Wpis z mikrobloga

Piotr Osęka:

Obejrzenie ciurkiem kilkunastu wydań „Wiadomości” TVP to dla historyka propagandy wyjątkowe doświadczenie. Nie chodzi nawet o stronniczość – odkąd dobra zmiana zagościła w telewizji publicznej, dziennikarze (z reguły wymienieni na nowych) od razu przestali udawać, że próbują być obiektywni. Zamienili się w rzeczników rządzącej partii i wcale tego nie ukrywają. Interesujące jest natomiast inne zjawisko, którego jeszcze rok temu nie dostrzegałem: światopoglądowa spójność przekazu.
Analizując niegdyś kulturę polityczną stalinizmu, zwracałem uwagę na holistyczne ambicję propagandy. Każdy wątek musiał zawierać w sobie reprezentacje pozostałych narracji, składających się na ideologiczną wizję świata. Pisząc o sukcesach górnictwa, trzeba było docenić „troskę kierowników partii i państwa” a także podkreślić, że „każda tona węgla to cios w podżegaczy wojennych”. W reportażu o wakacyjnych plażach należało uwypuklić dokonania związków zawodowych i podkreślić, że za czasów sanacji wypoczywali tylko obszarnicy i fabrykanci. W dziale sportowym sławiło się walkę o pokój i „przodującą rolę Związku Radzieckiego”. Jeśli w prasie lub kronice filmowej potępiano sabotażystę albo spekulanta, zawsze informowano też, że ojciec służył u Andersa, a dziadek miał 30 hektarów. Robotnicy przekraczają normy i budują MDM – donosiła „Trybuna Ludu” - a tymczasem kuria krakowska zdradza Polskę za dolary.
No i ta tradycja odżyła. „Wiadomości” przestały być tylko relacją o wydarzeniach minionej doby – choćby pokrętna i zmanipulowaną. Bieżąca polityka staje się pretekstem do codziennego recytowania PiSowskiego katechizmu. Czy oglądamy materiał o reformie sądów, kampanii samorządowej czy o wynikach makroekonomicznych, dostajemy wciąż te same obrazy i te same zdania. Zamiast pogrupowanego wyboru informacji - jednolity słowotok, złożonych z peanów na część władzy i złorzeczeń pod adresem jej przeciwników.
„Rząd Zjednocznej Prawicy jest pierwszym gabinetem po 1989 r., który tak wiele miliardów wydaje na programy prospołeczne” – chwali głos zza kadru. Za to opozycja „nie ma nic konstruktywnego do zaproponowania Polakom” (tu nieoceniony prof. Kik), więc w bezsilnej złości sypie piach w tryby dobrej zmiany. „Uczniowie Leszka Balcerowicza robią, co mogą żeby zdyskredytować reformy wprowadzane przez rząd Zjednoczonej Prawicy”, a w tej kreciej robocie wydajnie wspierają ich „uszczuplający polską suwerenność” sędziowie Sądu Najwyższego.
PiS buduje nowe mieszkania dla niezamożnych Polaków, za co wdzięczne mu są pani Wioletta z Białej Podlaskiej i pani Sylwia, kosmetyczka z Łodzi. Za nic ma jego wysiłki tylko Rafał Trzaskowski, któremu „spadła maska” i dla którego „walka z rządem jest ważniejsza od rozwoju kraju”. Na szczęście Patryk Jaki, zdegustowany postawą kontrkandydata, „rozpoczął bezpośrednie spotkania z mieszkańcami Warszawy”.
I tak w koło Macieju. Tu sukcesy rządu Zjednoczonej Prawicy, a tu knucie totalnej opozycji; sukcesy – knucie, knucie – sukcesy. Premier i prezydent oddają hołd mieszkańcom Warszawy zamordowanym przez Niemców – tych samych Niemców, u których dziś szuka wsparcia Małgorzata Gersdorf, „zachęcając do ingerowania w wewnętrzne sprawy Polski”. Polski, która może poszczycić się „świetnymi danymi gospodarczymi za sprawą szybko rosnących inwestycji”. Tu grymas obrzydzenia schodzi z dziennikarskich ust, zastąpiony przez entuzjazm, z jakim sławiono niegdyś rezultaty Planu Sześcioletniego.
„Gospodarka rośnie jeszcze szybciej niż zakładali ekonomiści” – nie posiada się z radości Danuta Holecka. Polska pędzi do przodu niczym kolarze Tour de Pologne, których właśnie odwiedził premier. „Podoba mi się w kolarstwie, że to jest gra drużynowa. Trochę tak, jak w gospodarce” – wyznaje rozpromieniony Morawiecki. Nie zawsze tak było. Wszyscy pamiętamy nędzę trawiącą państwo przed 2015, kiedy to „za czasów koalicji PO-PSL” miliardy złotych z podatku VAT zostały ukradzione przez oszustów. Oszustów, którym bezkarność zapewnili „sędziowie z komunistycznym rodowodem”. Sędziowie ci odznaczają się tym, że wydają „błędne wyroki”, prowadzą po pijanemu, a ostatnio „zwolnili z aresztu Arkadiusza Ł., pomysłodawcę oszustwa »na wnuczka«” i wypuścili na wolność „gwałciciela, który od razu znowu zgwałcił”.
„Środowisko sędziowskie” nie działa oczywiście w pojedynkę. W każdym (!) wydaniu Wiadomości zobaczymy co najmniej raz to samo kilkusekundowe ujęcie, na którym Gersdorf i Rzepliński idą obok Schetyny. To sojusz niecnych intencji. Sędziowie chcą zachowania nienależnych przywilejów i apanaży, a „totalna opozycja” pragnie „cofnąć sztandarowe reformy wprowadzone przez rząd Zjednoczonej Prawicy”. Reformy, dzięki którym „Polakom żyje się znacznie lepiej”.
Narracja „Wiadomości” jest monolitem. Ani jedno słowo, ani jeden komentarz nie mogą wyłamać się z szeregu i naruszyć spójności przekazu. W gruncie rzeczy walka toczy się to, by widzowie zrozumieli, że w Polsce przyszłości dla przeciwników PiS nie będzie miejsca.

#pis #dobrazmiana ##!$%@? #polityka #polska #bekazpisu #tvpis