Wpis z mikrobloga

#iiwojnaswiatowawkolorze

Żołnierze 82. Dywizji Powietrzno-Desantowej ''All Americans'' obserwują pojazdy (widoczny Cromwell i Universal Carrier) z 2nd Welsh Guards przejeżdżające przez zdobyty most w Nijmegen, 21 września 1944 roku.

Most widziałem na własne oczy i muszę powiedzieć, że robi spore wrażenie. Zdobycie mostu Alianci zawdzięczali odwadze i poświęceniu żołnierzy 82. DPD, a konkretniej 504. pułkowi. Po wylądowaniu 17 września w okolicach Groesbeek, Overasselt i Grave rankiem 19 września część dywizji połączyła się z XXX. Korpusem i ruszono do kombinowanego brytyjsko-amerykańskiego natarcia - żołnierze dotarli na 400 metrów do mostu, ale silna obrona świetnych żołnierzy z 10. DPanc. SS ''Frundsberg'' (a konkretnie sił KG ''Euling'', dowodzonych przez kapitana SS, Karla-Heinza Eulinga i wspartych przez kompanię saperów SS porucznika Baumgärtela) odrzuciła ich.

Wobec silnej obrony zaplanowano przekroczenie rzeki Waal i utworzenie przyczółka na drugim brzegu. Do tego celu zamierzano wykorzystać elitarny i zaprawiony w boju 504. pułk spadochronowy. 20 września o godz. 15:00 3. batalion 504. pułku mjr Jamesa Cooka przepłynął rzekę na 26 płóciennych łodziach (mimo, że spadochroniarze nie mieli żadnego przeszkolenia i wiosłowali... kolbami karabinów). Jedni modlili się (w tym sam major Cook, będący gorliwym katolikiem), inni klęli. Niemiecki ostrzał był wręcz huraganowy - przyczółek na drugi brzegu Renu nazwano ''Little Omaha''. Zginęło 48 spadochroniarzy, wielu zostało rannych, niektórzy utonęli. Łodzie wywracały się i tonęły, przeładowane spadochroniarzami. Jednak batalion utworzył przyczółek na drugim brzegu i wówczas z dwóch stron poprowadzono atak na niemieckie pozycje. Miałem zaszczyt poznać uczestnika tych wydarzeń, ówczesnego kapitana Moffatta Burrissa, dowódcę kompanii ''I'' 504. pułku (jego osoba pojawia się zarówno w książce, jak i filmie ''O jeden most za daleko''). Pan Burriss powiedział, że takiego piekła nie widział nigdzie - i sam nie dawał pardonu w walce (jak sam wspomniał, ''był tak szczęśliwy, że żyje, że zwymiotował''). Jego ludzie obrzucali granatami niemieckie pozycje, nie dając szans obrońcom. Opór został w końcu złamany po pół godzinie ciężkich walk. Uciekający z mostu i Nijmegen Niemcy zostali przywitani morderczym ogniem z bliskiej odległości. Natarcie z brzegu obserwowali wszyscy generałowie, w tym Browning i Horrocks, wyrażając uznanie dla wielkiej odwagi spadochroniarzy.

W znajdującym się niedaleko mostu bunkrze dowódca 10. DPanc. SS ''Frundsberg'', generał Heinz Harmel osobiście chciał wysadzić most, gdy wtoczą się nań alianckie czołgi, wbrew rozkazom Modela. Kiedy jednak przekręcił rączkę detonatora... nic się nie stało! Legenda głosi, że to ciało zabitego Niemca spadło na kable, łączące ładunki pod mostem, i zerwało je. Inna wersja mówi, że kable te przeciął nieco narwany holenderski partyzant, Jan van Hoof. Sukces ten niestety nie przydał się Aliantom, mimo, że byli zaledwie 7 mil od Arnhem...

Autor postu: II wojna światowa w kolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
Pobierz Mleko_O - #iiwojnaswiatowawkolorze

Żołnierze 82. Dywizji Powietrzno-Desantowej ''A...
źródło: comment_InrmFKPK4mjqds7HGDHJe6q9ankYKKqb.jpg
  • 3
@Mleko_O: i dziś dodam coś z architektury we wpisie bo ten most tez ma coś wyjątkowego w sobie

Most we wpisie nosi nazwę Waalbrug. (słowo boogbrug to most łukowy po holendersku, a Waal to nazwa rzeki ) Jest to most łukowy nad rzeką Waal w Nijmegen, w Gelderland, w Holandii. Całkowita długość Waalbrug wynosi 604 metry (1,982 stopy), a środek łuku ma wysokość około 65 metrów (213 ft). Sam łuk ma