Wpis z mikrobloga

Ehhhh mircy pozwólcie że opowiem wam smutną małą historię z mego życia. Miałam niestety taki okres w swoim życiu że w lodówce nie było niemalże nic, rachunki nie zapłacone, zimno itp. przykre, ale takie życie. Przypadło to na dość ważny etap życia (15-20 lat). Myślę że to wpłynęło na moje życie. Okropnie :( robiłam wtedy rzeczy o których wstyd mi mówić, chociaż chyba nie były one aż tak paskudne. Mojej rodzicielce nie chciało się nawet iść do urzędu żeby załatwić mi darmowe obiady z mopsu. Nie, nie dlatego że chodziła pijana/naćpana/cokolwiek. Po prostu uważała że jestem za gruba :) tak, serio. W domu jakieś normalne jedzenie od święta, na co dzień stary chleb i tania mielonka, a ja byłam dla niej tłusta. To było dla mnie jak cios w serce, myślę, że mało jest innych rzeczy które aż tak mnie bolą. Przytyłam po ukończeniu gimnazjum, ale było to związane z dojrzewaniem (bardzo urosły mi na przykład piersi) i problemami z tarczycą które wykryłam dość niedawno. Na pewno nie byłam spaślakiem, mimo to ona co chwila zwracała mi uwagę jakbym nim była (patrząc na zdjęcie klasowe powiedziała " szzzzzz, ale od ciebie to chyba grubszej dziewczyny nie ma w tej klasie co?". No #!$%@?... Jeszcze żeby mi jakoś pomagała w schudnięciu skoro tak bardzo odbiegałam od jej standardów piękna... ALE! Ja tak naprawdę nie o tym miałam napisać. Moja matka jest niesamowicie, przeraźliwie, strasznie i przerażająco religijną osobą. Balansuje już na granicy sekty moim zdaniem. Kiedy więc ksiądz chodził te parę lat temu po kolędzie, ona zawsze miała spory banknot, żeby księżulkowi się nie za skromnie żyło. W tym samym czasie ja jak i mój brat nie mieliśmy na książki, ubrania czy nawet okulary korekcyjne. W jakim ona by szoku była gdyby się dowiedziała, że to ona sama jest największym powodem dla którego wystąpiłam z kościoła.
#!$%@?ć religię.
  • 47
@szzzzzz: Nie trawię wszelkiej wiary (w cokolwiek). Niemniej powinnaś nie postępować przez pryzmat matki.

Jeśli jednak gardzisz wszelkimi wyznanami, to wspaniale. Jeśli robisz to sama z siebie. A taka matka... to nie matka.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@szzzzzz: znam ten ból, przychodzisz glodna ze szkoły, a tu tylko ziemniaki z margaryną i smażone ziemniaki na kolację... chodzenie zimą w letniej kurtce i dziurawych butach, ech dzieciństwo jest piękne xd
@szzzzzz: piąteczka, u mnie też radio maryja 24/7, rekolekcje od zawsze co chwile, kosciol piatek niedziela to obowiazek czasem czesciej, np. u natanka byłem kilka razy zanim stał się sławny XDDDD, niby hajs byl ale na wyjazd na wakacje to jak chcesz sa oazy albo inne scierwo, co na pewno mialo wplyw na moja psychike i dojscie do tego momentu, gdzie próbuje leczyc u psychologa fobie spoleczna

a matka dalej mowi
@szzzzzz: może byłaś gruba, ale głodówka to nie sposób walki z nią. Zamiast ograniczyć ci np. obiadów z mopsu mogła zachęcać Cię do uprawiania sportów. Co do klechy to oni w większości moralności nie mają, tylko kesz się liczy