Wpis z mikrobloga

Gdy jestem oszukiwany, budzą się we mnie demony. Ostatnio dojechałem #januszebiznesu na #allegro #chwalesie. Sprzedawał on nowy bagażnik rowerowy - za 80% ceny sklepowej, więc się skusiłem. Niestety, dostałem jakieś #!$%@? błotem i syfem z drogi, niekompletne gówno, które było bezwartościowe z punktu widzenia używalności z powodu braku kluczowych elementów konstrukcyjnych. Sprzedawca obiecał przyjąć zwrot po swoim urlopie. Cierpliwie poczekałem. Niestety nie odbierał on później telefonów, ani nie odpisywał na maile/smsy/trójstronną dyskusję Allegro. Czyli polski standard pt. "gwarancja do bramy, a za bramą się nie znamy". Skorzystałem więc z programu ochrony kupujących, co niestety wiązało się ze złożeniem zawiadomienia na #policja #bagiety Po poinformowaniu o tym fakcie w dyskusji, nagle sprzedawca się zaczął odzywać, ale chciał przyjąć zwrot bez pokrywania kosztów przesyłek w obie strony. Został szybko wyjaśniony, że jest mi obojętne czy on to przyjmie czy nie. Na następny dzień zgodził się przyjąć towar + pokryć koszty przesyłki. Po odebraniu paczki zgłosił się do Allegro o zwrot kosztów prowizji UWAGA - podając powód "kupujący odstąpił od umowy". W tym momencie zagotowało się we mnie. Ja od żadnej umowy nie odstąpiłem tylko zostałem zrobiony z zimną krwią w #!$%@?, podczas gdy sprzedawca myślał, że "jakoś to będzie". Jako przykładny ##!$%@? kliknąłem "nie", odpisując mu na jego dąsanie się w dyskusji, że wciąż czekam na NOWY bagażnik za podaną kwotę i jeśli on chce, to niech sam odstąpi od umowy. Nienawidzę takich cwaniaków, ale jednocześnie mam satysfakcję, że prawdopodobnie zanim następnym razem kogoś oszuka, przemyśli czy warto. Nie wiem czy to #coolstory czy nie, ale #takbylo
  • 2