Wpis z mikrobloga

@Nagor: czyli mniej niż jeden stopień przy 11 przedmiotach. Ile teraz jest przedmiotów w ogóle? Bo jak 11 lub mniej, to nie ma absolutnie żadnej różnicy — i to przy komplecie punktów. Przy bardziej realistycznej różnicy sześciu punktów (wieś + dziewczyna, bo bardzo mało kto jest niepełnosprawny…) potrzebujesz siedemnastu przedmiotów na świadectwie, a przy samej różnicy płci — trzydziestu czterech. Z tego co wiem, to niewykonywalne.
czyli mniej niż jeden stopień przy 11 przedmiotach. Ile teraz jest przedmiotów w ogóle? Bo jak 11 lub mniej, to nie ma absolutnie żadnej różnicy — i to przy komplecie punktów. Przy bardziej realistycznej różnicy sześciu punktów (wieś + dziewczyna, bo bardzo mało kto jest niepełnosprawny…) potrzebujesz siedemnastu przedmiotów na świadectwie, a przy samej różnicy płci — trzydziestu czterech. Z tego co wiem, to niewykonywalne.


@Althorion: 0,09 to 0,09 a nie
@Nagor:
1. To absolutnie żadna różnica, bo i tak zawsze osoba z wyższą średnią ocen się odstanie przed osobą z niższą średnią.
2. Nie są i przez to ten „przywilej” jest głupi. Ale to też „przywilej” bez jakiegokolwiek znaczenia, coś jakby dostawały dodatkowe pięć sekund na maturze — jest nierówność, jest to głupie, absolutnie niczego nie zmienia.
@Nagor: biorąc pod uwagę bezużyteczność tego przywileju, to jakbym miał zgadywać powód (a źle mi idzie odgadywanie, dlaczego ludzie robią głupie rzeczy…), to powiedziałbym, że raczej to było po to, żeby skończyć narzekania jakiejś feministki. Chciała punktów, to dostała, a że nic nie zmieniają, to tym lepiej.
@hehexdlollmao: Za komuny dostawało się dodatkowe punkty za chłopskie pochodzenie, a teraz za bycie kobietą. Ile by to nie było to nie jest równe traktowanie wszystkich, szczególnie teraz kiedy dostęp do wiedzy jest taki sam (Internet może mieć praktycznie każdy). Jest to jawne ogłaszanie, że kobiety są delikatnie mówiąc "mniej zdolne", a celem nie jest przyjęcie najzdolniejszych tylko bilans płci.