Wpis z mikrobloga

Moja dziewczyna ma psa, oczywiście ze schroniska przez co uważa się za matkę Teresę. Adopcję trzeba pochwalić, ale przypominanie tego codziennie już nie. Ma jednak na punkcie tego psa straszną obsesję. Kupuje mu codziennie wołowinę, bo "biedny piesek ze schroniska",a mi karze jeść jakieś gotowce z biedronki,bo szkoda czasu na gotowanie. Jak sam gotuję, to połowe oddaje dla kundla. Oczywiście pies śpi z nami. Nie uprawiamy seksu,bo mówi że dźwięki kopulacji stresują Jej kundla.Jak chce się w nocy przytulić to jej nie wygodnie, ale pchlarza glaszcze cały czas. Jakiekolwiek rozmowy na ten temat ucina, bo "pies słyszy i robi się Jej smutno". Kiedyś zjadł mi buty za trzy stówy i nasrał do środka, a ta kretynka do mnie, że nie mam prawa się złościć, że ona to robi z tęsknoty. Innym razem pchlarz zakradl się od tyłu i ugryzł mnie w kostkę, a ona, że się chciał tylko bawić. Kurła, krew była wszędzie. Chciałem iść z tym do szpitala, a Ona, żebym nie panikował, że do wesela się zagoi. Oczywiście jak pchlarz złapał raz kleszcza, bo łaził gdzieś w krzakach to od razu trzeba było jechać do weterynarza. Zabuliła na niego dwie stówy. Dwie stówy na głupiego kleszcza. Czasem każe mi wychodzić z psem na spacer żebyśmy "poprawili swoje relacje i się zaprzyjaźnili". Łaże z pchlarzem wkoło bloku przez godzinę i sprzątam jego gówna. Pies patrzy wtedy na mnie i mam wrażenie jakby mówił "Nigdy że mną nie wygrasz, piwniczanie". Jutro jedzie po drugiego psa, a Ja właśnie pakuje walizki. #zalesie #przegryw #pies #zwiazki #logikarozowychpaskow
  • 14