Aktywne Wpisy
hasek34 +47
#slub #wesele #logikarozowychpaskow #zwiazki
siemanko, jak namówić różową na pieczonego świniaka na weselu ? Jako, że znam osobę która robi takie rzeczy miałbym to w dobrych pieniądzach i zrobiony na wypasie.
już próbowałem z bażantem i indykiem ale też nie chce (╯°□°)╯︵ ┻━┻
siemanko, jak namówić różową na pieczonego świniaka na weselu ? Jako, że znam osobę która robi takie rzeczy miałbym to w dobrych pieniądzach i zrobiony na wypasie.
już próbowałem z bażantem i indykiem ale też nie chce (╯°□°)╯︵ ┻━┻
WielkiNos +204
Siemson, tyle się naczytałem swego czasu o emigracji, przede wszystkim o Polakach na emigracji w większej grupie, jakoś w to nie wierzyłem - powiedziałem sobie w duchu "ja taki nie będę".
I tak też było, koledzy moi z pracy zawsze mogli liczyć na moją pomoc, bo w znakomitej większości wszyscy się potrafili "dogadać", ale jednak nie potrafili. Mam za sobą niezliczone godziny siedzenia w banku, załatwianie papierów z pracy, załatwianie NIN i wszystkiego czego potrzebowali, oczywiście nie odbywało się to za darmo - zawsze jakaś flaszka wpadła, bo ciężko mi było to robić za pieniądze. Mam nawet 2 przygody w szpitalu, jeden gościu miał zawał, a drugi dostał drutem z tarczy do szlifowania w oko(nie mam niestety zdjęcia, żałuję że nie zrobiłem).
Po kilku miesiącach się zaczęła ta ich polskość, jako że potrafiłem mówić po angielsku, spędzałem jakaś część swojego czasu w biurze, załatwiając sprawy często nieswoje - w ich mniemaniu to już nie jest praca i "dlaczego nie pracujesz?". I wtedy w sumie zaczęło się to ich "#!$%@? się" o wszystko. Bardzo szybko pozapominali, że dzięki mnie mają tą pracę, naprawdę szybko. Nawet ludzie, którzy byli nieszkodliwi dla mnie i neutralni na początku, pod wpływem całej reszty też mi zaczęli dogryzać.
I tak mijały miesiące w pracy, ja dalej pracując w magazynie byłem raczej niewidoczny na budowie. Zmieniło się to miesiąc temu, kiedy zacząłem pracować z BHP jako tłumacz i pomocnik, gdzie pracują sami Anglicy. Nagle zaczęło większości przeszkadzać, że zadaję się z Anglikami i "dlaczego nie z nami?", "czujesz się lepszy od nas?".
Doszedłem do wniosku, że odpowiedzią jest tak, czuję się kimś lepszym, bo nie jestem zakompleksionym szczurem jak większość tutaj, jak komuś się układa, to nie znaczy, że trzeba go w dół ciągnąć, bo ja mam gorzej tylko się z nim cieszyć, jak mi coś w życiu nie pasuje, to to zmieniam albo się staram, a nie narzekam i nic z tym nie robię. Banda #!$%@? kretynów.
Doszło do tego, że będąc podpitym jeden delikwent groził mi #!$%@? na mieście, tylko dlatego że pracuję z Anglikami i z nimi rozmawiam. Teraz już mogę mówić, że wiem jak to jest z Polakami na emigracji?
Nie szczujcie za to, ze uogólniam, tak było mi prościej.
@Crow7422: nie wierzyłem w to co czytałem w tekstach o Polakach na emigracji, ale to w większości jest prawda, nie mówię że nie można nikomu pomagać, ale dałem palec, a chcieli mi rękę upieprzyć.
Ostatnio z jednym rozmawiałem o swoich problemach, że mnie stres zżera powoli i trochę podupadłem na tej emigracji, to polecił mi wyciąg z marihuany bez THC do mojego e-papierosa, na rozluźnienie xD chyba spróbuję
-dlaczego aż 10 diabłów pilnuje tego kotła?
-bo w tym kotle gotują się Amerykanie, oni są ambitni i każdy co chwilę usiłuje wyskoczyć
Lucyfer idzie dalej i zauważa kocioł, a przy nim 5 diabłów. Podchodzi i pyta:
-czy tu tylko 5 diabłów wystarczy?
-tak, w kotle gotują się Anglicy, są ambitni, ale przy tym
I Ty również byłbyś taki sam, gdybyś był po drugiej stronie barykady.
Skąd ludzi ty biorą? XD