zbłądzeniu (czy raczej eksploracji) do jeziora otoczonego wzgórzami, gdzie tajskie rodziny spędzały czas na piknikowaniu i dokarmianiu ryb. Były ich całe ławice (ryb, nie rodzin), pochłaniały kromki chleba właściwie w całości i to w ilościach hurtowych! Piękne miejsce na odpoczynek, ale nas skusiły wystające znad dżungli dachy świątyń.

Ruszyliśmy w ich kierunku, trafiliśmy na teren klasztorny (chyba). Nie było tam nikogo poza nami, jedynie dżungla i małe bungalowy mnichów. Szliśmy w kompletnej ciszy i chłonęliśmy otaczającą nas przyrodę. W końcu dotarliśmy do świątyni, którą widać na zdjęciach. Piękna, bez żywej duszy, jakby wyrastająca prosto z serca dżungli. Choć nie imponowała rozmiarami, miała w sobie coś majestatycznego.

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w jednej świątyni, która przykuła naszą uwagę. Przyjazny mnich zaprosił nas do zwiedzenia muzeum (trochę na wyrost ta nazwa), a po wszystkim poczęstował pysznymi rożkami truskawkowymi ;)

Jeszcze udało nam się trafić do kawiarni znajdującej się nad klifem, gdzie wypiliśmy pyszną lodową kawę. Idealna, aktywna niedziela! Ale to pół roku szybko zleciało! :D

Zapraszam do obserwowania tagu #chrapki, gdzie co jakiś czas będę publikował posty związane z życiem w Azji, ciekawostki, zdjęcia, anegdoty.

Warto również obserwować profil na #instagram, gdzie codziennie będziemy wrzucać zdjęcia z naszych podróży.

Nasz blog znajdziecie pod adresem chrapki.pl

Fanpage na fejsie

#podroze #tajlandia #azja #ciekawostki #emigracja #pokazmorde
Pobierz PeeJay - Pół roku temu o 8 rano wylądowaliśmy w Bangkoku. Jesteśmy w Azji już sześć m...
źródło: comment_S5qcJVAwpjGGMpGv1p8uuocn9vaBNARc.jpg
  • 7