Wpis z mikrobloga

Byłem pierwszy raz na #offfestival i doświadczenie nieziemskie. Atmosfera, życzliwość ludzi, różnorodność muzyczna przez co każdy znajdzie coś dla siebie a przy okazji pozna wiele zespołów. Nie byłem na koncercie słabym, sztampowym czy odbębnionym na siłę (choć słyszałem, że dj set Ariel Pinka taki był xD). Co więcej, większość zespołów poznałem na Offie i to dodatkowo mnie cieszy.
Pierwszy dzień to dla mnie na prawdę dobry występ Kazika, płyta "Spokojnie" w całości z dobrym odbiorem publiki a sam Kazik nie wydawał się nagrzany więc wyszło nieźle moim zdaniem. Następnie Oxbow (wokalista!), The Brian Jonestown, Mystery, Fontaines i genialna, klimatyczna końcówka z Egyptian Lover.
Drugi dzień to dla mnie mocny cios z Lonker See na początku, walka o życie na Unsane, czillowanie na Turbonegro i bardzo dobry koncert And You Will Know Us. Niekwestionowanie największym zaskoczeniem Bo Ningen, co za szaleńcy, końcówka niezapomniana! Dzień zakończony występem Khidjha na eksperymentalnej.
Trzeciego dnia start od przedziwnego występu Sierści, przez ARRM (wielka szkoda, że tak wcześnie), Ariel Pink który do mnie nie trafił i Furię, którą widziałem po raz n-ty i zajebistość tego zespołu się nie zmienia. Grizzly Bear ciekawe doświadczenie, pomimo że totalnie muzycznie to nie jest mój klimat. Na finale świetny set Jacquesa Greene.
Żałuję, że nie widziałem The Mystery of Bulgarian, Kapeli ze Wsi Warszawa i jedynie końcówkę Wednesdey Campanella.

Zajebiste doświadczenie, że się tak powtórzę. Oby udało się przyjechać w przyszłym roku.
#koncert #festiwale
  • 4